Skłócił ich... wspólny cel

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Koleśnik
Łukasz Koleśnik

Skłócił ich... wspólny cel

Łukasz Koleśnik

Część mieszkańców wystąpiła z Komitetu Obrony Budowy Obwodnicy. Zamierzają walczyć o inwestycję na własną rękę. Dlaczego nie razem?

Od początku tego roku krośnianie uaktywnili się w sprawie obwodnicy. Zaczęło się od tego, że nie było pieniędzy na opracowanie dokumentacji. W styczniu powstały dwa komitety: Komitet Obrony Budowy Obwodnicy oraz Komitet „Utracona Nadzieja?”, który założyli członkowie Towarzystwa Miłośników Ziemi Krośnieńskiej. Drugi z wymienionych komitetów szybko przystąpił do działania i zorganizował dwa protesty w postaci blokady mostu. Później komitety połączyły się (pozostała nazwa KOBO) i razem mieli walczyć o obwodnicę. Współpracowali jednak tylko przez miesiąc.

Polityczni, nie społeczni?
W ostatnich dniach członkowie TMZK postanowili wystąpić z KOBO. Dlaczego? - KOBO przeprowadził tylko jedną akcję protestacyjną. Akcja zgromadziła niewiele ponad 70 mieszkańców. Nasz komitet zapoczątkował blokady w lutym, na które przyszło ok. 200 osób. Nasze działania były wielokrotnie umniejszane - czytamy w oświadczeniu przygotowanym przez TMZK. Dodatkowo członkowie TMZK uważają, że KOBO zatraciło swój społeczny charakter. - Akcje społeczne nie powinny przekształcać się w działania o charakterze politycznym lub być inspirowane przez jakiekolwiek władze. Dlatego też udział członków TMZK w tym komitecie jest bezzasadny - mówi Wojciech Brodziński.

Będą działać osobno
Pozostali członkowie KOBO byli zdziwieni takim obrotem sprawy. - Przyjmujemy tę decyzję i zachęcamy do wspólnej pracy w przyszłości. Szabel nie składamy i walka o obwodnicę będzie coraz intensywniejsza - stwierdza sekretarz KOBO, Tomasz Rogowski.
TMZK również zaznacza, że będą prowadzić inicjatywę „Tak Dla Obwodnicy”. Czy działania dwóch różnych grup będą skuteczniejsze?

Łukasz Koleśnik

Co robię?


Żadna tematyka mnie nie odstrasza. Biznes, polityka, sport, reportaże, fotoreportaże, relacje, newsy, historia. Dzięki temu też pogłębiam swoją wiedzę i doskonalę swoje umiejętności.


Największą satysfakcję z pracy mam wtedy, kiedy w jakiś sposób mogę pomóc. Dlatego często opisuję ludzi z problemami, chorych i potrzebujących oraz zachęcam do pomocy. I kiedy uda się pomóc nawet w najmniejszym stopniu, to jest plus. 


Działam głównie na terenie powiatu krośnieńskiego. Obecnie trzymam rękę na pulsie, jeśli chodzi o poszczególne inwestycje w regionie, jak chociażby przygotowywane podniesienie zabytkowego mostu w Krośnie Odrzańskim (Czy zabytkowy most w Krośnie Odrzańskim zostanie podniesiony w tym roku? To coraz mniej prawdopodobne), przyglądam się rozwojowi szpitala w regionie (Zachodnie Centrum Medyczne w końcu kupiło nowy rentgen do szpitala. Budynek w Gubinie doczeka się termomodernizacji).


Jak trafiłem do Gazety Lubuskiej?


W Gazecie Lubuskiej jestem zatrudniony od kwietnia 2015 roku. Wcześniej też pracowałem jak dziennikarz, głównie na terenie Gubina i okolic. Tam stawiałem też swoje pierwsze kroki w zawodzie, poznałem podstawy, złapałem kontakty.


Początkowo nie łączyłem swojej przyszłości z dziennikarstwem. Myślałem o informatyce albo aktorstwie (wiem, spory rozstrzał ;) ). Ostatecznie trafiłem jednak na studia do Wrocławia, gdzie studiowałem na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Poszczęściło mi się i po studiach zacząłem pracę w zawodzie oraz trwam w nim do dziś.


O mnie


Jestem miłośnikiem piłki nożnej oraz koszykówki. Od lat zapalony kibic Borussii Dortmund. Łatwo się domyślić, że w wolnym czasie lubię oglądać mecze, ale nie tylko. Czytam książki. Głównie kryminały lub biografie. Kinomaniak. Oglądam filmy (fan Gwiezdnych Wojen, ale tych starych) i seriale (za dużo by wymieniać). Lubię czasem pobiegać (za rzadko, co po mnie widać ;) ). Tak w skrócie. To tyle :)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.