Siedem tysięcy ludzi w Chojnicach nie chce strażników
Wczoraj koło północy były już znane wyniki referendum w sprawie likwidacji straży miejskiej. Z 31 tys. 349 uprawnionych do głosowania przy urnie znalazło się 7 tys. 590 osób. Frekwencja wyniosła 24,21 proc., ale by referendum było ważne, musiałaby wynosić 30 proc.
95 proc. przeciw
Na pierwsze pytanie 7 tys. 214 mieszkańców opowiedziało się za likwidacją straży miejskiej, 295 było przeciw.
Na pytanie drugie dotyczące samoopodatkowania się na rzecz istnienia tej formacji tylko 104 osoby były za takim rozwiązaniem, a 7 tys. 332 - przeciw. A więc klęska organizatorów referendum? - Trochę żal, że zabrakło tych kilku procent - komentuje Kamil Kaczmarek, jeden z inicjatorów referendum. - Widzę dwa powody - jeden to termin referendum, bo gdyby odbyło się ono razem z wyborami parlamentarnymi 25 października, o co zabiegaliśmy, to na pewno wynik byłby inny. Po drugie - apel burmistrza o pozostanie w domach. Szkoda, gdyby frekwencja była trochę wyższa, nasza obywatelskość miałaby się lepiej.
- To jest jednoznaczny sygnał dla władz miasta, radnych i burmistrza. Ta formacja jest w Chojnicach zbędna i powinna być zlikwidowana - piszą na oficjalnej stronie na FB organizatorzy referendum.
A jeden z sympatyków rozwiązania straży mówi tak: - Straż miejska dostała drugą szansę. Komendant powinien podać się do dymisji, a burmistrz powinien ją przyjąć. Dla dobra ludzi tam pracujących, aby mogli odbudować swój wizerunek.
Na zwołanej wczoraj konferencji prasowej Kamil Kaczmarek i Artur Eichenlaub dziękowali chojniczanom za udział w referendum i apelowali do radnych, by wzięli pod uwagę to, co z niego wynika. - Ponad 7 tysięcy mieszkańców nie chce straży miejskiej - mówią. - Nie można zlekceważyć ich głosu. Będziemy wnosić przez radnych, by jednak uszanować ten wynik.
Kamil Kaczmarek dodatkowo podkreślał, że już teraz powinna się zacząć zapowiadana reorganizacja straży.
To jest żółta kartka
Co na to burmistrz? - Z dużym szacunkiem podchodzę do tego wyniku - mówi Arseniusz Finster. - Duża grupa chojniczan opowiedziała się przeciwko istnieniu straży, aż takiej się nie spodziewałem. To jest żółta kartka. Ale nie sądzę, żebym dziś musiał podejmować decyzję o likwidacji. Może gdyby było 29,5 proc.?
Burmistrz dodaje, że konieczne będą głębsze reformy straży. Ale pomysły przedstawi w nowym roku. Czy zakłada jakieś decyzje personalne? - Być może tak, ale nie chciałbym tego teraz przesądzać. Po głębszych konsultacjach zadecyduję, co dalej, ale już w nowym roku - mówi.