Najpierw jest telefon z zaproszeniem na spotkanie: z reguły tematem jest profilaktyka medyczna. Seniorzy chętnie w nich uczestniczą, bo prelekcja jest za darmo i z poczęstunkiem. A potem kupują „lecznicze koce”, garnki czy urządzenia do szybkiej diagnostyki.
Jeden z naszych Czytelników przyszedł na spotkanie o zdrowiu, a wyszedł z niej z „kocami leczniczymi”, ponoć z oryginalnej wielbłądziej wełny z dolnego Egiptu. Kosztowały ponad pięć tysięcy złotych. Dał się namówić życzliwemu sprzedawcy, a potem zastanawiał się, po co mu właściwie te drapiące narzuty. Z kolei pani Krystyna (dane do wiad. red.) z Zaspy wybrała się na prelekcję z dietetykiem. O właściwym doborze posiłków zbyt wiele nie było - była za to mowa o „cudownych garnkach”, w których gotowanie jest „proste i zdrowe”. Koszt: ponad cztery tysiące złotych, ale można rozłożyć na raty. - Kto by się nie skusił, skoro sprzedawczyni mówiła, że jest dietetykiem klinicznym - mówi pani Krystyna.
Na innym z pokazów „lekarz”, czyli prezenter ubrany w biały fartuch, zachwalał urządzenie... do diagnozowania i uzdrawiania. Wywoływał gości z sali na darmowe badania. Trzeba było dotknąć urządzenia i po chwili z boku wychodził wydruk. „Lekarz” stawiał diagnozę: - Ma pani/pan miażdżycę, cukrzycę itp. Musi pan(i) iść na operację, nierefundowaną przez NFZ. To będzie wydatek przynajmniej kilkunastu tysięcy złotych. Inne rozwiązanie to wyleczyć się dzięki naszemu urządzeniu. Za jedyne 7900 złotych.
Od wielu lat takie spotkania są popularne także na Pomorzu. Przychodzą na nie głównie osoby starsze. Nęcone przez życzliwych sprzedawców kupują rzeczy, które teoretycznie mają poprawić ich stan zdrowia - tyle tylko że są one bardzo drogie i trzeba je spłacać nawet latami. Jak podaje Joanna Popik, p.o. Miejski Rzecznik Konsumentów, do gdańskiego biura w 2018 roku zgłosiło się łącznie 38 osób, które chciały rozwiązać zawartą na pokazie umowę.
- Zwracali się z pytaniami dotyczącymi rozwiązania umów, zawartych poza lokalem przedsiębiorstwa, związanych ogólnie z „opieką i opieką zdrowotną” oraz reklamacji produktów, związanych z opieką zdrowotną, zakupionych na podstawie umów, zawartych poza lokalem przedsiębiorstwa - podaje Joanna Popik.
Konsumenci, którzy oprzytomnieli tuż po dokonaniu zakupu, mają jeszcze szansę na zwrot niechcianego towaru.
- W przypadku umów, zawartych poza lokalem przedsiębiorstwa, nabywcy przysługuje prawo do odstąpienia od umowy w terminie 14 dni - tłumaczy Joanna Popik. - Jeśli zawarta przez konsumenta umowa nie dotyczy usług zdrowotnych - świadczonych przez pracowników służby zdrowia pacjentom w celu oceny, utrzymania lub poprawy ich stanu zdrowia, łącznie z przepisywaniem, wydawaniem i udostępnianiem produktów leczniczych oraz wyrobów medycznych - to konsument może od takiej umowy odstąpić.
Eksperci przypominają, że pouczenie o tym prawie, a także wzór oświadczenia o odstąpieniu od umowy, konsument powinien otrzymać w formie papierowej wraz z umową.
Oświadczenie o odstąpieniu od umowy należy wysłać w formie pisemnej na adres przedsiębiorcy, przed upływem 14 dni od zawarcia umowy
- Oświadczenie o odstąpieniu od umowy należy wysłać w formie pisemnej na adres przedsiębiorcy, przed upływem 14 dni od zawarcia umowy - dodaje Joanna Popik.
W szerszym zakresie jednym ze sposobów eliminowania nieuczciwych praktyk rynkowych są postępowania prowadzone przez prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, w przypadku podejrzenia stosowania przez danego przedsiębiorcę nieuczciwych praktyk rynkowych, naruszających zbiorowe interesy konsumentów. Efektem postępowania jest wydanie przez UOKiK decyzji administracyjnej, w której rozstrzyga, czy przedsiębiorca stosuje praktyki naruszające zbiorowe interesy konsumentów oraz nakazuje zaprzestanie ich stosowania. Na Pomorzu prowadzona jest także akcja ulotkowa, która ma ostrzegać przed łatwowiernością na rozmaitych pokazach.
- Prawo jest, jednak jeśli ktoś chce oszukać, zawsze znajdzie sposób - komentuje sprawę Anna Gut, miejski rzecznik konsumentów w Sopocie. - Trzeba być czujnym i nieufnym, nie podpisywać w ciemno umów.
Problemem pozostaje też nadal naciąganie osób starszych na niższe rachunki. Mieszkańców odwiedzają mili akwizytorzy, którzy kuszą obietnicami niższych rachunków. Po pewnym czasie okazuje się, że podpisali niekorzystne dla siebie umowy, na przykład na dostawę energii elektrycznej.