SB i MO zapukały do drzwi, czyli początek stanu wojennego w Kołobrzegu

Czytaj dalej
Łukasz Gładysiak

SB i MO zapukały do drzwi, czyli początek stanu wojennego w Kołobrzegu

Łukasz Gładysiak

We wtorek minęło 35 lat od wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Przypominamy, co w połowie grudnia 1981 roku działo się w Kołobrzegu

Przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego, który w praktyce oznaczał przejęcie pełni władzy przez komunistyczne koła wojskowe oraz istotne nasilenie represji nie tylko wobec działaczy opozycji demokratycznej, ale też ogółu społeczeństwa, trwały w całym kraju od lata 1980 roku.

Wytyczne dla komendy: Synchronizacja

Do 18 września tamtego roku, Komenda Wojewódzka Milicji Obywatelskiej w Koszalinie otrzymała wytyczne dotyczące działań związanych z nową, nie tylko polityczną rzeczywistością. Dziś wiadomo, że hasło: „Synchronizacja”, zezwalające na otwarcie zalakowanych kopert i kolportaż zawartych w nich danych do komend miejskich, m.in. w Kołobrzegu, dotarło do stolicy ówczesnego województwa 12 grudnia 1981 r. w godzinach popołudniowych stanowiąc w zasadzie jedynie przysłowiową „kropkę nad i”.

Służba Bezpieczeństwa już działa

Przez kilkanaście miesięcy poprzedzających wprowadzenie stanu wojennego Służba Bezpieczeństwa przeprowadziła aktualizacje informacji dotyczących czołowych działaczy Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Solidarność w regionie. Tworzenie list proskrypcyjnych, według których realizowano później aresztowania, zbiegło się w czasie z nasileniem działań agentury - osaczaniem najważniejszych opozycjonistów. Przykładem tego może być osoba przewodniczącego Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność w Polskiej Żegludze Bałtyckiej, Lecha Kozery, w którego otoczeniu, jak ustalił badacz historii kołobrzeskiej opozycji demokratycznej, mecenas Edward Stępień, „pracowało” aż 14 donosicieli. Od końca 1980 r. na celowniku organów bezpieczeństwa znaleźli się także księża diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, w tym, niekryjący sympatii względem Solidarności, biskupi Tadeusz Werno i Ignacy Jeż (obaj, nie bacząc na konsekwencje, kontynuowali m.in. spotkania duszpasterskie z opozycjonistami i ich rodzinami również po przejęciu w Polsce władzy przez Wojskową Radę Ocalenia Narodowego). Niezależnie od powyższego, nie tylko nad ujściem Parsęty starano się za wszelką cenę zdyskredytować zyskujący coraz większą liczbę członków i sympatyków NSZZ „Solidarność”, którego kołobrzeska siedziba mieściła się przy ul. Granicznej, rozprowadzając nieprawdziwe informacje co do przygotowań opozycji do krwawego zamachu stanu oraz, stanowiącej jego konsekwencję, interwencji Armii Radzieckiej.

„Azalia” wyłącza centralę telefoniczną

O zmianie rzeczywistości w mieście jako pierwsi przekonali się pracownicy centrali telefonicznej. To właśnie tam, w ramach akcji ukrytej pod kryptonimem „Azalia”, późnym wieczorem 12 grudnia 1981 r. wkroczył oddział wojskowy. Urządzenia, których mundurowym nie udało się wyłączyć, zniszczono. W noc poprzedzającą słynne dziś wystąpienie stojącego na czele WRON generała Wojciecha Jaruzelskiego, realizując akcję „Jodła”, mieszane patrole milicji i SB zapukały do drzwi wspomnianego już Lecha Kozery oraz jednego z założycieli kołobrzeskiej Solidarności, Janusza Grudnika. Obu przewieziono do aresztu. Jednym z pierwszych, który prowadził tam z nimi rozmowę był komendant miejski MO Tadeusz Harasimowicz. W ciągu kolejnych 24 godzin przewieziono ich do więzienia w Wierzchowie.

Ranek dnia następnego: wszędzie wojsko

Wczesnym rankiem, w niedzielę 13 grudnia 1981 r. w Kołobrzegu stanęła komunikacja miejska. Rozgłośnie radiowe, jak w całym kraju, nie nadawały programu. Mieszkańcy, którzy posiadali telewizory za ich pośrednictwem dowiedzieli się o utworzeniu Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego i przejęciu przez nią władzy. Na ulicach zaroiło się od uzbrojonych w długą broń żołnierzy oraz milicjantów. Przed południem, w kołobrzeskiej siedzibie NSZZ Solidarność, spotkali się główni działacze związkowi, na czele z Piotrem Pawłowskim. Opozycjoniści udali się do bazyliki, gdzie odbyli rozmowę z proboszczem Parafii Mariackiej, ks. Józefem Słomskim. Pierwszy dzień stanu wojennego upłynął też na zabezpieczaniu przez działaczy Solidarności dokumentów związkowych, przede wszystkim list członkowskich tak, by nie wpadły w ręce organów ścigania. Równocześnie z kołobrzeskich koszar wyprowadzono pojazdy bojowe, w tym czołgi. Część z nich skierowano do tłumienia spodziewanych strajków w Trójmieście.

Protest w kołobrzeskiej fabryce Elwa

Do jedynego, dużego wystąpienia w pierwszych dniach stanu wojennego nad ujściem Parsęty doszło w Fabryce Podzespołów Radiowych „Elwa” przy ul. Ratuszowej. Tam, rankiem 14 grudnia 1981 r. załoga odmówiła powrotu do pracy wywieszając jednocześnie przez okna biało-czerwone flagi przepasane kirem. Po 4 dniach strajk zakończono w związku z zapowiedzią pacyfikacji przez Zmotoryzowane Oddziały Milicji Obywatelskiej. W ten sam poniedzałek, najpierw względem osób internowanych, Służba Bezpieczeństwa przystąpiła do realizacji założeń akcji „Klon”, polegającej na próbie nakłonienia działaczy NSZZ Solidarność do przejścia na stronę władzy ludowej. We wtorek, 15 grudnia 1981 roku, funkcjonariusze aresztowali kolejnych opozycjonistów: Andrzeja Chorążego i Wiktora Szostałę, którzy również trafili do Wierzchowa (ostatniego z wymienionych zwolniono dopiero 1 maja roku następnego).

Represje nabierają siły na początku roku

Działania represyjne na terenie województwa koszalińskiego nabrały na sile w pierwszym kwartale 1982 r. W tym czasie, także w Kołobrzegu, konflikt z reżimem trwał na dobre: wśród mieszkańców krążyła drukowana konspiracyjnie prasa opozycyjna i ulotki, których kolportażem tylko w PŻB zajmowało się kilkadziesiąt osób. Na murach regularnie pojawiać się zaczęły szkalujące władzę napisy. Na oknie bazyliki pojawił się ołtarzyk zwany „Krzyżem Solidarności”, na który codziennie dostarczano świeże kwiaty. Odprawiano także wieczornice wspominając między innymi zabitych w czasie grudniowej pacyfikacji górników z katowickiej Kopalni Wujek. W odpowiedzi wielu kołobrzeżan stanęło przed Sądem Pomorskiego Okręgu Wojskowego w Bydgoszczy, który rozpatrywał wówczas sprawy karne z regionu oraz, za „przewinienia mniejszej wagi”, Kolegium do Spraw Wykroczeń przy Naczelniku Miasta. Mimo, że zwykle maksymalnie po kilku tygodniach zwalniano internowanych, stale pozostawali pod lupą SB. Wielu trafiło na przymusowe przeszkolenia do Wojskowych Obozów Specjalnych. Jak miało się okazać, największe nasilenie skierowanych przeciwko władzy ludowej wystąpień w Kołobrzegu i regionie nastąpiło nie w grudniu 1981 r., ale pierwszego lata i jesieni stanu wojennego. W tym czasie do ofensywy przystąpiły także organa ścigania.

Podczas tworzenia artykułu wykorzystano materiały zebrane i opracowane przez Edwarda Stępnia, Jacka Pechmana, Wojciecha Czapiewskiego oraz Roberta Dziembę.

Łukasz Gładysiak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.