Samoloty, czołgi, działa i kawał dobrej, rekonstrukcyjnej roboty [zdjęcia]

Czytaj dalej
Fot. Joanna Bejma
Joanna Bejma

Samoloty, czołgi, działa i kawał dobrej, rekonstrukcyjnej roboty [zdjęcia]

Joanna Bejma

Najważniejsza jest historia. Dzieje polskich żołnierzy, ich bohaterstwo i oddanie. Ale Łabiszyńskie Spotkania z Historią przynoszą coś jeszcze.

Tematem przewodnim zakończonej co dopiero, piątej ŁSzH odsłony była postać gen. Władysława Andersa, a konkretnie losy dowodzonych przez niego żołnierzy na przestrzeni całej wojny (od Nowogródzkiej Brygady Kawalerii do II Korpusu Polskiego). Poza tzw. Frontem Włoskim (południowym), ukazanym w dwóch dużych inscenizacjach - Bolonia 1945 na żwirowni i Anzio/ Nettuno 1944 przy młynie, ujrzeliśmy też epizody z Kampanii Polskiej 1939 roku.

Przyjaźnie, miłości, kontakty

Kolejna edycja i kolejny sukces. Przez pięć lat, podczas każdej edycji przedsięwzięcia, w mieście działy się rzeczy, które nie trwały tylko trzy dni, ale były i są kontynuowane także po jego zakończeniu. Wartością dodaną ŁSzH jest liczba nawiązanych kontaktów i znajomości, czy to w środowisku rekonstrukcyjnym, dziennikarskim, i zwykłym, cywilnym. Tu narodziły się przyjaźnie, nawet miłości. W Łabiszynie pojawiło się też kilkunastu ludzi, którzy na poważnie wsiąknęli w temat rekonstrukcji i uczestniczą nie tylko w tych łabiszyńskich.

Inny wymiar imprezy, to wymiar biznesowy i promocyjny. Nie da się ukryć, że lokalni przedsiębiorcy w czasie ŁSzH mogą zarobić, a sama impreza genialnie promuje miasto. Z roku na rok o obsługę medialną stara się coraz więcej mediów, w tym stacji telewizyjnych. A to nie wszystko. To, co widzimy w Łabiszynie jest dopracowane w każdym, najmniejszym szczególe. Rekonstruktorzy genialnie odtwarzają powierzone im role, dbają o każdy element stroju. Dążą do tego, by wszystko co mają na sobie, począwszy od guzików, odpowiadało wojennym realiom. Poza tym, są tak wiarygodni w odtwarzaniu epizodów, iż u wielu ludzi, podczas inscenizacji, płyną łzy po policzkach...



To ich pasja

Nikt w nie myśli, by zakończyć ŁSzH. Miasto i grupy rekonstrukcyjne dobrze się dogadują. - A tej imprezy nie da się kupić - podkreśla burmistrz Jacek Idzi Kaczmarek. - Owszem, moglibyśmy zapłacić jakiejś grupie aktorskiej, by odgrywali takie scenki. Ale nie byłoby to samo.

Włodarz dodaje, że rekonstruktorzy nie są opłacani. To ich pasja i oni tę pasję pokazują, zarażając przy tym innych. Miasto pokrywa m.in. koszt dowozu sprzętu, czy pirotechniki. Obie strony "nadają" na tych samych falach i dzięki tej dobrej współpracy jesteśmy w Łabiszynie świadkami świetnych, historycznych widowisk.

Tegoroczną edycję na pewno wzbogaciłby udział zaproszonych weteranów z II Korpusu Polskiego. Niestety nie dotarli. Senator Anna Maria Anders, córka gen. W. Andersa napisała za to list. Oto fragment: "Dzięki takim uroczystościom, jak ta pokazujemy kolejnym młodym pokoleniom, jakie wartości są dla nas Polaków ważne, czym się powinniśmy kierować w trosce o nasze dobro wspólne jakim jest Polska".

Historia trafiła na podatny grunt

- Myślę, że jestem wyrazicielem wszystkich państwa licznie tu przybyłych, że to, co zaprezentowali nam w tym roku rekonstruktorzy było przeogromnie interesujące. Było fantastyczną lekcja historii i zaczynem do tego, aby faktycznie historię poznawać - mówił Jacek Idzi Kaczmarek, burmistrz Łabiszyna tuż po zakończeniu czwartej, ostatniej inscenizacji, jak odbyła się w ramach V Łabiszyńskich Spotkań z Historią w Smerzynie.

Miejsce, choć nowe, okazało się fantastyczną sceną dla działań grup rekonstrukcyjnych, które jak zwykle stanęły na wysokości zadania i pokazały historię polskich bohaterów.

- Na frontach całej Europy i świata pokazali, że Polacy to bardzo męski i odważny naród. Chciałbym serdecznie podziękować wszystkim rekonstruktorom, ale jak państwo zauważyliście, w tym roku w inscenizacje wkroczyliśmy my, mieszkańcy Łabiszyna i dla nich też ogromny ukłon - dodał włodarz Łabiszyna. Złożył też szczególne podziękowania Krzysztofowi Zawilińskiemu, prezesowi Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej AA7, osobie, która koordynuje całe przedsięwzięcie.
- Postawiliśmy sobie pytanie czy mamy te Łabiszyńskie Spotkania kontynuować? Ja powiedziałem, że zapytam państwa. Mamy je kontynuować? - zwrócił się do bardzo licznie przybyłej publiki. W odpowiedzi usłyszeliśmy głośnie "tak". Tak więc szóste ŁSzH, na specjalne życzenie, odbędą się za rok, już po raz szósty.

- Historia trafia tu na podatny grunt, co nas bardzo cieszy. Nasza pasja, bez względu, jaki mundur nosimy, dotyczy wyłącznie historii i bardzo się cieszymy, że w Łabiszynie, ta wizja historii się spodobała - dodał na koniec Krzysztof Zawiliński.

Joanna Bejma

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.