Małgorzata Oberlan

Ruszył proces Grzegorza Cz.z Karbowa, oskarżonego o zabójstwo ojca oraz usiłowanie mordu na matce i bracie

Grzegorza Cz.  broni adwokat Przemysław Oskroba. Mówi, że to bliscy doprowadzili jego klienta do szału. Fot. Grzegorz Olkowski Grzegorza Cz. broni adwokat Przemysław Oskroba. Mówi, że to bliscy doprowadzili jego klienta do szału.
Małgorzata Oberlan

Oskarżony twierdzi, że 20 czerwca 2018 r. został doprowadzony przez rodzinę na skraj szaleństwa. „Kłamca”, „gamoń” - komentowali jego bliscy w sądzie.

Oskarżony o zabójstwo ojca Grzegorz Cz. z Karbowa k. Brodnicy przez dwie godziny opowiadał wczoraj w Sądzie Okręgowym w Toruniu historię swego życia. Szlochał w głos. - Rodzeństwu zawsze chodziło tylko o majątek - mówił.

Ten 52-letni mężczyzna odpowiada za zabójstwo swego 82-letniego ojca oraz usiłowanie zabójstwa matki i brata Dariusza. Miał tego dokonać w stanie ograniczonej poczytalności, jak orzekli biegli psychiatrzy. W tle jest wieloletni konflikt rodzinny i 34-hektarowe gospodarstwo. Graniczy z Brodnicą i, jak twierdzi oskarżony, nadaje się do podziału na działki.

Nie czuł się właścicielem

W 2004 r. gospodarstwo przepisane zostało na Grzegorza Cz. Nigdy jednak nie czuł się jego prawdziwym właścicielem.

- Ciężko pracowałem, ale przez blisko 15 lat zyski zabierała matka. Rodzice i brat Dariusz mieszkali w 6-pokojowym domu, z 2 kuchniami i 2 łazienkami (którego ja byłem „właścicielem”). Ja z żoną i dziećmi natomiast żyliśmy w wyremontowanym kurniku. Matka rodzeństwu, w ciągu jednego roku, potrafiła przekazać dwa razy po 25 tys. zł i raz 15 tys. zł - mówił oskarżony. - Rodzeństwu zawsze chodziło tylko o majątek. (...) Mój 46-letni brat Dariusz nigdy nie pracował. To śmierdzący leń.

List, trucizna i atak

Krytycznego 20 czerwca 2018 r. Grzegorz Cz. odebrał od listonosza pismo z sądu. Najprawdopodobniej był to pozew ze strony rodziców, chcących cofnąć mu darowiznę (kolejny zresztą raz). Zdenerwowany mężczyzna, bez okularów, wyczytał jednak co innego. Był przekonany, że to informacja o cofnięciu już darowizny.

- W tych nerwach wziąłem jakieś środki uspokajające. Siadłem na kanapie i czekałem na żonę. (...) Potem wypiłem truciznę na muchy i pożegnałem się z córkami. Uściskałem je mocno i powiedziałem, że wolę już umrzeć. Nie wiem, co wtedy we mnie wstąpiło - relacjonował Grzegorz Cz.

Mężczyzna „skądś wziął jakiś pręt”. Jak ustaliła Prokuratura Rejonowa w Brodnicy, był to metalowy pręt mający ponad metr długości i 3 cm średnicy. Trzymając go oburącz oskarżony najpierw zaatakował nim 82-letniego ojca (”Stal na werandzie i jak zwykle śmiał się tym swoim szyderczym śmiechem. Podniósł na mnie kulę, a ja go uderzyłem”). Staruszek otrzymał dwa ciosy w głowę. Zmarł 6 sierpnia 2018 r. w szpitalu.

Pozostało jeszcze 49% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Małgorzata Oberlan

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.