Roman: Takiego asa, jak Możdżonek, warto byłoby mieć w kadrze

Czytaj dalej
Fot. Shizuo Kambayashi
Tomasz Biliński tomasz.bilinski@polskapress.pl

Roman: Takiego asa, jak Możdżonek, warto byłoby mieć w kadrze

Tomasz Biliński tomasz.bilinski@polskapress.pl

W roku olimpijskim najważniejszy jest medal igrzysk, a nie Liga Światowa - mówi Witold Roman, były środkowy polskiej kadry, uczestnik IO 1996.

- Brak awansu reprezentacji Polski do strefy medalowej finałów Ligi Światowej to powód do niepokoju w kontekście turnieju w Rio?
- Tak i nie. Niepokojące jest dlatego, ponieważ nie pokazaliśmy formy, która miałaby potwierdzić nasze nadzieje na medal. Z jednej strony możemy powiedzieć, że siatkarze byli po ciężkich treningach, ale przegrali z zespołami, które - co chyba możemy założyć - są na podobnym etapie przygotowań do Rio. Z drugiej strony, spójrzmy na to przez pryzmat poprzednich igrzysk, przed którymi wygraliśmy Ligę Światową, a miesiąc później zagraliśmy dużo słabiej, odpadając w ćwierćfinale. Jeśli dziś zastanawiać się, co jest lepsze i mielibyśmy wybierać, to jednak w roku olimpijskim najważniejszy jest medal tej imprezy. I za to trzymajmy kciuki. Bo ta drużyną, biorąc nawet pod uwagę to, że nie awansowała do półfinału Final Six, tego wsparcia bardzo potrzebuje.

- Może drużyna jeszcze odczuwa trudy treningów, albo plan trenera nie przebiega, jak powinien?
- Dopiero na dwa tygodnie przed imprezą zaczyna się czas „odpuszczania”, łapania świeżości. Do tego są zawodnicy, którzy muszą wrócić do gry, złapać rytm, ponownie poczuć się dobrze na boisku. Mam tu na myśli Fabiana Drzyzgę, Piotra Nowakowskiego, Mateusza Mikę. Zresztą ten ostatni jest najlepszym graczem obecnej drużyny. To jego wejście na parkiet w spotkaniu z Francją odwróciło jego losy. Swoją drogą, przypomnijmy sobie obawy sprzed mistrzostw świata, gdy stało się jasne, że w drużynie nie będzie Bartka Kurka. I tak zdobyliśmy medal! Dlatego zostawmy decyzje selekcjonerowi, wie co robi. Choć jasne, z punktu widzenia kibica wolelibyśmy zobaczyć drużynę, która wygrywa. Nie chodzi od razu o pierwszej miejsce, ale o medal. To napędza. Tak jak powiedział Benjamin Toniutti po zdobyciu brązu, że Francuzi jadą na igrzyska jako jeden z faworytów na podium.

- Przed mistrzostwami świata Antiga zaskoczył odważnymi decyzjami, odstawiając wspomnianego Kurka. Tym razem zrezygnował z Marcina Możdżonka. Nie przedobrzył?
- To jest niespodzianka. Lubię Marcina, moim zdaniem podczas mundialu wygrał nam dwa mecze - z Iranem i Francją. Takiego asa z rękawa warto mieć ze sobą. Ale powtórzę, to trener wie najlepiej, jest z zespołem na co dzień i bierze na siebie odpowiedzialność. I to on będzie zbierał owoce swoich decyzji.

- W środę kadra zbiera się w Spale, w sobotę ma ślubowanie olimpijskie w Warszawie, w niedzielę wylatuje do Brazylii, 7 sierpnia początek turnieju. Co w tym czasie Antiga może zrobić?
- Wielkiej pracy treningowej już się nie wykona. Czas przedolimpijski jest czasem trenowania na większym luzie. Równie ważne jest budowanie atmosfery, zawodnicy znów muszą nabrać ochoty do gry. No, a później przyjdzie czas na ukoronowanie ciężkiej pracy.

Rozmawiał: Tomasz Biliński

Tomasz Biliński tomasz.bilinski@polskapress.pl

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.