W Sejmie trwa protest rodziców niepełnosprawnych. Jego zwolennicy popierają postulaty okupujących hol rodziców z dziećmi i liczą, że widok niepełnosprawnych pozostawionych samym sobie w czasie tym razem dłuuugiego weekendu zaszkodzi rządowi; przeciwnicy coraz bardziej otwarcie krytykują strajk.
Do sprawy protestu kluczem jest faktycznie polityka, tyle że akurat z tego nic złego wynikać nie musi. Istotą bowiem w niemalże wszystkich protestach na świecie jest polityka.
Jest bowiem faktycznie coś niepokojącego w polityce społecznej ostatnich lat. Oto przykłady: wszyscy, którzy mają drugie dziecko, dostają po 500+, ale okazuje się, że pieniędzy tych nie ma dla podopiecznych domów dziecka. Nie chodzi o to, by dawać im gotówkę, ale powiedzmy stworzyć specjalne konta, z których mogliby skorzystać we wczesnej dorosłości, gdy zaczną się usamodzielniać.
Kolejny przykład: dosłownie w ciągu jednego tygodnia słyszymy od szefa rządu, że wszyscy dostaną jesienią na dziecko dodatkowe 300 złotych na potrzeby szkolne, ale zaraz potem, że nie ma pieniędzy na podwyższenie skandalicznie kiepskich zasiłków dla rodzin niepełnosprawnych. Dziwić to może szczególnie dlatego, że tak naprawdę owo nowe głośne 300+ nie jest specjalnie oczekiwanym dodatkiem.
Dla skołatanych codziennymi obowiązkami rodziców, szczególnie po wakacjach, pieniądze te wpadną do budżetu domowego i zapewne zostaną dobrze spożytkowane. Przy okazji jednak okaże się, że najbiedniejsi rodzice dostaną mniej niż dotąd otrzymywali podobnego świadczenia, które skierowane było przez lata dla tych potrzebujących najbardziej. Prawdziwa szkolna wyprawka kosztuje przecież więcej.
Wracamy do sejmowego holu. Zmiana w kontekście wcześniejszych lat polega na tym, że zawsze słyszeliśmy, że w Polsce jest mało publicznych pieniędzy na wydatki społeczne, a w ostatnich dwóch latach - że odwrotnie, stać Polskę na wiele w tej dziedzinie.
Protest jest zatem polityczny - niepełnosprawni, a szczególnie ich rodzice starają się w swojej słabości skorzystać z okazji, opowiedzieć o swoich problemach, powiedzieć jak żyją, poruszyć opinię publiczną i sumienia polityków, którzy nie tylko w tym przypadku zostawili słabych jakoś tak na boku drogi. Nie o politykę, ale bardziej o sprawiedliwość tu jednak chodzi. A sprawiedliwie przyznać trzeba, że rodzice niepełnosprawnych bardziej potrzebują stałej systemowej pomocy niż niejedna rodzina parę stów na nowe linijki, gumki do mazania i zeszyty.