
W hodowli psów pod Sokółką odkryto martwe zwierzęta i inne bardzo zaniedbane psy. Ich właścicielkę postawiono w stan oskarżenia. Właśnie odbyła się pierwsza rozprawa. Kobieta jednak nie pojawiła się w sądzie. Zeznawał za to jej syn, który twierdził, że psy były karmione. Tymczasem opiekunki ze schroniska, do którego trafiły zwierzęta, opowiadały, że czworonogi załatwiały się steropianem.
Bardzo żałuję, że wcześniej nie zadałyśmy sobie trudu, aby odszukać adres tej hodowli - mówił jeden ze świadków.
Przed Sądem Rejonowym w Sokółce właśnie zaczął się proces Justyny P., właścicielki hodowli psów z Igrył, o której głośno stało się było latem minionego roku. A to za sprawą odkryć, jakich dokonały tam inspektorki z Fundacji Vita Canis, działającej przy sokólskim schronisku dla zwierząt. Znalazły tam dwa truchła suk, z czego jedno w zaawansowanej fazie rozkładu, bardzo zaniedbane, zagłodzone psy i szczenię z odciętą łapką.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień