Przerwy za krótkie, plecaki za ciężkie

Czytaj dalej
Fot. pixabay
Katarzyna Łuszyńska

Przerwy za krótkie, plecaki za ciężkie

Katarzyna Łuszyńska

Żadna ze skontrolowanych przez NIK szkół nie zapewniła uczniom w pełni bezpiecznych i higienicznych warunków pobytu.

Zdarzało się, że dzieci uczyły się w ciasnych salach, przedmioty wymagające koncentracji (np. matematyka, fizyka czy chemia) planowano na ostatnich lekcjach lub grupowano je w kilkugodzinne bloki, a przerwy międzylekcyjne były zdecydowanie za krótkie. W żadnej ze szkół nie stworzono uczniom optymalnych warunków technicznych do nauki - takie są wyniki najnowszej kontroli NIK, która badała bezpieczeństwo i higienę nauczania w szkołach publicznych.

NIK zwraca również uwagę, że uczniowie wciąż narażeni są na dźwiganie ciężkich tornistrów i często nie mają możliwości zostawienia książek i zeszytów w szkole.

Zastrzeżenia kontrolerów budzi także zły stan techniczno-sanitarny obiektów szkolnych oraz fakt, że w ponad połowie szkół nie zabezpieczono w komputerach dostępu uczniów do treści, które mogą stanowić zagrożenie dla ich prawidłowego rozwoju.

Izba skontrolowała 60 szkół podstawowych i gimnazjów w całej Polsce, w tym 10 w woj. podlaskim.

I tak np. okazało się, że w gimnazjum w Wysokim Mazowieckim tylko dwie przerwy w ciągu dnia są wystarczająco długie, aby uczniowie mogli zregenerować siły. 6 z 8 przerw trwała tylko 5 minut (także po lekcjach WF-u). W części klas lekcje wymagające wzmożonej koncentracji były skumulowane w czterech dniach tygodnia (piątego dnia uczniowie mieli tylko mniej obciążające przedmioty). Natomiast ciężar plecaków ponad 61 proc. uczniów przekraczał 10 procent masy ciała.

- Podobało mi się to, że była to bardzo dokładna kontrola - mówi Jarosław Jankowski, dyrektor Gimnazjum im. Mikołaja Kopernika w Wysokiem Mazowieckiem. - Dzięki niej dowiedziałem się, co należało zmienić i niezwłocznie to zrobiłem.

- Kontrola w naszej szkole wykazała, że uczniowie korzystali z za wysokich lub za niskich ławek i krzeseł. Oprócz tego, były zastrzeżenia co do planu lekcji - przyznaje Radosław Kondraciuk, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Siemiatyczach. - Oczywiście zrealizowaliśmy postawione wnioski. Była ona przeprowadzona pod koniec ub. roku szkolnego, dzieci od września chodzą na lekcje zgodnie z planem, dostosowanym do wytycznych wskazanych przez NIK.

Ale Miejskie Gimnazjum nr 1 w Zambrowie, gdzie były m.in. uwagi do złego rozmieszczenia planu zajęć, złożyło do NIK swoje zastrzeżenia. Zdaniem dyrekcji placówki, nie zawsze da się ułożyć tak plan lekcji, żeby przedmioty wymagające zwiększonej koncentracji nie następowały po sobie. A unikania takich sytuacji wymaga od szkół NIK.

- Układam plany lekcji od 20 lat. Robiłem to wtedy, kiedy szkoła liczyła 500 uczniów i gdy liczyła ich ponad tysiąc - mówi Dariusz Grabowski, wicedyrektor zambrowskiej placówki. - Rozumiem urzędników NIK-u, ale jest wiele spraw, o których oni, jako że nie są praktykami, być może nie wiedzą lub ich nie rozumieją.

Kontrole wykazały też, że uczniowie często uczą się w za ciasnych salach lub nie mają dobrych warunków do prowadzenia zajęć WF-u. Dyrektorzy często wskazywali, że nie mają na to wpływu. - Mamy małą salę gimnastyczną, dlatego wiosną i latem lekcje w odbywają się częściej na zewnątrz szkoły - tłumaczy dyrektor siemiatyckiej podstawówki.

- Układając plan lekcji, dyrektor musi wziąć pod uwagę wiele czynników, takich jak to, że uczniowie nie mogą mieć „okienek”, ani więcej niż sześć lekcji - komentuje wyniki Bożena Dzitkowska, wicekurator oświaty w Białymstoku. - Dzięki temu, że wraz z reformą zostanie wprowadzona jednozmianowość, będzie znacznie łatwiej przeplatać zajęcia wymagające koncentracji tymi, które wymagają jej mniej.

I dodaje, że szkoły mogą pozyskiwać środki na poprawę warunków z funduszy europejskich.

Katarzyna Łuszyńska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.