Maciej Czerniak

Przekręt szefa „Zetki”, czyli jak się wyłudza na lewy leasing

W samym sercu Bydgoszczy przy ulicy Jagiellońskiej 12 mieścił się jeden z pierwszych i największych sklepów „Zetki”. Ten lokal jest już pusty. Fot. Filip Kowalkowski W samym sercu Bydgoszczy przy ulicy Jagiellońskiej 12 mieścił się jeden z pierwszych i największych sklepów „Zetki”. Ten lokal jest już pusty.
Maciej Czerniak

Rafał J. i Tomasz S., kontrahenci Zbigniewa K., ściganego szefa sieci sklepów spożywczych w Bydgoszczy, odpowiedzą w sądzie za oszustwa.

W sądzie w Bydgoszczy rozpoczął się już proces dwóch biznesmenów, którzy poświadczali nieprawdę w dokumentach dla banków.
To byli kontrahenci Zbigniewa K., szefa sieci sklepów spożywczych i cukierni „Zetka”. K. jest od 2015 roku poszukiwany przez policję i prokuraturę za między innymi wyłudzenia podatkowe. Według śledczych wymyślił przekręt na tak zwany odwrócony leasing.

Chodziło o fikcyjny obrót specjalistycznymi urządzeniami używanymi w handlu artykułami spożywczymi - ladami i chłodziarkami. W skrócie mówiąc chodziło o to, że K. leasingował fabrycznie nowy sprzęt, który zaledwie kilka tygodni wcześniej kupował. Karuzela działała do czasu.

K. - jak wyjaśniają śledczy Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy - wystawiał swoim wspólnikom faktury, z których wynikało, że kupowali od niego specjalistyczny sprzęt. W świetle prawa byli zatem zobligowani uiścić mu zaliczkę. Tu jednak pojawia się rozbieżność między tym, do czego doszła prokuratura, a wyjaśnieniami samych oskarżonych.

Podsądni twierdzą, że to K. miał płacić zaliczki na sprzęt. Musiał mieć podobno wkład własny, ponieważ fundusz leasingowy czy bank nie wykładał 100 procent kosztów maszyn.

- Najłatwiej to opisać na prostym przykładzie - mówi prok. Cezary Nawrocki z Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy. - Przyjmijmy, że mamy 50 tys. zł. Zaliczka wyniosłaby 15 tysięcy; teoretycznie powinien zapłacić ją pan K., a pozostałą część płacił bank przez fundusz leasingowy. Sprzęt był sprzedawany następnie na rzecz pana K. Taki był mechanizm.

Jak śledczy wpadli na to, że właściciel sieci sklepów w ten sposób dokonywał wyłudzeń?
- Taki biznes wydawał się bezsensowny z punktu widzenia logiki - wyjaśnia prokurator. - Bo skoro sprzęt miałby być nowy, to po co ktoś go kupuje z zamiarem sprzedaży ze stratą? I to w tym samym miesiącu. Rafał J. i Tomasz S. usłyszeli zarzuty z oszustw, poświadczania nieprawdy w dokumentach i przedstawiania tej nieprawdy w dokumentacji kierowanej do banków.
Śledczy przypuszczają, że Zbigniew K. może ukrywać się za granicą. Syndyk masy upadłościowej sieci sklepów i cukierni „Zetka” w Bydgoszczy doliczył się zobowiązań firmy na kwotę około 6 mln zł.

To suma, na którą składają się między innymi nieopłacone składki ZUS-owskie oraz inne bieżące płatności.

Wśród poszkodowanych są przedstawiciele 12 przedsiębiorstw z całej Polski, m.in.: Zakładów Mięsnych „Silesia”, ubojni drobiu w Serocku, warszawskiego BNP Paribas Bank SA, mLeasing, II Urzędu Skarbowego w Bydgoszczy, ZUS-u i Cukierni Staropolskiej.
Zbigniew K., szef rozwijającej się dynamicznie jeszcze kilka lat temu sieci sklepów i restauracji „Zetka”, rozpłynął się w powietrzu pod koniec ubiegłego roku.

Zbigniewowi K. grozi wyrok nawet do ośmiu lat pozbawienia wolności. Taki też mogą usłyszeć jego byli wspólnicy J. i S.

Maciej Czerniak

Zajmuję się tematyką kryminalną, policyjną, jestem autorem relacji sądowych. Piszę też na tematy bieżące, dotyczące samorządu, problemów mieszkańców. Co najbardziej lubię w pracy? Zaskakujące historie, które mam przyjemność przedstawiać Czytenikom. Jak wiadomo, życie pisze najlepsze scenariusze. Nie tylko filmowe.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.