Prof. Tadeusiewicz: Żyletka. Mały wynalazek, a jaka wygoda!
Pisuję tu o wynalazkach. Czasem wielkich i doniosłych, a czasem drobnych, a jednak wygodnych. Dzisiaj opowiem o tym, jak wynaleziono żyletkę.
Panowie codziennie, a panie okazjonalnie, poddają się goleniu, to znaczy usuwaniu zbędnego owłosienia. Typowo używamy żyletki. Korzystamy z niej nie zastanawiając się, kto ją wymyślił. A jednak wynalazca musiał być, bo wcześniej mężczyźni golili się zaostrzonym kamieniem (archeolodzy znaleźli takie narzędzie i dowiedli, że właśnie służyło do golenia), a potem przez całe stulecia używano metalowej brzytwy – specjalnego noża, dostosowanego do golenia. Najpierw była ona z brązu, potem z żelaza, ale działała stale tak samo. Kształt brzytwy zmieniał się w ciągu stuleci. W starożytnym Egipcie przypominała ona tasak, w Grecji miała kształt krótkiego miecza, natomiast jej nowoczesną formę ustalił w 1740 roku Benjamin Huntsman i od tej pory jest to bardzo ostra klinga składana i chowana do rękojeści.
Użycie brzytwy było zawsze niewygodne i niebezpieczne. Trzeba ją było ustawicznie ostrzyć, bo inaczej golenie stawało się bolesne. Częste były przypadki skaleczeń przy jej używaniu, niekiedy dochodziło do poważnych zranień, zdarzały się nawet wypadki śmiertelne. Wszystko zależało od zręczności osoby golącej. Powiedzenie „małpa z brzytwą” świadczy o tym, że powszechna była świadomość, jak bardzo niebezpieczne jest to narzędzie!
Na pomysł zasadniczej zmiany narzędzia do golenia wpadł King Camp Gillette, który w 1895 roku wymyślił żyletkę (nazywaną tak od jego nazwiska) czyli cienkie prostokątne narzędzie tnące z bardzo twardej stali, z ostrzami po obu stronach, które umocowane w specjalnym uchwycie pozwalało na golenie wygodne, szybkie i prawie w 100% bezpieczne. Żyletki nie trzeba było ostrzyć (chociaż w PRL, kiedy wszystkiego brakowało, zdarzało mi się ostrzyć wielokrotnie używaną żyletkę kupioną z trudem w sklepie PEWEX) tylko po kilkakrotnym użyciu, gdy golenie stawało się bolesne, po prostu się ją wyrzucało, bo była bardzo tania.
Wymyśliwszy zasadę działania nowego narzędzia do golenia – Gilette zwrócił się do specjalistów z MIT (najlepszej uczelni technicznej na świecie!), żeby opracowali metodę produkcji takich cienkich i twardych ostrzy. Po dokładnym rozpatrzeniu potrzeb i możliwości eksperci orzekli, że tego się zrobić nie da. Gilette nie zrażony tą opinią sam wymyślił maszynę do produkcji żyletek i przy pomocy inżyniera Williama Nickersona wybudował w 1901 roku pierwszą fabrykę żyletek, których pierwsze egzemplarze pojawiły się na rynku w 1903 roku.
Firma nie miała łatwego startu. Chociaż żyletki były bardzo dobre (każda wystarczała na 20 goleń a sprzedawano je w paczkach po 12 sztuk), to jednak w pierwszym roku udało się sprzedać tylko 168 żyletek. Jednak odpowiednia promocja produktu sprawiła, że w następnym roku sprzedał 100 tysięcy żyletek, a w kolejnym – 1,2 milionów. Do popularyzacji tego narzędzia (i tej metody golenia) przyczynił się też ulepszony uchwyt (patent Giletta z 1904 roku), który pozwalał wymieniać żyletki sprawnie, a golenie czynił bezpieczniejszym. Gilette te uchwyty (zwane także maszynkami) sprzedawał poniżej kosztów ich produkcji, natomiast odbijał sobie to na cenie żyletek.
Kolejny postęp miał miejsce, gdy w czasie I wojny światowej armia amerykańska zdecydowała się zaopatrzyć wszystkich żołnierzy w maszynki i żyletki. Dowódcy nie bez racji uważali, że jest lepiej by żołnierze przelewali krew na polu bitwy, a nie w łazience przy goleniu.
Gilette stał się milionerem!
Ograniczenie w zapotrzebowaniu na żyletki nastąpiło, gdy w 1928 roku Jakob Schrick wynalazł elektryczną maszynkę do golenia. Ale to już jest temat na osobne opowiadanie!