Poznańska metropolia od lat powstaje sama
O jej utworzeniu mówi się już od lat, lecz dopiero teraz Metropolia Poznań rzeczywiście zaczyna funkcjonować. Jednak żeby mogła ostatecznie się rozwinąć, podstawą muszą być działania oddolne, a nie z góry narzucona ustawa.
Poznań jest pierwszym miastem, gdzie udało się zrealizować oddolny model tworzenia metropolii. Do tej pory nigdzie w kraju to nie wychodziło. Tymczasem w Poznaniu to sami samorządowcy podjęli inicjatywę, nie oglądając się na obiecane ustawy. Poznań, powiat i gminy idą mozolną drogą, ale ona przynosi efekty - przekonuje prof. Tomasz Kaczmarek, dyrektor Centrum Badań Metropolitalnych UAM.
O tym, że poznańska metropolia już się tworzy, przekonują również politycy z różnych partii oraz władze samorządowe. Mimo że o konieczności ścisłej współpracy Poznania z okolicznymi gminami mówiło się już od lat, dopiero od niedawna metropolia poznańska rzeczywiście staje się faktem. Żeby to się utrzymało, potrzeba dalej przede wszystkim dobrych chęci i zaangażowania, zarówno ze strony władz Poznania, jak i okolicznych gmin.
Metropolia z ustawy
Dzisiaj w Sejmie ma odbyć się pierwsze czytanie projektu o Poznańskim Związku Metropolitalnym. Została ona przygotowana przez polityków Nowoczesnej, którzy uważają, że ustawa znacząco ułatwiłaby powstanie poznańskiej metropolii. - Ta ustawa nie narzucałaby z góry konieczności stworzenia związku metropolitalnego, ale dawałaby taką możliwość prawną. Decyzję o jego ewentualnym utworzeniu i przystąpieniu do niego podejmowałyby same samorządy - mówi Paweł Adamów z wielkopolskiej Nowoczesnej.
Przedstawiciele Nowoczesnej są przekonani, że chociaż oddolny proces budowy poznańskiej metropolii już trwa, bez uchwalenia ustawy zajmie on więcej czasu i nie pozwoli wykorzystać wszystkich możliwości związanych ze sformalizowaniem metropolii. - Gdyby powstał Poznański Związek Metropolitalny, to pięć procent podatku od osób fizycznych co roku pozostawałoby do dyspozycji związku, a nie trafiałoby do Skarbu Państwa. Rocznie byłoby to ok. 140 mln zł - wylicza Paweł Adamów.
I dodaje, że formalny związek metropolitalny byłby trwalszy niż oddolnie stworzona metropolia oraz funkcjonujące obecnie Stowarzyszenie Metropolia Poznań, w skład którego wchodzi Poznań, gminy powiatu poznańskiego oraz miasta takie jak Szamotuły, Śrem, Skoki, Oborniki. Jednocześnie związek miałby mieć większe kompetencje i możliwości niż aktualne stowarzyszenie. - Mógłby zarządzać wszystkimi drogami na terenie metropolii. Ponadto sformalizowanie związku pozwoliłoby na szybszą realizację wizji wspólnego transportu i kolei metropolitalnej oraz ułatwiłoby spójne planowanie przestrzenne - opowiada Paweł Adamów.
W tle Warszawa i dawna ustawa PO
W ostatnim czasie o powstawaniu metropolii w Polsce zrobiło się głośno przede wszystkim z powodu projektu ustawy przedstawionego przez PiS, który zakłada utworzenie metropolii warszawskiej poprzez włączenie do stolicy 33 okolicznych gmin. Propozycja polityków PiS oburzyła opozycję, która przekonuje, że w ten sposób partia rządząca chce manipulować przy okręgach wyborczych i zwiększyć swoje szanse na wygranie wyborów samorządowych w stolicy. Projekt ustawy trafił już do parlamentu, ale na razie nie został włączony do rozpatrzenia podczas trwającego właśnie posiedzenia Sejmu. W porządku obrad znalazł się za to rządowy projekt ustawy zakładającej utworzenie związku metropolitalnego w województwie śląskim. Pierwsze czytanie również odbędzie się w piątek.
Obecne projekty dotyczące utworzenia metropolii w Wielkopolsce, na Mazowszu i Śląsku nie są nowością. Kilka lat temu intensywne prace nad ustawą metropolitalną prowadziła Platforma Obywatelska. Politycy PO ostatecznie stworzyli systemową ustawę, która nie odnosiła się tylko do jednego regionu, lecz określała warunki umożliwiające stworzenie metropolii w którymkolwiek z województw. Chociaż ustawa ostatecznie została przegłosowana na ostatnim posiedzeniu „starego” Sejmu w 2015 roku, nigdy nie zaczęła obowiązywać. - Żeby mogła obowiązywać, konieczne było wydanie rozporządzenia przez rząd. Przyszła jednak nowa władza i tak się nie stało. W praktyce ta ustawa jest „martwa” - opowiada Waldy Dzikowski, poseł PO.
Prezydenckie przyłączanie gmin
Na początku 2015 roku o konieczności „integracji” Poznania z okolicznymi gminami mówił również prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. Jednak jego pomysł integracji nie zakładał współpracy, lecz... przyłączenie kilku okolicznych gmin (m.in. Luboń, Suchy Las, Komorniki) do Poznania. Pomysł prezydenta wywołał burzę i spotkał się z wielką krytyką ze strony samorządowców.
- To byłaby fatalna sytuacja, gdyby władze gmin zostały postawione w sytuacji przypominającej szantaż. Jedność w pewnych obszarach jest niezbędna, ale to nie powinno być jednoznaczne z aneksją - mówił wtedy Grzegorz Wojtera, wójt gminy Suchy Las.
Politycy krytykowali Jaśkowiaka, że próbuje narzucić swoją wolę innym. W tle pojawiał się także bardzo istotny aspekt finansowy. Włączenie gmin do Poznania oznaczałoby dla miasta większe dochody m.in. z podatków. Przeciwko takiemu rozwiązaniu opowiadali się jednak sami mieszkańcy gmin.
- Jednym z głównych zadań Jacka Jaśkowiaka było ożywienie działalności Stowarzyszenia Metropolia Poznań. Ryszard Grobelny miał z tym trudności, bo automatycznie zrobił się jego szefem. On traktował przedstawicieli innych gmin jak gości, a nie równych partnerów. Z kolei Jaśkowiak zepsuł wszystko. Chciał przyłączyć gminy, żeby czerpać pieniądze. W ten sposób zdenerwował wszystkich i zrobił odwrotnie niż powinien - słyszymy od jednego z polityków PO.
Transport prawie jak w metropolii
Chociaż pomysł Jacka Jaśkowiaka wywołał burzę wśród samorządowców, na szczęście nie przekreślił on idei stworzenia metropolii. Po tym jak kurz opadł, wójtowie i burmistrzowie poszczególnych gmin znowu usiedli do stołu z władzami Poznania, by razem działać na rzecz mieszkańców. A efekty tej współpracy, rozpoczętej już kilka lat temu, są coraz bardziej widoczne. Przede wszystkim w kontekście transportu, który zarówno przez ekspertów, jak i samorządowców, jest uznawany za najważniejszą rzecz, o którą trzeba zadbać w powstającej metropolii.
Od kilku lat coraz intensywniej rozwijany jest projekt Poznańskiej Kolei Metropolitalnej. To inicjatywa, która zakłada stworzenie siatki częstych połączeń kolejowych między Poznaniem oraz miejscowościami oddalonymi od niego do około 50 kilometrów. Zgodnie z planami ma to zachęcić wszystkich dojeżdżających do Poznania do częstszego wykorzystywania kolei niż własnego samochodu.
- Docelowo pociągi miałyby jeździć do i z Poznania co pół godziny w dziewięciu różnych kierunkach. Dworce mają stać się miejscem przesiadkowym, do którego ludzie dojeżdżaliby samochodem, a następnie wsiadaliby w pociąg i podróżowali do Poznania - wyjaśniał niedawno Wojciech Jankowiak, wicemarszałek województwa wielkopolskiego.
Chociaż do realizacji takiego zamierzenia jeszcze daleka droga, lokalne władze już teraz pokazują, że traktują to bardzo poważnie. Jednym z elementów, który ma pozwolić na sprawne funkcjonowanie kolei metropolitalnej jest budowa trzeciego toru między stacjami Poznań Główny a Poznań Wschód. Prace w tym kierunku już się rozpoczęły, podobnie jak w przypadku budowy siódmego peronu na poznańskim Dworcu Głównym.
Kolej to tylko jeden z elementów transportu w tworzącej się metropolii. Drugim, lecz równie istotnym, jest wspólna komunikacja autobusowa. Obecnie coraz więcej gmin podpisuje z Poznaniem umowy, na mocy których pasażerowie mogą się poruszać na terenie gminy i miasta, kupując tylko jeden bilet.
- To dobry kierunek. My zdecydowaliśmy się na to ponad dwa lata temu i nie żałujemy - przekonuje Bartosz Derech, wójt gminy Rokietnica. Dzięki takiemu rozwiązaniu mieszkaniec Rokietnicy, kupując jeden bilet, może dojechać ze swojej gminy do centrum Poznania. Od stycznia tego roku z takiego rozwiązania mogą też korzystać mieszkańcy gminy Tarnowo Podgórne.
Co więcej, wiosną tego roku mieszkańcy m.in. Kościana, Szamotuł, Wrześni, Gniezna czy Jarocina będą mogli kupić jeden wspólny bilet, który upoważni ich do przejazdów pociągami Przewozów Regionalnych i Kolei Wielkopolskich oraz tramwajami i autobusami w Poznaniu. Natomiast posiadacze biletów okresowych na karcie PEKA będą mogli przemieszczać się po Poznaniu koleją. To efekt dalszej realizacji planu Bilet Bus-Tramwaj-Kolej (BTK), który został zainicjowany w grudniu 2012 roku.
Posiadacz biletu BTK może dojechać do Poznania pociągiem, a następnie korzystać z przejazdów autobusami i tramwajami. Bilet ma formę papierową i jest na nim informacja, że jego posiadacz może poruszać się komunikacją miejską w Poznaniu.
Rozwój komunikacji publicznej i zachęcenie mieszkańców do korzystania z kolei oraz autobusów wiąże się również z budową centrów przesiadkowych. To właśnie one mają być miejscem, gdzie mieszkańcy mogliby zostawić swój samochód i przesiąść się na autobus, który dowiózłby ich do Poznania. Powoli takich inwestycji powstaje coraz więcej. Na początku lutego umowę na dofinansowanie budowy takiego centrum ze środków unijnych podpisał Tomasz Kałużny, burmistrz Wrześni.
Gmina otrzyma ponad 17 mln zł dofinansowania w ramach tzw. Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych.
To jednak niejedyny przykład. Jeszcze na przełomie 2016 i 2017 roku umowę na dofinansowanie w wysokości 28 mln zł w ramach ZIT otrzymała gmina Pobiedziska. Tam powstaną nowe węzły przesiadkowe i parkingi typu „Park and Ride” („Parkuj i Jedź). Wszystko po to, by jak najbardziej ułatwić mieszkańcom gminy dojazd i powrót z Poznania. Wcześniej umowę na dofinansowanie budowy węzłów przesiadkowych podpisały gminy Czempiń, Kostrzyn, Oborniki, Środa Wielkopolska oraz Puszczykowo.
- Pierwsze efekty tych inwestycji zauważymy tak naprawdę około 2020-2022 roku, kiedy to będą musiały one zostać ukończone. Dopiero wtedy będzie odczuwalna różnica - opowiada Bartosz Derech.
Samorządowcy podkreślają, że ideałem będzie sytuacja, w której mieszkaniec każdej gminy będzie mógł szybko i sprawnie dotrzeć do Poznania dzięki komunikacji publicznej na jednym bilecie. - A wieczorem lub nocą, kończąc np. wizytę w teatrze, muzeum czy wyjście ze znajomymi, mieszkaniec okolicznej gminy nie będzie musiał martwić się o powrót do domu autobusem czy pociągiem - mówi Paweł Adamów.
Poznaniacy zdecydowali
Chociaż zintegrowany i spójny transport publiczny jest wymieniany jako najważniejszy element i zaleta metropolii, nie jest to jedyny pozytywny efekt ścisłej współpracy Poznania z gminami. - W metropolii funkcje poszczególnych miejscowości wzajemnie się przenikają. Przecież w gminie nie będzie większej oferty kulturalnej i nikt nie zbuduje tam teatru, muzeum czy uniwersytetu. To jest zarezerwowane dla wielkiego miasta. Ale za to poza Poznaniem będzie rozwijała się funkcja gospodarcza. To właśnie na terenach poza miastem będą lokowali się wielcy inwestorzy, jak np. Volkswagen we Wrześni. I takie przenikanie w przypadku Poznania już ma miejsce - opowiada Waldy Dzikowski.
Do stolicy Wielkopolski już teraz codziennie do pracy przyjeżdżają mieszkańcy okolicznych miejscowości, choć to samo coraz częściej działa również w drugą stronę. Eksperci zwracają uwagę, że pod tym względem nasz region już funkcjonuje praktycznie jak metropolia. Dość napisać, że w aglomeracji poznańskiej mieszka ok. miliona osób, a różnica między liczbą mieszkańców Poznania i powiatu poznańskiego jest coraz mniejsza.
- Nigdy nie będziemy Londynem czy Paryżem, ale Poznań staje się średniej wielkości metropolią europejską o pewnych funkcjach liczących się w kraju i Europie.
Aby być rozpoznawalnym miastem europejskim, przyciągać inwestorów, mieszkańców i turystów, trzeba się promować jako milionowa metropolia z potencjałem nie tylko miasta, ale także rozwiniętej strefy podmiejskiej - opowiada prof. Tomasz Kaczmarek.
Żeby jednak rzeczywiście można było mówić o metropolii w Poznaniu, konieczne byłoby również zorganizowanie innych spraw. Do dobrego funkcjonowania metropolii niezbędne byłoby m.in. spójne planowanie przestrzenne na terenie wszystkich gmin, wspólna realizacja inwestycji czy uproszczenia dla mieszkańców, związane m.in. z tym, że mogliby składać dokumenty urzędowe w dowolnym urzędzie na terenie metropolii. To powinno być osiągnięte przede wszystkim dzięki zaangażowaniu i chęci lokalnych władz.
- W przypadku budowy metropolii najpierw muszą być oddolne inicjatywy, a nie odgórne rozporządzenia. Jakakolwiek ustawa powinna jedynie pomagać w tworzeniu metropolii - mówi Waldy Dzikowski.
Z kolei Bartosz Derech dodaje: - Tak naprawdę to ludzie podjęli decyzję, że powstanie metropolia poznańska. To była ich decyzja, a nie urzędników.