Marek Jakubowicz

Powstanie Warszawskie - płonąca pochodnia wolności. Pokonani nie przez nieprzyjaciela, lecz przez niedostatek i głód

Powstanie Warszawskie - płonąca pochodnia wolności. Pokonani nie przez nieprzyjaciela, lecz przez niedostatek i głód Fot. Ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego.
Marek Jakubowicz

„2 października 1944 r. został zawarty układ zaprzestania działań wojennych w Warszawie. Tegoż dnia o godz. 20.00 ustają działania wojenne niemiecko-polskie na terenie stolicy” - meldował rządowi polskiemu w Londynie komendant główny AK, gen. Tadeusz Bór-Komorowski. W ostatnim rozkazie do żołnierzy Warszawskiego Okręgu AK dowódca sił powstańczych gen. Antoni Chruściel „Monter”, pochodzący z Gniewczyny Łańcuckiej, pisał: „Po wypełnieniu naszego żołnierskiego zadania do końca, pokonani nie przez nieprzyjaciela, lecz przez niedostatek i głód - musimy przerwać walkę. Złożenie broni jest dla bitnego żołnierza najcięższą chwilą w życiu. Pamiętajmy zawsze, że karność obowiązuje do końca. I ta właśnie karność będzie dla potomnych świadectwem, że Powstanie 1944 roku miało najdzielniejszego żołnierza, jakiego wieki wydały w szeregach Wojska Polskiego.”

„2 października 1944 r. został zawarty układ zaprzestania działań wojennych w Warszawie. Tegoż dnia o godz. 20.00 ustają działania wojenne niemiecko-polskie na terenie stolicy” - meldował rządowi polskiemu w Londynie komendant główny AK, gen. Tadeusz Bór-Komorowski.

Oddziały powstańcze opuszczały Warszawę na prawach kombatanta, w zwartych szeregach, z bronią, którą składały w wyznaczonych miejscach. Warunki kapitulacji powstańców i wyprowadzenia z miasta ludności cywilnej wynegocjował z dowodzącym siłami niemieckimi gen. Erichem von dem Bachem, pochodzący z Pstrągowej, płk Kazimierz Iranek-Osmecki. Otrzymał zapewnienia strony niemieckiej uznania żołnierzy AK za kombatantów, nie pociągania do odpowiedzialności ludzi podziemnej administracji oraz humanitarnego traktowania mieszkańców stolicy.

Warszawa nie mogła się nie bić

Płk Iranek-Osmecki, szef wywiadu Komendy Głównej AK, był przeciwny wybuchowi Powstania. Z drugiej jednak strony zdawał sobie sprawę, że jego wybuch jest nieunikniony: „Trzeba było przeżyć pięć lat w Warszawie, aby czuć to co czuła ludność i żołnierze. Trzeba było żyć dzień po dniu, godzina po godzinie przez tych pięć lat w cieniu więzienia na Pawiaku, trzeba było w ciągu tych miesięcy widzieć, jak znikają przyjaciele jeden za drugim, odczuć za każdym razem skurcz serca w piersi; trzeba było codziennie słyszeć odgłosy salw, tak że się przestawało je słyszeć, przyzwyczaić się do nich jak do dzwonów kościelnych, trzeba było milcząc asystować na rogu ulicy w smutny zimowy wieczór lub w świetlisty poranek wiosenny przy egzekucji dziesięciu, dwudziestu, pięćdziesięciu przyjaciół, braci lub nieznanych, wziętych przypadkowo z tłumu, spędzonych pod mur, z ustami zaklejonymi gipsem i oczami wyrażającymi rozpacz lub dumę. Trzeba było to wszystko przeżyć, by zrozumieć, że Warszawa nie mogła się nie bić.”

Winston Churchill w swym monumentalnym dziele „Druga wojna światowa” pisał: „Generał Bór-Komorowski, i jego cywilny doradca zostali upoważnieni przez polski rząd w Londynie do ogłoszenia powszechnego powstania w momencie, który uznają za właściwy. Wiele względów wskazywało, że ten moment właśnie nadszedł. 20 lipca informacje o spisku przeciwko Hitlerowi dotarły prawie jednocześnie z informacjami o przełamaniu się aliantów z przyczółków w Normandii. 22 lipca Polacy przechwycili rozkazy radiowe 4. armii pancernej nakazującej generalny odwrót na zachód od Wisły. Rosjanie przekroczyli rzekę tego samego dnia i ich patrole posuwały się w kierunku Warszawy. Mało kto wątpił, że całkowity upadek jest blisko.”

Te okoliczności sprzyjały wybuchowi Powstania. Jego dowódcy zdawali sobie dobrze sprawę, że bez pomocy z zewnątrz szanse na powodzenie były znikome. Wydawać by się mogło, że Stalin pomoże w wyzwoleniu Warszawy. Radio Moskwa i radio Kościuszko (stacja Związku Patriotów Polskich - całkowicie zależnego od Kremla)) nadawały audycje wzywające lud Warszawy do broni, do czynnej walki na ulicach, do pomocy Armii Czerwonej, bo godzina czynu wybiła. Do walki z Niemcami wzywały też ulotki zrzucane z samolotów i porozlepiane odezwy płk Juliana Skokowskiego, komendanta Polskiej Armii Ludowej, o którym płk. Iranek-Osmecki tak pisze: „Znaliśmy Skokowskiego, był agentem komunistycznym, który niewątpliwie działał pod bezpośrednimi rozkazami Moskwy.”

Pozostało jeszcze 52% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Marek Jakubowicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.