
Problem z dotacją dla lokalnego Szkolnego Związku Sportowego sięgnął niemal szczytu. Poseł PiS Stefan Strzałkowski uważa, że burmistrz miasta w taki sposób walczy z politycznymi przeciwnikami.
- To jest po prostu niepoważne, że stracić muszą nasi młodzi sportowcy, bo burmistrz jest ze mną w konflikcie - mówi Stefan Strzałkowski, poseł ziemi koszalińskiej, członek Prawa i Sprawiedliwości.
A poszło o pieniądze. Zaczął Witold Klotz, przyjaciel posła, szef bialogardzkiego, poselskiego Porozumienia Samorządowego, członek zarządu Szkolnego Związku Sportowego, nauczyciel WF.
- Mieliśmy właśnie spotkanie Szkolnego Związku Sportowego na temat nieprzyznania dla nas pieniędzy przez burmistrza. Dziwią się wszyscy, jak można było w taki sposób zniszczyć dorobek wielu pokoleń nauczycieli wychowania fizycznego, którzy w tym związku oddali serce, zdobyli wyniki i wychowali wielu sportowców. Nie przydzielono również pieniędzy na Uczniowski Klub Sportowy tenisa stołowego z 13-letnim stażem i drugą ligą. Burmistrz tak wszystko upolitycznił, że zapomniał, że to nie chodzi o dorosłych, nauczycieli, tylko o dzieci naszego miasta - powiedział. Wtóruje mu poseł:
- Brak pieniędzy dla młodych tenistów to będzie przede wszystkim porażka miasta. O wysokiej, drugiej lidze, możemy już zapomnieć. Nie mówiąc już o tym, że dzieci się rozwijały, świetnie grały, miały ambicje.
- To jest zdecydowanie przesadzone - odpowiada burmistrz Krzysztof Bagiński. - To poseł Stefan Strzałkowski, gdy był starostą, a później burmistrzem Białogardu, zdecydował, żeby miasto przekazywało na SZS duże pieniądze. A przecież jest to organizacja powiatowa, powinni wziąć udział w otwartym konkursie ofert, a ponadto liczyć przede wszystkim na wsparcie powiatu, a nie tylko miasta. Od wielu lat zgłaszałem, że jest z tym problem, a teraz po prostu to wreszcie uporządkowaliśmy. My wspieramy przede wszystkim nasze, miejskie kluby. Ale będzie jeszcze zwołany konwent wójtów i burmistrzów powiatu, poruszymy tę sprawę. Jednak musi być tak, że nie tylko miasto, ale wszystkie samorządy się do SZS dokładają.
- Tu burmistrz ma rację - przyznaje poseł Stefan Strzał-kowski. - Ja, będąc burmistrzem, o tym finansowaniu rzeczywiście zadecydowałem. Ale proszę spojrzeć na liczby: w zeszłym roku dzięki SZS wsparto ponad 2700 dzieci, a aż 70 procent z nich to dzieci właśnie z miasta. Nie oszukujmy się więc, bo do tej pory wszystko „grało”, ale gdy nasze drogi się rozeszły, burmistrz chce chyba zniszczyć to, co nie jest związane z nim, a z jego przeciwnikami. Ja tego tak nie zostawię.