Poseł KO Franek Sterczewski: Jeśli politycy uznają swoje pensje za niegodne, powinni zmienić pracę

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Gdak
Błażej Dąbkowski

Poseł KO Franek Sterczewski: Jeśli politycy uznają swoje pensje za niegodne, powinni zmienić pracę

Błażej Dąbkowski

- Jeżeli któremuś z polityków brakuje w tym momencie na życie i uznaje swoją pensję na niegodną, to powinien zmienić pracę. Jeśli ktoś idzie do polityki dla pieniędzy i wykorzystuje mechanizmy parlamentarne, żeby poprawić sobie kondycję finansową, to w obecnych okolicznościach, chyba coś mu się bardzo pomyliło - mówi Franek Sterczewski, poznański poseł KO.

Po głosowaniu w Sejmie w sprawie podwyżek dla parlamentarzystów, choć minął już tydzień, wiele osób nadal pozostaje zniesmaczonych zachowaniem posłów Koalicji Obywatelskiej. Choć sam oddałeś głos przeciwko, co powiedziałbyś wyborcy KO spotkanemu na ulicy?
Franek Sterczewski: Nie jestem członkiem Platformy Obywatelskiej, a bezpartyjnym posłem klubu Koalicji Obywatelskiej, dlatego nie czuję się odpowiedzialny za decyzje kolegów i koleżanek. Niestety ten kardynalny błąd popełniły wszystkie kluby w Sejmie, popierając tę – w zależności od punktu widzenia - idiotyczną lub dobrą, ale w złym czasie ustawę. Jakby jej nie nazywać, w Sejmie wydarzyła się rzecz straszna, dlatego zaufanie do opozycji, jak i samej idei parlamentaryzmu zostało w ogromnym stopniu naruszone. Mogę jednak powiedzieć wszystkim Polkom i Polakom, że niezależnie od tego, na kogo głosowali i że sam nie poparłem ustawy, że ich przepraszam w imieniu całej klasy politycznej, która ich zawiodła. Mam tylko nadzieję, że po takim błędzie opozycja wyciągnie odpowiednie wnioski i zakasa rękawy, zacznie gryźć trawę, by przez najbliższe trzy lata odbudować zaufanie.

Niektórzy politycy, jak poznański poseł Waldy Dzikowski, postanowili przeprosić swoich wyborców. To wystarczy i zamyka sprawę?
Dziękuję Waldemu, Magdzie Filiks i tym, którzy odważyli się przeprosić. Nie sztuką jest trwanie w błędzie, a przyznanie się do niego. Nie kupuję tłumaczeń w stylu, że to wina klubu, a nie konkretnej posłanki lub posła. Wszyscy jesteśmy parlamentarzystami, zasiadamy w różnych klubach, ale ostatecznie każdy z nas indywidualnie odpowiada przed swoimi wyborcami, ma swój rozum i swoje sumienie. Zwalanie w tej sytuacji winy na innych jest słabe i – jak widać po mediach społecznościowych – nieskuteczne.

- Problemem polityki nie jest brak pieniędzy partii, ale brak wyobraźni i wyczucia - mówi Franek Sterczewski.
Łukasz Gdak - Problemem polityki nie jest brak pieniędzy partii, ale brak wyobraźni i wyczucia - mówi Franek Sterczewski.

Podniesienie ręki za podwyżkami było gapiostwem, nakazem władz partyjnych czy zwyczajnej pazerności?
Przede wszystkim zabrakło dyskusji. Nie rozumiem dlaczego tak ważna i zarazem kontrowersyjna ustawa była procedowana w tak ekspresowym tempie. Dowiedzieliśmy się o niej w czwartek wieczorem, a już w piątek odbyło się głosowanie. Takich decyzji nie podejmuje się w 24 godziny, bez dyskusji w Sejmie, klubie i bez debaty publicznej. Rozumiem, że PiS mógł chcieć przeprowadzić reformę, więc niech bierze za to odpowiedzialność, ale nie mogę pojąć dlaczego wszystkie kluby zdecydowały się to poprzeć i milczeć na ten temat? Niektórym być może zależało na szybkich podwyżkach, ale problemem partii opozycyjnych jest przekonanie o niewystarczających środkach na prowadzenie kampanii. Słyszałem głosy w stylu „słuchajcie, to niepopularne, ale przynajmniej będziemy mieli wyższe subwencje i dzięki temu wygramy kolejne wybory”.

Czytaj też: Senatorowie z Wielkopolski przeciwko podwyżkom dla parlamentarzystów. Poseł Waldy Dzikowski przeprasza: "Jest mi wstyd"

Twój przykład pokazuje jednak, że nie potrzeba mieć milionów złotych na kampanię, by zrobić bardzo dobry wynik w wyborach.
Problemem polityki nie jest brak pieniędzy partii, ale brak wyobraźni i wyczucia. Liderzy klubów, do których mam największe pretensje, nie potrafili zrozumieć, że ludzie od kilku miesięcy ze względu na sytuację epidemiczną tracą pracę, dochody, martwią się o swoją przyszłość ze względu na recesję. Ta ustawa była symbolem braku solidarności ze społeczeństwem zmęczonym pandemią koronawirusa. W tym momencie powinniśmy rozmawiać o podwyżkach dla osób zatrudnionych w ochronie zdrowia, w sektorze kultury, dla nauczycielek i innych niedofinansowanych zawodów. O pensjach posłów, ministrów, prezydenta i jego małżonki też możemy porozmawiać, ale po pandemii. A jeśli zajmować się wynagrodzeniami administracji publicznej, to tymi na najniższych szczeblach urzędów i samorządu. Być może niektórym się wydawało, że zagłosują za, przez tydzień przetrwają krytyczne głosy, a później jakoś się to ułoży. Ja z kolei od początku czułem, że sprawa jest tak bulwersująca, jak nieobecność części posłów podczas głosowania tzw. ustawy kagańcowej. Po kilku dniach muszę jednak powiedzieć, że liczba negatywnych komentarzy nawet mnie zaskoczyła, bo sprawy związane z sądami niestety nie wszyscy śledzili, a podwyżki zainteresowały całe społeczeństwo.

Dwa lata temu Jarosław Gowin stwierdził, że jak był ministrem sprawiedliwości, to czasem nie starczało mu do pierwszego. Tobie, z pensją posła, też nie wystarcza?
Jeżeli któremuś z polityków brakuje w tym momencie na życie i uznaje swoją pensję na niegodną, to powinien zmienić pracę. Jeśli ktoś idzie do polityki dla pieniędzy i wykorzystuje mechanizmy parlamentarne, żeby poprawić sobie kondycję finansową, to w obecnych okolicznościach, chyba coś mu się bardzo pomyliło.

- Problemem polityki nie jest brak pieniędzy partii, ale brak wyobraźni i wyczucia - mówi Franek Sterczewski.
Łukasz Gdak

Cześć polityków Koalicji Obywatelskiej oczekuje, że Borys Budka zrezygnuje z funkcji szefa klubu parlamentarnego. Podzielasz ich zdanie?
Mam pretensje do kierownictwa klubu i samego Borysa Budki. Wielkim błędem było to, że od razu po głosowaniu, zarówno on, jak i cały klub zamilkli. Poczułem się jak na początku pandemii, gdy Sejm zaczął zdalne obrady, a tylko niektórzy chętni pojawiali się na Wiejskiej, to było kilkanaście, w porywach kilkadziesiąt osób. Ja sam starałem się regularnie jeździć do Sejmu, by zabrać głos, spotkać się z ministrami. To był pierwszy polityczny "lockdown", po głosowaniu w sprawie podwyżek nastąpił drugi – gorszy. Jestem posłem opozycji, nie mam władzy, ale posiadam głos, z którego chcę korzystać nie tylko przy głosowaniach, ale także na mównicy, w mediach społecznościowych. Niestety nie wszyscy tak mają. Praca polityka, czy aktywisty polega między innymi na tym, by wyczuwać oczekiwania wyborców, odpowiadać na nie i uzasadniać motywacje swoich decyzji.

Problemem nie jest zatem Borys Budka?
W szerszym kontekście chodzi o odklejenie klasy politycznej od reszty społeczeństwa. Wszystkie kluby głosowały za podwyżkami, wszystkie myślały, że cichcem uda się przepchnąć ustawę. Natomiast Borys Budka jako lider powinien był od razu zareagować, przeprosić, a nie czekać do poniedziałku. Teraz musimy jako klub jak najszybciej się zebrać i przegadać wszystko to, co wydarzyło się w ostatnich dniach w Sejmie. Chciałbym usłyszeć wyjaśnień Budki i jego otoczenia i dowiedzieć się z czego wynikała rekomendacja przed piątkowym głosowaniem. Osobiście myślę, że sprawowanie funkcji szefa klubu i partii, to trochę za dużo, jak na jedną osobę. Ale z drugiej strony nie powinniśmy zajmować się tylko szukaniem kozłów ofiarnych, sama wymiana szefa klubu nie oznacza bowiem, że będzie lepiej. Musi dojść do zmiany myślenia u wszystkich polityków, choć nie wszyscy póki mają odwagę przyznać się do błędu.

Czy po zawirowaniach w parlamencie, bliżej jest Ci do Koalicji Obywatelskiej, czy ruchu, którego powstanie zapowiedział Rafał Trzaskowski po wyborach prezydenckich?
Nie wiem jak ma wyglądać ten ruch, bo znam jedynie hasło "nowej solidarności", o którym Trzaskowski mówił podczas wiecu w Gdyni. Co za nim stoi? Nie mam pojęcia. Jako politycy powinniśmy wspierać ruchy społeczne, organizacje pozarządowe. Ostatnio z przedstawicielami warszawskiego stowarzyszenia Miasto Jest Nasze udało się nam doprowadzić do otwarcia placu Zbawiciela. Od dwóch miesięcy apelowaliśmy do prezydenta Warszawy, by jeden pas jezdni zamienić na ogródki gastronomiczne. Wspierajmy społeczników, realizujmy ich postulaty, ale nie wchodźmy w ich buty. Trudno mu sobie wyobrazić sukces ruchu społecznego, którego liderem jest wiceprzewodniczący dużej partii. Kibicuję Rafałowi, ale w wymiarze dobrej współpracy z już istniejącymi organizacjami. Dziwi mnie też jego brak zdecydowanej reakcji na bieżące wydarzenia. W ostatnim czasie mamy wiece solidarności z Białorusią, z osobami LGBT, które spotkały się z brutalnością policji. Politycy, a szczególnie lider opozycji, powinni czynnie wspierać walkę o wolność i prawa człowieka. Nawet jeśli są na wakacjach, mogą nagrać wideo, napisać cokolwiek w mediach społecznościowych. Lockdown pokazał nam zresztą, że nie wszędzie trzeba być obecnym fizycznie, by pokazać ludziom, że jest się z nimi.

Sprawdź również Poseł PO Rafał Grupiński: Jeśli Jaśkowiak źle się czuje w naszym towarzystwie, to ma problem, który sam musi rozstrzygnąć

No właśnie, Jackowi Jaśkowiakowi zarzucono ostatnio, że już w trakcie kampanii wyborczej, kiedy dochodziło do bulwersujących wypowiedzi polityków PiS o mniejszościach seksualnych, milczał.
Nie ukrywam, że jestem bardzo zadziwiony jego postawą. Zabrakło empatii, a to przecież Jacek Jaśkowiak był pierwszym prezydentem dużego miasta, który wziął udział w Marszu Równości. Wykazywał się tolerancją i otwartością wobec mniejszości. Zarówno ja, jak i mieszkańcy Poznania chcielibyśmy liczyć na konsekwencję z jego strony. Ale kiedy dziesiątki osób po protestach w Warszawie, zostało zatrzymanych, kiedy na komisariatach byli rozbierani do naga, bez możliwości skontaktowania się z bliskimi. W Poznaniu też mieliśmy ostatnio serię pobić nad Rusałką, skatowano chłopaka, którego nazywano ciotą i pedałem, dziewczyny, bo miały różowe włosy. To wszystko jest oczywiście żniwem mowy nienawiści sączonej przez media prorządowe i polityków prawicy, ale prezydent Poznania powinien ostro reagować na każde takie doniesienie. Tymczasem prezydenta muszą wyręczać Teatr Polski, CK Zamek, czy Scena Robocza, które wieszając tęczowe flagi stać było na ludzki gest wyrażający solidarność i wsparcie.

- Problemem polityki nie jest brak pieniędzy partii, ale brak wyobraźni i wyczucia - mówi Franek Sterczewski.
Łukasz Gdak

Prezydent potępił na Facebooku agresję wobec osób LGBT.
Tak, ale cytując felieton Tomasza Lisa, w którym dziennikarz stwierdził, że tęcza obraża uczucia religijne. Tęcza jest pozytywnym symbolem osób LGBT i praw człowieka, więc nie ma na celu obrażać nikogo niezależnie, kto w co wierzy. Wszyscy czekali na gest Jaśkowiaka, on milczał, a potem pisał takie blubry. Prezydent dużego europejskiego miasta nie może bać się tęczy, lecz bronić jej, jak i praw człowieka. Dlatego wraz ze Stowarzyszeniem Stonewall stwierdziliśmy, że trzeba to skomentować i wyręczyć prezydenta z pewnego obowiązku, jakim jest wyrażenie solidarności z mieszkańcami. Skoro zabrakło tego gestu, musieliśmy pokazać prezydentowi, że maszty przed urzędem miasta nadają się do zawieszania flagi. Maszt na placu Kolegiackim udźwignął obie flagi – tę z herbem Poznania i tęczową.

Niektórzy byli zbulwersowani tą akcją, nazywając ją chuligańskim wybrykiem.
Można by go tak to nazwać, gdybyśmy zdjęli jakąkolwiek flagę. Tymczasem nie doszło do żadnego zniszczenia mienia, nikomu też nie stała się krzywda. Poza tym gestem zaapelowaliśmy też o zmiany systemowe, w tym za zwiększeniem budżetu pełnomocniczki prezydenta do spraw polityki równościowej. Chciałbym, by prezydent Jaśkowiak słuchał mieszkańców, a nie Tomasza Lisa i przemyślał sobie słowa Mariana Turskiego "po jedenaste przykazanie: nie bądź obojętny".

Jeszcze całkiem niedawno prezydent Poznania chwalił Cię i opowiadał, jak to poseł Sterczewski startując do Sejmu z ostatniego miejsca na liście dostał większy wynik niż Rafał Grupiński i Waldy Dzikowski. Dziś nie szczędzi Ci kąśliwych uwag, zwłaszcza po tym, jak wsparłeś przedsiębiorców domagających się obniżenia czynszów lokali w czasie pandemii, a teraz środowisko LGBT.
Być może świadczy o niskiej samoocenie prezydenta? Nie mnie to oceniać. Moją pracą jest sprawdzanie wszystkich szczebli administracji i nagłaśnianie apeli obywateli i obywatelek. Interpeluję do rządu, ministerstw, spółek skarbu państwa i samorządowców. Piszę w sprawach transportowych, ekologii, czy praw człowieka. Nikt się na mnie za to nie obraża. Tak samo mam prawo postępować w przypadku samorządu, zwłaszcza jeśli widzę, że prezydent, posiadający stosowane uprawnienia nie kwapi się z pomocą. Jacek Jaśkowiak nie powinien się temu dziwić i brać do siebie, bo nie apeluję do niego osobiście, ale o urzędu, który piastuje, by działał zgodnie z oczekiwaniami Poznaniaków i Poznanianek szczególnie gdy padają ofiarami przemocy. Komentarze Jaśkowiaka na mój temat przyjmuję z uśmiechem i lekkim zdziwieniem, ale nie biorę ich do siebie. Prezydent nie ma takiej mocy by mnie obrazić. Po urlopie chciałbym go zaprosić na kawę, na luzie pogadać, zachęcić do większego dystansu do siebie, otwartości i refleksji.

Nie jest dla nikogo tajemnicą otwarty konflikt między prezydentem Jaśkowiakiem i szefem wielkopolskich struktur PO Rafałem Grupińskim. Czy może się to skończyć rozłamem lub zasileniem przez prezydenta nowej inicjatywy Rafała Trzaskowskiego?
Nie jestem członkiem Platformy, więc nie zastanawiam się nad relacjami obu panów. Wywodzę się z ruchów miejskich, więc staram się reprezentować szerszą grupę wyborców, niż tych związanych z największą partią opozycyjną w Sejmie. Wolę się skupiać na swoim poletku, swojej pracy i rozwoju mojego zespołu. Oczywiście niepokoją mnie informacje o takich wojenkach, bo podobnie jak piątkowe głosowanie szkodzą wizerunkowi polityki. Jeśli panowie w mediach przerzucają się złośliwościami, powinni zdobyć się także na odwagę i spotkać się w cztery oczy, bo tylko tak można osiągnąć porozumienie. To było by eleganckie i zgodne z oczekiwaniami ludzi.

Jak widzisz przyszłość opozycji? Co może się jeszcze wydarzyć przed wyborami, które obędą się za trzy lata?
Uważam, że nie można się przywiązywać do obecnej sceny politycznej, która jak widać nie działa idealnie. Osobiście oczekuję kompletnego resetu filozofii opozycji. Mocnego postawienia na pracę u podstaw z ludźmi i dla ludzi. Wybory prezydenckie pokazały, że jest 10 mln wyborców, którzy nie poszli do urn. Musimy przekonać się dlaczego i odpowiedzieć na ich oczekiwania nowym otwartym i jednoczącym językiem. Politycy muszą zrozumieć, że to nie świat jest dla nich, ale to oni są dla świata. Naszym celem nadrzędnym powinna być odbudowa wspólnoty. Poza tym te trzy lata trzeba wykorzystać także do współpracy z PiS, na odcinkach, gdzie partia nie łamie prawa i Konstytucji. Czasem nie warto przywiązywać się do barw politycznych i zamykać tym samym drogę do dialogu. Kiedy po rozpoczęciu pandemii skontaktowali się ze mną ludzie, którzy utknęli w Peru i w Indiach, skorzystałem ze znajomości z wiceministrem spraw zagranicznych Szymonem Szynkowskim vel Sękiem. Dzięki czemu udało się załatwić dwa samoloty i przetransportować tych ludzi do Polski. Przed nami wiele kryzysów – pandemiczny, gospodarczy, czy klimatyczny, poradzimy sobie z nimi tylko poprzez współpracę ponad podziałami.

---------------------------

Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?

Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus

Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.

Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.

Pozostało jeszcze 0% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Błażej Dąbkowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.