Porucznik Jan Zawiślewski, patriota, który rozgłosu nie szukał

Czytaj dalej
Fot. Archiwum Prywatne
Krzysztof Ogiolda

Porucznik Jan Zawiślewski, patriota, który rozgłosu nie szukał

Krzysztof Ogiolda

Jan Zawiślewski to Mazur urodzony w Gelsenkirchen, student politechniki w Wolnym Mieście Gdańsku, żołnierz NSZ, więzień obozu Mauthausen. Żarliwy Polak, który żeni się z Niemką i przyjeżdża z nią na Śląsk Opolski. Taki życiorys nie powinien zostać zapomniany.

Potomkowie Jana pamiętają, że nie umiał barwnie opowiadać swoich przygód. Zresztą od jego śmierci minęło już nieco ponad 20 lat, więc głosu i serca udzielił mu prof. Bogusław Nierenberg, opolanin, pracownik naukowy Uniwersytetu Jagiellońskiego, a prywatnie zięć Jana Zawiślewskiego.

Jan urodził się w Gelsenkirchen, choć korzenie rodziny sięgały mazurskich Napierek. Stamtąd ojciec, Karol Zawiślewski, uciekając przed biedą, emigrował do Westfalii, stając się częścią półmilionowej społeczności polskiej, która przybyła tam między wojną francusko-pruską a Wielką Wojną 1914 roku, tworząc tak zwaną Polonię Westfalską. Tymczasem był rok 1894. Karol, jak wielu Polaków, zatrudnił się w kopalni. Żona prowadziła dom i opiekowała się dziećmi. Mieli ich czworo - trzy córki i syna urodzonego w 1912. Ten ostatni dostał na chrzcie imiona Jan Michał. To drugie na cześć bohatera „Trylogii”, Michała Wołodyjowskiego.

Kardynał na etykiecie kawy

- Zawiślewscy są już wtedy dość zamożną rodziną - opowiada prof. Nierenberg. - Wszystko przez przegrany proces sądowy. Zaczęło się od tego, że Karol Zawiślewski otworzył sklepik i palarnię kawy. Oczywiście zbożowej. Moda na powszechne picie kawy „prawdziwej” przyjdzie dużo później. Na paczki palonej w swoim skromnym sklepiku kawy nakleja etykiety z wizerunkiem kardynała Ledóchowskiego. (Aresztowany w czasie Kulturkampfu stał się symbolem polskiego oporu przeciw władzom pruskim - przyp. red.). Tak się dziwnie złożyło, że kardynał na etykiecie był mocno podobny do ks. Kneipa, którego portret zdobił kawę produkowaną w największej palarni w Niemczech. Ta pozwała Zawiślewskiego przed sąd i wygrała proces. Zawiślewscy mogli wprawdzie nadal sprzedawać swoją kawę, ale wizerunek kardynała na jej paczkach musiał być wyraźnie przekreślony.

Pozostało jeszcze 75% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Krzysztof Ogiolda

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.