Polityka. Największą wadą Ryszarda Petru jest to, że za wolno się uczy, nie potrafi wyciągać wniosków z wpadek - twierdzi prof. Antoni Dudek.
Pierwsze dni nowego roku zaczęły się dla Ryszarda Petru fatalnie. A przecież na sylwestra do Portugalii mógł jechać z poczuciem bycia człowiekiem sukcesu. Pod koniec grudnia 2016 r. został liderem rankingu zaufania polityków (wykonanego przez IBRiS dla Onetu). Zebrał 44 proc. głosów Polaków.
Zdecydowanie wyprzedził Andrzeja Dudę (34 proc.), Beatę Szydło (32 proc.) i rywali z opozycji. Zaufanie do Grzegorza Schetyny wyraziło 24 proc., do Pawła Kukiza i Mateusza Kijowskiego po 21 proc. Mógł być też zadowolony z niskiego poziomu antypatii do swojej osoby. Nie ufało mu 28 proc., podczas gdy prezydentowi 55, pani premier - 45, Kukizowi - 48, Schetynie - 32, a Jarosławowi Kaczyńskiemu aż 65 proc.!
- Ryszard Petru notował wzrost ocen zwłaszcza w elektoratach PO, Kukiz’15 i Partii Razem - twierdzi Marcin Duma, prezes IBRiS. - Dobre wyniki Petru były skutkiem niedawnych wydarzeń w Sejmie i premią za wspólne działania z PO.
Czy sylwestrowa wyprawa do Portugalii razem z Joanną Schmidt, wiceszefową Nowoczesnej, odbije się negatywnie na notowaniach lidera partii?
- Na pewno sam Petru poniesie koszty polityczne - mówi prof. Antoni Dudek z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Jak duże, czas pokaże, bo możemy mieć do czynienia ze sprawą rozwojową. Sporo będzie zależało od tego, czy pojawią się jakieś zdjęcia i relacje z pobytu Petru i Schmidt w Portugalii. Prof. Dudek uważa, że lider .N popełnił błąd, bo ani jednym zdaniem nie wytłumaczył, co robił w Portugalii. Mocno też przyczynił się do ośmieszenia protestu posłów PO i .N. Również Wiesław Gałązka, specjalista od wizerunku politycznego z Uniwersytetu Wrocławskiego, jest przekonany, że Ryszard Petru zapłaci za wyjazd z Polski. Osłabnie jego pozycja w partii, ale nie na tyle, by przestał być przywódcą. Nowoczesna nadal bowiem opiera się na Petru, a on nie ma w niej rywala. - Ale jeżeli ciągle będzie popełniał językowe gafy i poważne błędy, to w końcu stanie się większym obciążeniem dla partii niż korzyścią dla niej. Działacze będą musieli rozejrzeć się za innym przywódcą - mówi Gałązka. - On swojej partii dał wiele, ale chyba nie da więcej.
Według prof. Dudka największą wadą lidera .N jest to, że za wolno się uczy i nie potrafi wyciągać wniosków z wpadek. - Najpewniej widzi siebie w pozycji przyszłego premiera i dlatego uważa, że wolno mu więcej, o czym świadczyć może jego wyjazd sylwestrowy. Ale za niechęć do nauki może zapłacić słono. Polityka jest brutalna.
Petru słynie z gaf. Na swoim koncie ma m.in. nazwanie święta Objawienia Pańskiego mianem „Sześciu Króli”. Zamach majowy datował na 1935 r., sejm niemy z 1717 r. określił sejmem głuchym. Stwierdził też, że nasza konstytucja ma 226 lat, na świecie ma być 130 parę krajów, zaś upadek Imperium Rzymskiego nastąpił u szczytu jego chwały. Nie miał również pojęcia, jaką funkcję w UE sprawuje Donald Tusk. Beatę Szydło straszył postawieniem przed Trybunałem Konstytucyjnym, a nie Stanu. Łomżę i Ciechanów widział na południe od Warszawy etc. Jego prognozy ekonomiczne również trafiały „kulą w płot”.
- Nie sądzę jednak, by sam wyjazd sylwestrowy zaszkodził na dłuższą metę jego partii - prognozuje prof. Dudek. Liczny jest bowiem tolerancyjny obyczajowo elektorat wielkomiejski, a ten nie chce powrotu PO, zawodzi go też PiS. Większość z tych wyborców nie widzi dziś alternatywy poza Nowoczesną.
W sondażu MillwardBrown z końca 2016 r. .N miała 24 proc. poparcia, PiS - 35, a PO - 15. Gałązka twierdzi, że największą dziś siłą Petru jest miałkość konkurencji: - Dopóki rywalizować będzie ze Schetyną czy Kukizem, może popełniać gafy, ale po Portugalii margines na poważne błędy ma minimalny.
W interesie Petru jest, by stara ekipa PO, ze Schetyną na czele, trwała. Rywalem dla niego mógłby stać się Rafał Trzasko-wski, przy którego boku znalazłby się np. Borys Budka.