Ponad 50 osób czeka w kolejce po nową nerkę. W tym roku już 27 przeszczepów w Lublinie
Rośnie liczba przeszczepów nerek w lubelskiej klinice transplantologii. Coraz częściej od dawców pobierane są także inne organy, jak serce, wątroba czy trzustka.
- Od początku roku pobraliśmy około 30 nerek. Z czego 27 przeszczepiliśmy pacjentom w Lublinie, a kilka przekazaliśmy do Warszawy. To dobry wynik, bo przez cały zeszły rok przeszczepiliśmy 25 nerek - wylicza Małgorzata Borawska, kokordynatorami ds. transplantacji I Kliniki Chirurgii Ogólnej, Transplantacyjnej i Leczenia Żywieniowego SPSK 4 w Lublinie.
Ostatnio w lubelskim ośrodku coraz częściej dochodzi do pobrań wielonarządowych, w trakcie których pobierane są także np. serce, wątroba, trzuska. Do SPSK4 przylatują wtedy helikopterem specjaliści z Anina, czy Zabrza, aby pobrać i przetransportować potrzebne narządy.
Wśród dawców organów są najczęściej osoby ze stwierdzoną śmiercią mózgu z powodu tętniaków, udarów czy wypadków. Nie ma reguły co do wieku, ostatnio wśród dawców wątroby był 70-latek.
- Jeden dawca może uratować maksymalnie sześć osób, bo jesteśmy w stanie pobrać od niego: serce, płuca, wątrobę, trzustkę i dwie nerki. Oczywiście to wszystko zależy stanu narządów i przebytych w przeszłości chorób - wyjaśnia koordynator ds. transplantacji.
Lubelski ośrodek transplantacyjny działa od 1994 roku. W tym czasie odbyło się ponad 500 przeszczepów nerek. Według danych GUS w woj. lubelskim ponad 50 osób czeka aktualnie na przeszczep nerki. Z kolei na przeszczep serca - 19 pacjentów, wątroby - 7, płuc - 3. Zaś na przeszczep rogówki czeka 117 osób z Lubelszczyzny. Dodajmy też, że w naszym regionie jest około 80 tys. osób zarejestrowanych jako potencjalni dawcy szpiku.
O tym, jak dawstwo narządów jest potrzebne, przekonała się Agata Wnuczek, która pochodzi z Lublina. W wieku 15 lat przez przypadek stwierdzono u niej niewydolność nerek.
- Były mi potrzebne badania do przyjęcia w technikum gastronomicznym. Wtedy właśnie lekarze wykryli problemy z nerkami. Wybór był prosty dializy albo przeszczep nerki. Pod uwagę brany był przeszczep rodzinny, ale ze względu na nadciśnienie taty ta opcja została wykluczona. Po pół roku przeszczepiono mi nerkę od dawcy - wspomina Agata Wnuczek.
Nowa nerka funkcjonowała prawidłowo przez dziesięć lat. Mimo przyjmowania leków immunosupresyjnych dostała sepsy i niestety nerka musiała zostać usunięta. Na drugi przeszczep czekała ponad rok.
- Dzięki temu dostałam nowe życie. Wiem, jak potrzebne jest dawstwo narządów po śmierci. Dlatego sama mam podpisane oświadczenie woli o przekazaniu swoich narządów. Myślałam, że z powodu mojej historii nie będę mogła być dawcą, ale okazało się, że nie jest to żadną przeszkodą, bo oprócz nerek, mam przecież jeszcze inne organy - dodaje Agata Wnuczek.