Ponad 400 osób mogło zostać okradzionych. Z kasy zniknęły pieniądze

Czytaj dalej
Fot. Marcin Jaworski
Ewelina Fuminkowska

Ponad 400 osób mogło zostać okradzionych. Z kasy zniknęły pieniądze

Ewelina Fuminkowska

Nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych mogło zostać wyprowadzonych z kasy pracowniczej pracowników oświaty. Prokuratura w Lipnie bada sprawę.

Na początku grudnia do lipnowskiej prokuratury wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnieniu przestępstwa. Z pracowniczej kasy zapomogowo-pożyczkowej pracowników oświaty powiatu lipnowskiego wypłynęły pieniądze. - O sytuacji powiadomił nas jeden z dyrektorów lipnowskich podstawówek - powiedziała prokuratora Alicja Cichosz, szef Prokuratury Rejonowej w Lipnie. - Zabezpieczyliśmy dokumenty, będziemy przesłuchiwać świadków. Na tej podstawie podejmiemy decyzję, czy do sprawy zostanie zaangażowany biegły.

Śledczy nie chcą zdradzić, ile pieniędzy zniknęło z kasy. Tego nie wiedzą nawet sami jej członkowie.

- Dopiero po analizie dokumentów będziemy mogli stwierdzić o jakiej kwocie jest mowa - dodała prokurator Cichosz.

Członkowie kasy zaznaczają, że proceder wyprowadzania pieniędzy mógł trwać dłuższy okres. - Mogło zniknąć nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych - mówią. Ze względu na prowadzone śledztwo chcą pozostać anonimowi.

Pracownicza kasa zapomogowo-pożyczkowa pracowników oświaty istnieje od około 40 lat. To osobny twór, który działał na podstawie własnego regulaminu i statutu. Co cztery lata powinien być wybierany zarząd. Niestety, tak nie było. Obecnie prezesem jest Wanda Jasińska.

W siedzibie kasy, która mieści się przy lipnowskim oddziale ZNP, nikt nam nie chciał nic powiedzieć. - Sprawa trafiła do prokuratury - usłyszeliśmy w drzwiach.

Do kasy swoje oszczędności składało ponad 400 członków. Każdy, co miesiąc, wpłacał 10 złotych, wcześniej była to stawka 5 zł, innym razem 2,5 złotych. Każdy kto robił miesięczny wkład mógł zaciągnąć bezprocentową pożyczkę. - Tylko po to byłem w kasie - mówi jeden z członków. Potwierdzają to inne członkinie.

Mogli przynależeć do niej nauczyciele, emeryci i pracownicy oświaty z całego powiatu lipnowskiego.

- Ile zginęło pieniędzy to chyba nie do ustalenia - mówią członkowie. - Były wypełniane weksle in blanco.

Sprawa wyszła na jaw po śmierci księgowej, która zajmowała się kasą. To ją podejrzewają członkowie kasy. Prokuratura na ten temat milczy. - Przez dłuższy czas była tam komisja wzajemnej adoracji. Gdy ktoś chciał sprawdzić dokumenty, zarząd twierdził, że księgowa jest uczciwa i nie ma potrzeby - mówią członkowie. - My też tak myśleliśmy.

Kobieta pracowała wcześniej jako sekretarka w jednej z lipnowskich szkół podstawowych. Czy wyprowadziła pieniądze? Ustali to prokuratorskie śledztwo. - Zarząd kasy to osoby po 80. Stare, które nie zdają sobie sprawy z wielu zagrożeń. Ktoś to sprytnie wykorzystał - mówi jedna z nauczycielek. Członkowie kasy są poirytowani, chcieliby wypłacić swój wkład, niestety, nie mogą.

Do sprawy wrócimy.

Ewelina Fuminkowska

Już na studiach zaczęła się moja przygoda z dziennikarstwem. Skończyłam politologię i dziennikarstwo społeczne. W " Gazecie Pomorskiej" pracuję od 2007 roku. Chcę i potrafię być blisko Czytelnika. Wsłuchuję się w problemy zwykłych ludzi, często interweniując w ich imieniu. Poruszam różną tematykę. Szczególnie bliskie są mi dwa miasta Lipno i Aleksandrów Kujawski. Głównie z tych miejscowości przygotowuję tematy, ale jestem wszędzie tam, gdzie dzieje się coś interesującego. W powiecie lipnowskim prowadzę  "Tygodnik Lipnowski", to nie tylko kilkanaście zadrukowanych czarną farbą i kolorowymi zdjęciami stron.  Piszę o tym, o czym sama, jako czytelnik, chciałabym przeczytać. Pasja? Zbieram stare polskie szkło i ceramikę, głównie włocławski fajans. Zakochana w trzech niezwykłych mężczyznach - dwóch synach i mężu. 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.