Pogoda na lato, czy wielkie wróżenie z fusów [INFOGRAFIKI]
- Baco, baco, skąd wy wiecie jaka będzie pogoda? – zagaduje starego górala ciekawski turysta. - Bo wicie, jak widać Giewont, to znaczy, że będzie lać – tłumaczy góral. - A jak nie widać? - dopytuje turysta - To znaczy, że już leje – dopowiada swój wywód baca.
I na tym starym dowcipie można by w zasadzie zakończyć spekulacje na temat tego jaka będzie pogoda podczas tegorocznego lata.
- Na razie zapowiada się, że będzie zmienne, ale najlepiej będzie to ocenić, kiedy już lato się skończy – komentuje prof. Tadeusz Niedźwiedź, klimatolog z Wydziału Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego i... „dyżurny” ekspert nękany zwykle o tej porze roku przez dziennikarzy z prośbą o postawienie wakacyjnej prognozy. I zawsze w odpowiedzi słyszą to samo.
- Prognoza pogody ma sens w perspektywie 2 -3 dni. No powiedzmy, że jeszcze do dwóch tygodni jako tako się sprawdza, ale w dłuższym okresie to równie dobrze można rzucać monetą – nieraz powtarza prof. Niedźwiedź.
Zresztą sami meteorolodzy zapytani o długoterminowe prognozy również mają nielichy zgryz. Jeden z zapytanych przez nas synoptyków mówi zresztą wprost: to trochę takie eksperymenty.
Punktem wyjścia do owych „eksperymentów” (albo prognoz probabilistycznych, czyli możliwości wystąpienia takiej, a nie innej pogody – jak oficjalnie określają to meteorolodzy) są przede wszystkim nie bieżące informacje z radarów, satelitów, czy stacji pomiarowych (je bierze się pod uwagę przy tworzeniu prognozy krótkoterminowej), ale czynniki globalne (np. ciepłota wód oceanicznych) oraz dane historyczne. Synoptycy analizując aktualny rozwój sytuacji meteorologicznej starają się odnaleźć podobne sytuacje w przeszłości i przez analogie z nimi (a raczej z tym jak wówczas rozwijała się pogoda) wysnuć jakieś wnioski na przyszłość. Takie prognozowanie pogody ma już jednak niewiele wspólnego z patrzeniem w niebo i szukaniem cirrusów. Tutaj w grę wchodzą tworzone przez komputery skomplikowane modele numeryczne i statystyczne. I tutaj tak naprawdę dopiero zaczynają się „schody”.
- Bo zawsze może zadziałaś jakiś czynnik, którego akurat nie wzięliśmy pod uwagę – tłumaczy nam jeden z synoptyków.
A że lista zmiennych oraz ich potencjalnych konfiguracji, które mogą (choć wcale nie muszą) wpłynąć na rozwój sytuacji pogodowej jest praktycznie nieograniczona, więc w zależności od tego, jakie elementy uwzględnimy, taką prognozę pogody otrzymamy. I to tłumaczy dlaczego – mimo korzystania z podobnej technologii – różne ośrodki mogą tworzyć tak bardzo różniące się prognozy pogody.
To tyle meteorologicznej „kuchni”. Teraz już tylko do Państwa należy ocena tego, na ile przywiązywać się do różnych, publikowanych w mediach prognoz na tegoroczne lato. Natomiast jeśli sami chcielibyście się Państwo pobawić w synoptyków i szukać jakiś trendów, czy prawidłowości w zachowaniu letniej aury, to przedstawiamy Państwu garść danych dotyczących temperatury i opadów w Katowicach od roku 1966 do roku ubiegłego. Wynika z nich, że w tej dekadzie wszystkie lata były cieplejsze od średniej wieloletniej, choć nie tak gorące jak rekordowe lato roku 1992, kiedy średnia temperatura dla czerwca, lipca i sierpnia wyniosła 20 stopni Celsjusza. Absolutny dobowy rekord letniej temperatury padł u nas 8 sierpnia 2013, kiedy to termometry pokazały 37,2 stopnie Celsjusza. W kontekście odwiecznego dylematu urlopowiczów (wybrać lipiec, czy sierpień?) niewiele chyba możemy doradzić – owszem, lipiec jest u nas w tym tysiącleciu nieco cieplejszy od sierpnia (wcześniej było to nieco bardziej wyrównane), ale już pod względem opadów sprawa nie jest tak oczywista – w zeszłym roku bardziej deszczowym z wakacyjnych miesięcy był sierpień, ale już w latach 2011 – 2013 więcej deszczu spadło akurat w lipcu.
Najbardziej suchym latem na przestrzeni było wspomniane już lato roku 1992, natomiast najbardziej deszczowym sławetne lato roku 1997, gdy w lipcu przez całą Polskę przetoczyła się katastrofalna powódź, a suma opadów w Katowicach była trzy razy większa od średniej.