Podróż busem to jak gra na loterii [ZDJĘCIA]
Travelbusem w nieznane: Grupa znajomych wybrała się w podróż po Europie Południowej 26-letnim busem. Ich wycieczka obfitowała w wiele ciekawych zdarzeń. Młodzi podróżnicy z naszego regionu opowiedzieli nam o swoich przygodach.
Chcemy tanio podróżować
Podróż travelbusem w nieznane wymyślił 25-letni Wojtek Kostek z Rybnika. - Sposób podróżowania narodził się bardzo szybko. Zawsze to lubiłem i robiłem na różne sposoby: z biurem podróży, samochodem, na stopa, czy też rowerem. Któregoś dnia postanowiłem to wszystko połączyć w jedno. Wtedy też przypomniałem sobie starego i poczciwego busika w klimatach lat 80., jakiego miał mój brat w swojej firmie. Pamiętam, że jeżdżenie tym busem dawało mi wiele frajdy. Wtedy też postanowiłem kupić starego i taniego w eksploatacji busa. Tak zaczęło się tanie podróżowanie po świecie – wspomina Wojtek Kostek.
Gdy kupił busa, postanowił znaleźć ekipę, z którą wyruszyłby w nieznane. Założył fanpage na Facebooku. Szybko skompletowała się ekipa ludzi pozytywnie zakręconych i w 2013 roku wyruszyli w pierwszą podróż po Europie Zachodniej. Sposób podróżowania się sprawdził, dlatego w 2014 roku nowo wybrana ekipa wyruszyła na Bałkany. Wyprawa trwała cztery tygodnie i kosztowała na głowę 3000 zł (głównie pieniądze przeznaczono na paliwo).
Oprócz Wojtka Kostka z Rybnika w podróż wybrali się: 22-letnia Wioletta Osuch z Warszawy, 23-letnia Ewelina Dublańska w Wrocławia, 19-letnia Liliana Kaniuch z Raciborza, 24-letnia Maria Chmielewska z Poznania i 28-letni Paweł Szewczuk z Brzegu.
W podróż busikiem z 1988 roku
Ekipa pojechała busem z 1988 roku, silnik 1.6 TD – to volkswagen transporter T3 w wersji multivan (o bogatszej wersji posiadającej rozkładane łóżko, stolik i wiele innych dodatków). - Mojego busa wyposażyłem dodatkowo w bagażnik na całą powierzchnię dachu, który wykonał mój wujek. Postanowiłem również dać nazwę busikowi – na tablicy rejestracyjnej pojawił się napis: S9 BULIK, który zwraca na siebie uwagę. Busik potrafi wyciągnąć do 140 km na godzinę, ale my jeździliśmy maksymalnie 90 km na godzinę, aby jak najwięcej zobaczyć, zachwycić się widokami – dodaje Wojtek Kostek.
- Szczególnie zachwyciła mnie Słowenia. Planując wyprawę byłem bardzo ciekawy Bośni i Hercegowiny i muszę przyznać, że zakochałem się w tym miejscu już po przejechaniu kilkunastu kilometrów od granicy. Jest to kraj, gdzie turystów jest jeszcze bardzo mało, można się upajać widokami przepięknej natury. W Albanii można za to wygrzewać się na pięknych plażach, a w Grecji - podziwiać zabytki i smaki lokalnej kuchni – mówi Wojtek Kostek.
- Podróż busem z 1988 roku to było prawie jak gra na loterii – przyznaje Wojtek. - Przytrafiły nam się cztery usterki. Pierwsza była niewielka - w Chorwacji urwał nam się tłumik. Potrzebna była spawarka, lecz na szczęście przy naprawie pomogli nam miejscowi. Kolejna awaria to zerwany turbo-przewód pod Istambułem. Po rozkręceniu silnika znalazłem przyczynę awarii i nie byłem zadowolony, ponieważ tej części ze sobą nie zabrałem. Całą noc spędziliśmy z Pawłem szukając pomysłu na usunięcie awarii. Z samego rana po długich próbach udało się na chwilę naprawić busa. Pojechaliśmy przed siebie, szukając małej wioski, gdzie łatwiej będzie o fachowca. To był dobry pomysł, bo znaleźliśmy stary sklep, a w nim pana, który dał nam kilka używanych części, a potem natrafiliśmy na kolejnego fachowca, który zlutował wadliwy przewód. Udało się! Po drodze mieliśmy jeszcze dwie mniejsze usterki, ale usunęliśmy je dzięki wcześniej zabranym akcesoriom z Polski – wspomina Wojtek.
Spotkanie z policją i oświadczyny Turka
Ekipa podróżników miała też ciekawe spotkanie z... policją. - Przygodę z policją mieliśmy w Słowenii, a właściwie ze strażnikami z Parku Narodowego. Niestety, z niewiedzy wybraliśmy nocleg na terytorium Parku Narodowego, gdzie z samego rana zastał nas widok funkcjonariuszy. Na samym początku chcieli nas ukarać mandatem w wysokości 60 euro na osobę. Dlatego przeszliśmy do planu awaryjnego i wysłaliśmy na negocjacje nasze piękne panie. Udało się! Uśmiech i kilka miłych słów damskiej części ekipy pomogły, dzięki czemu zapłaciliśmy tylko 40 euro za nas wszystkich – dodaje Wojtek.
Podróżnicy nawiązali oczywiście wiele ciekawych znajomości. - Imiona mógłbym wymieniać w nieskończoność. Z pewnością muszę wspomnieć o Karelu, który oprowadzał nas po Pradze. W Austrii pomogła i oprowadziła nas Martyna. W Słowenii - Nika, a w Bled poznaliśmy w pubie bardzo miłą panią, z która spędziliśmy dużo czasu. Po drodze spotkaliśmy nie tylko miejscowych, ale również wielu turystów z Polski. W Turcji jeden pan zdążył się nawet oświadczyć Ewelinie, proponując kilka wielbłądów, z czego mieliśmy wiele śmiechu przez kolejne dni wyprawy – wspomina Wojtek.
Każdy z podróżników na wyprawę wziął ze sobą średniej wielkości walizkę, plecak oraz bagaż podręczny. Dodatkowo ekipa wzięła ze sobą sprzęt turystyczny i fotograficzny, a także części zamienne do busa i narzędzia.
Cel: Ameryka Północna
Gdzie Wojtek planuje kolejną wyprawę? -Od listopada jesteśmy w trakcie organizowania wyjazdu. Kierunek wyprawy to Ameryka Północna, czyli zupełnie inny kontynent. Chcemy zwiedzić USA, Kanadę, Meksyk i przeznaczamy na to aż trzy miesiące. Wyruszamy z początkiem lipca i wracamy pod koniec września. Czeka nas wiele przygotowań. Jesteśmy w trakcie ustalania szczegółów transportu busa, którego załadujemy do kontenera, a następnie przepłynie on do USA statkiem. Poszukujemy sponsorów i patronów wyprawy. Ekipa oczywiście jest już wybrana – dodaje Wojtek Kostek.