Patriarchat Moskiewski to rosyjskie zaplecze na Ukrainie

Czytaj dalej
Fot. fot. Sofia Kałużna
Sofia Kałużna

Patriarchat Moskiewski to rosyjskie zaplecze na Ukrainie

Sofia Kałużna

- Patriarcha Moskwy Cyryl nie postrzega Ukrainy jako niepodległego państwa, a Ukraińców jako odrębnego narodu, więc nie pozwoli na niepodległość Kościoła ukraińskiego - mówi Maria Sidorczuk, przedstawicielka rady wiejskiej i dyrektor szkoły w Chornyżu.

Wraz z początkiem rosyjskiej inwazji na Ukrainę coraz więcej wspólnot religijnych na Wołyniu wychodziło spod kontroli Patriarchatu Moskiewskiego i przyłączało się do Cerkwi Prawosławnej Ukrainy. Wspólnota cerkiewna wsi Chornyż spod Łucka również zdecydowała się zmienić swoją jurysdykcję. Na spotkaniu w tej sprawie zgromadziło się około 150 osób. Do końca czekano na księdza Rostisława Pawłowicza, proboszcza kościoła św. Michała, ale nie przyszedł.


- Nie mogę spokojnie patrzeć, jak armia rosyjska bombarduje, strzela, gwałci, niszczy, zastrasza, bierze do niewoli, otwarcie niweluje to, co robiliśmy od lat. Ukraina umiera na naszych oczach. A my chcemy żyć w niepodległej Ukrainie, która będzie wzorem dla całej Europy - tłumaczy Maria Sidorczuk, przedstawicielka rady wiejskiej i dyrektor szkoły w Chornyżu. - We wsi panowało napięcie. Spodziewano się, że kierownictwo Patriarchatu Moskiewskiego podejmie decyzję na korzyść Ukrainy. Ale nie. Ostatni przeprowadzony przez nich, tzw. Sobór, to kolejne czary. Patriarcha Moskwy Cyryl nie postrzega Ukrainy jako niepodległego państwa, a Ukraińców jako odrębnego narodu, więc nie pozwoli na niepodległość Kościoła ukraińskiego. Patriarchat Moskiewski to rosyjskie zaplecze na Ukrainie - mówi pani Maria. - Musimy wspierać naszych obrońców, nasze Siły Zbrojne Ukrainy i zniszczyć to rosyjskie zaplecze.

Sołtys wsi Tetiana Oniszczuk również uważa, że we wsi powinien być tylko Kościół Prawosławny Ukrainy: - Wiara, doktryna, kanony Kościoła nie zmieniają się. Chcemy zmienić podporządkowanie Kościoła. Nie możemy być pod Kościołem, który błogosławi zniszczenie naszego narodu - tłumaczy.

- Chociaż ksiądz się nie pojawił na posiedzeniu, zgodnie z ustawą „O wolności sumienia i organizacjach religijnych”, która została znowelizowana przez Radę Najwyższą w 2019 r., wspólnota kościelna ma prawo rozwiązywać sprawy religijne bez księdza - tłumaczy jedna z uczestniczek spotkania Olesja Sidorczuk. - Ale chcieliśmy usłyszeć jego wizję wyjścia z tej napiętej sytuacji.

Obecni niemal jednogłośnie głosowali za wstąpieniem do Kościoła Prawosławnego Ukrainy. W chwili pisania tego tekstu ksiądz Rostisław odmówił gminie wiejskiej przekazania kluczy do kościoła i powiedział, że będzie rozmawiał z mieszkańcami tylko w sądzie.

Religioznawca, profesor filozofii Piotr Kraljuk zauważył, że w prawie wszystkich parafiach Patriarchatu Moskiewskiego, które należą do Kościoła Prawosławnego Ukrainy, wszystko dzieje się według jednego scenariusza, według tej samej „metodologii”: ksiądz nie pojawia się na spotkanie, po wybuchu konfliktów majątkowych, po którym następuje spór sądowy. Oznacza to celowe blokowanie i przedłużanie procesu.


- Księża Patriarchatu Moskiewskiego mówią swoim zwolennikom, że są „niezależni i autonomiczni” i nie mają nic wspólnego z Moskwą. W rzeczywistości tak nie jest. Była nadzieja, że Sobór, jak go nazywali - choć nie było to legalne posiedzenie, bo nie przestrzegał Statutu - który odbył się pod koniec maja w Kijowie, zerwie te stosunki z Moskwą. Cud się jednak nie wydarzył. Generalnie w Kościele prawosławnym nie ma takich pojęć jak „niepodległość i autonomia”, ale jest „autonomia i autokefalia”. Dlatego jest to kolejna manipulacja ludźmi. Do tej pory nie było zmian w Statucie i myślę, że w najbliższej przyszłości nie będzie - powiedział Piotr Kraljuk - Ale nawet jeśli usuną ze Statutu miejsca wskazujące na Patriarchat Moskiewski, to taki krok nie będzie świadczył o zerwaniu Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego (MP) z Patriarchatem Moskiewskim. Przecież głowa synodalnego wydziału informacji i edukacji Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego (MP) Kliment jednoznacznie powiedział, że od prawie 30 lat mają oni status niezależnej cerkwi. A Sobór po prostu to potwierdził.

Wołodymyr Lehojda, szef synodalnego wydziału ds. stosunków Cerkwi ze społeczeństwem i mediami Patriarchatu Moskiewskiego, powiedział, że Rosyjski Kościół Prawosławny nie otrzymał od Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego żadnego apelu o niepodległość. Zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego (Patriarchatu Moskiewskiego), metropolita Onufrij jest stałym członkiem Synodu Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej i nie było żadnych oświadczeń o jego odejściu. Dlatego nie ma autokefalii ani zerwania z Moskwą. Organizacja religijna, która jest filią cerkwi kraju agresora, nie ma tomosu dla autokefalii, stwierdza, że Cerkiew Ukraińska, która ma taki tomos, jest nieautokefaliczna, niekanoniczna, a jednocześnie niegrzecznie obrażając ją. I tak można mówić o jakiejś jedności w ukraińskim prawosławiu.

Według danych diecezji, na Wołyniu znajduje się obecnie ponad 500 parafii Patriarchatu Moskiewskiego. Od początku nadania tomosu Kościołowi Prawosławnemu Ukrainy przystąpiło do niego 112 parafii. W obwodzie wołyńskim, który składa się z trzech diecezji: Wołyńskiej, Włodzimiersko-Wołyńskiej i Równe-Wołyńskiej, Patriarchat Moskiewski opuściło dziś 55 parafii, ale dane zmieniają się codziennie.

Sofia Kałużna

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.