Padł komin, serce cukrowni i Żnina

Czytaj dalej
Fot. Iwona Woźniak
Iwona Woźniak, Joanna Bejma

Padł komin, serce cukrowni i Żnina

Iwona Woźniak, Joanna Bejma

- Ta nawałnica to był diabeł! Jakby się ktoś mścił, walił, że się nie może dostać do środka - mówi Grzegorz Ciupiński, rolnik z Wenecji koło Żnina. - Nie wyobrażamy sobie teraz dożynek. Bo z czego się cieszyć?

Gdy wprowadzałam auto do garażu, sąsiad z naprzeciwka opierał się o bramę i patrzył w niebo. - Oj, dziś będzie powtórka!

Ale to było coś większego, dużo silniejszego. - To był diabeł, jakby się ktoś mścił, walił, że się nie może dostać do środka - wspomina Grzegorz Ciupiński z Wenecji koło Żnina. - Jedną nawałnicę już tu przeżyliśmy. Na początku miesiąca. Ta druga, z 11 na 12 sierpnia, nas dobiła.

Ogłuszający trzask drzew

„Armagedon zastał nas wodkrytej, letniej kuchni. Gwałtowny przebieg tej zawieruchy nie pozwalał nawet uciec dobudynku. Nanaszych oczach rozgrywało się przerażające widowisko. Cała ściana lasu kołysała się jak szalona. Dookoła rozlegał się głośny, wręcz ogłuszający trzask łamiących się drzew” - pisze napaluki.flog.pl Leonard Łuczak, miłośnik regionu.

- Ludzie trzymali okna, bo je wyginało, ale i tak woda lała się do domów. Z parkietów porobiły się górki, dachy poderwało. U nas w domu woda leciała przez trzy kondygnacje. W moim gospodarstwie wszystkie budynki są uszkodzone. 150 ton pszenicy zalanej. Ludzie mają bydło, nie mieli wody, prądu. W lodówkach mięso zaśmiardło, wszystko do wyrzucenia - opowiada Ciupiński.

Został tylko kikut

Po nawałnicy wyszłam obejrzeć miasto. Była pierwsza w nocy. Podobnie jak ja, wielu mieszkańców Żnina. Jechali samochodami, na rowerach, szli pieszo z latarkami. Nie dowierzaliśmy. - Chciałam sprawdzić, bo na fejsbuku piszą, że komin cukrowni runął. - No runął. Niech pani patrzy, kikut został - powiedział załamany ochroniarz. - A tyle przetrwał. Wchodził na niego pracownik, kiedy cukrowni groziła likwidacja. Mówił, że nie zejdzie, dopóki tej decyzji nie odwołają.

Barbara Groc (z fejsbuka): „Żal patrzeć. Jeszcze kilka lat temu w murach Cukrowni Żnin tętniło życie, znajomy dźwięk maszyn poruszał serce. Tylu wspaniałych ludzi tam pracowało. Komin to serce cukrowni”.

Marlena Grzechowiak Cytlak: „Mój drogowskaz do domu. Płakać się chce!”

Rogowo płacze

- Nie ma miejscowości, w których nie byłoby uszkodzeń - w mieszkaniach, budynkach gospodarczych, drzewostanie - opowiada wójt gminy Rogowo, Józef Sosnowski. - Po burzy od razu ruszyłem z domu, żeby zobaczyć, jak wygląda sytuacja. Do centrum wsi musiałem się przedzierać przez podwórka, polami. Najpierw udrożniliśmy wyjazd dla karetki. Wiele osób zostało uwięzionych w namiotach nad rogowskim jeziorem. Strażacy transportowali tych ludzi łódką na drugi brzeg. Nie było innej możliwości, żeby się do nich dostać.

Małgorzata Kociałkowska, zastępca dyrektora MOPS w Żninie: - Ludzie opowiadają, że byli już bliscy odebrania sobie życia. Bo wszystko stracili, cały dorobek życia. Ciężko się tego słucha. Ciężko ogląda. Nasi pracownicy odwiedzają poszkodowanych i sami wracają przybici.

Parku nie ma

Bardzo ucierpiał też Lubostroń. Perła Pałuk już nigdy nie będzie taka sama. Nawet I i II wojna światowa nie dokonały takich zniszczeń. Jacek Idzi Kaczmarek, burmistrz Łabiszyna i mieszkaniec Lubostronia od 30 lat, o pałacu i jego otoczeniu mówi, że to raj na ziemi. - Niewiele jest w Polsce takich pięknych zakątków jak ten u nas. To, co teraz się wydarzyło, trudno nawet nazwać... Przypałacowego parku nie ma. Jeśli usunie się to, co jest połamane i uszkodzone, wiele tu nie zos tanie - przeżywa.

Martwiła się o rodziców

W trakcie i po nawałnicy niemal cały czas staraliśmy się, jako redakcja, być aktywni na fejsbuku. „Witam. Śledzę na bieżąco, co się u was dzieje. Mam rodzinę w Biskupinie. Czy wiecie może, kiedy będzie prąd? Wiem, że pracuje nad tym sztab ludzi. Czy ktoś z gminy Gąsawa przyjmuje zgłoszenia szkód? U rodziców naruszony jest dach. Zabezpieczony jest tym, co mieli. Nie ma możliwości kupić plandeki. Jeśli macie jakieś informacje, proszę o kontakt“ - napisała Angelika mieszkająca w Nowym Dworze Mazowieckim.

Zadzwonił starosta: - Jesteście w redakcji? To zaraz u was będę. - Dziś objechałem kolejne tereny. To się w głowie nie mieści, ten ogrom zniszczeń. Na trasie mijałem ludzi. Zbierali drewno. Jeden się zawahał, bo mnie poznał. „Ale możemy zbierać, panie starosto?” Możecie, tylko posprzątajcie po sobie! Byle nie dobre kawały drewna. Bierzcie to, co na opał. I tylko przy drodze. Tak myślę, napiszemy komunikat. Niech inni mieszkańcy też uzbierają sobie tego na opał. Tyle jest gałęzi, że kiedy nasze służby się z tym wyrobią?! stwierdził Zbigniew Jaszczuk.

Na dobrą pogodę

Czwartek, 17 sierpnia. Wielu obserwuje pogodę. Informujemy się wzajemnie.

Krzysztof Leśniewski spod Barcina pisze na swoim fejsbukowym profilu: „Nad Pałukami pojawiła się tęcza. Oby zwiastowała koniec burz.”

Stanisław Marosz: „Jak tęcza, to tylko na dobrą pogodę. Może jednak nie będzie tak źle?”

Krzysztof: „I tego się trzymajmy”.

Iwona Woźniak, Joanna Bejma

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.