Ostre strzelanie w Piotrkowie
W ostatniej kolejce strzelono 36 goli. To rekord wiosny, w którym spory udział mają Zjednoczeni i Wzgórze (w Piotrkowie padło 8 bramek).
Po wygranej ze Startem w walce o awans nadal liczą się piłkarze z Lubania (więcej o tym meczu pisaliśmy wczoraj). Do grona w miarę spokojnych drużyn dołączył ciechociński Zdrój.
Bardzo wyrównany i zacięty był mecz w Janikowie. W pierwszej połowie więcej szans stworzyli piłkarze z Kowala, a przy lepiej nastawionych celownikach mogli objąć prowadzenie. Po zmianie stron inicjatywę zaczęli przejmować gospodarze, którzy kolejny raz udowodnili, że potrafią rozgrywać końcówki. O dziewiątej z rzędu wygranej unitów zadecydowało trafienie rezerwowego Damiana Lewandowskiego.
Kolejna wygrana Zdroju (wiosną jeden remis) sprawiła, że ciechocinianie znaleźli się w grupie ekip spokojnych.
Początek meczu z Liderem nie zapowiadał jednak tak radosnego zakończenia. Prowadzenie objęli goście, którzy mieli później kolejne szanse na podwyższenie. Ich błędy w grze defensywnej wykorzystali ciechocinianie, którzy jeszcze przed przerwą wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pojedynku podopieczni Radosława Wróblewskiego kontrolowali grę, a kolejne błędy włocławskich defensorów wykorzystali doświadczeni Daniel Ma-tuszak i Marcin Majchrzak. Ten drugi w trzech wiosennych meczach zdobył już 6 goli. Gospodarze mieli zadanie ułatwione bowiem Lider od 65. min. grał w osłabieniu.
Sytuacja Lidera, który wiosną nie zdobył jeszcze punktu staje się coraz trudniejsza . Zespół w niczym nie przypomina tego, który w sparingach imponował skutecznością. W lidze zdobył wiosną zaledwie dwie bramki tracąc ich dziewięć i jest w strefie zagrożonej.
Zaskakujący był przebieg meczu w Piotrkowie. Dla gości rozpoczął się fatalnie od utraty samobójczej bramki.
Po kwadransie piłkarze Wzgórza prowadzili, jednak przed przerwą piotrkowianie wyrównali. Podobny był przebieg drugiej odsłony. Na gol Konrada Jurgielskiego dla gości odpowiedział Patryk Betliński. Kwadrans przed końcem pojedynku drugą żółtą kartkę zobaczył Piotr Chojnacki (zdaniem działaczy Wzgórze decyzja arbitra była zbyt pochopna). Gospodarze grę w przewadze wykorzystali.
Niespodzianki nie było też w kolejnych lokalnych derbach. GKS wysoko wygrał w Smólniku choć do 73 min prowadził zaledwie 2:1. W końcówce piłkarze Victorii wyraźnie opadli z sił co wykorzystali młodsi rywale z Baruchowa strzelając w końcówce trzy gole.
Wysoka przegrana Mienia w Gębicach może sugerować jednostronny przebieg meczu. W rzeczywistości gra była długimi okresami wyrównana, jednak lipnowianom przydarzyły się okresy przestoju.
W 43 min. stracili gola z karnego zaś tuż przed przerwą pozwolili gospodarzom na rozegranie piłki i strzał z bliska. W podobnych okolicznościach, w odstępie czterech minut, piłkarze Noteci zdobyli po przerwie dwie następne bramki rozstrzygające o wyniku pojedynku. Lipnowianie wiosną zdobyli tylko punkt tracąc 11 goli co optymistycznie nastrajać nie może.