Opolanin znieważył prezydenta Andrzeja Dudę

Czytaj dalej
Fot. Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow

Opolanin znieważył prezydenta Andrzeja Dudę

Radosław Dimitrow

Student ze Strzelec Opolskich nie był zadowolony, że prezydent przyjedzie do jego miasta. Zamieścił w sieci wulgarny komentarz, a teraz grożą mu 3 lata.

Wpis, jaki opublikował internauta ze Strzelec Opolskich - ze względu na wulgarność - nie nadaje się do przytoczenia.

Wyjątkowo obraźliwe słowa przeplatają się w nim z wątkiem antysemickim. Młody hejter (bo tak określa się osoby umieszczające w sieci agresywne wpisy) dał upust swoim emocjom na Facebooku po tym, jak dowiedział się, że Andrzej Duda przyjedzie z wizytą do Strzelec Opolskich. Komentarz umieścił na stronie „Spotted: Strzelce Opolskie”, poświęconej sprawom mieszkańców miasta.

Wpis przetrwał w sieci przez prawie pół roku - do czasu aż natrafił na niego jeden z mieszkańców powiatu, który powiadomił prokuraturę.

Psycholog: Prawdziwy hejt to po prostu mowa nienawiści, która w Polsce jest karalna

- Było to tzw. zawiadomienie obywatelskie - tłumaczy prokurator Maciej Hankus z Prokuratury Rejonowej w Strzelcach Opolskich. - Autor wpisu został już ustalony i zostały mu postawione zarzuty publicznego znieważenia prezydenta RP.

Strzelecka prokuratura zajęła się sprawą z urzędu, bo polskie prawo w sposób szczególny chroni głowę państwa. Za znieważanie prezydenta grożą nawet 3 lat więzienia, o czym nie wszyscy wiedzą. Wyraźnie zaskoczony tym faktem był także autor feralnego wpisu o Andrzeju Dudzie, po tym, gdy dostał wezwanie do prokuratury.

- Młody mężczyzna przyznał się do winy i złożył obszerne wyjaśnienia - mówi Iwona Kanturska, prokurator rejonowy ze Strzelec Opolskich. - Swoje zachowanie określił jako głupi wybryk. Żałował tego, co zrobił i zobowiązał się do przeprosin za swoje słowa.

Sprawa w najbliższych dniach ma trafić do sądu.

Hejtów, czyli wulgarnych lub obraźliwych wpisów w sieci przybywa z roku na rok. Ich ofiarami padają nie tylko politycy i znane osoby, ale także zwykli ludzie. Autorzy niewybrednych komentarzy są przy tym coraz bardziej agresywni i przekraczają kolejne granice.

Niestety, szarego obywatela prawo nie chroni już tak dobrze jak prezydenta. Jeśli ofiara hejtu chce pociągnąć autora wpisu do odpowiedzialności, to musi to zrobić na własny koszt, wnosząc sprawę do sądu. Udowodnienie winy też nie jest takie proste - chyba, że autor wpisu podpisał się pod nim z imienia i nazwiska, co należy jednak do rzadkości.

O tym, jak agresywni potrafią być hejterzy, przekonał się nie tak dawno Mirosław Dragon, dziennikarz nto, którego ktoś anonimowo zniesławiał na forach.

Jak zauważa, w obecnym stanie prawnym ofiara hejtu jest na straconej pozycji.

- Pokrzywdzony musi bowiem udowodnić, że to właściciel komputera wpisał zniesławiający komentarz, a nie ktoś inny - wyjaśnia Dragon. - Właściciele komputerów często twierdzą natomiast, że korzysta z nich więcej osób i wtedy sądy zazwyczaj umarzają sprawę z powodu nieustalenia sprawcy. Pokrzywdzony pada zatem nie tylko ofiarą hejtu, ale ponosi też straty finansowe: koszty wniesienia oskarżenia prywatnego do sądu oraz koszty prawnika.

Pokrzywdzony pada zatem nie tylko ofiarą hejtu, ale ponosi też straty finansowe: koszty wniesienia oskarżenia prywatnego do sądu oraz koszty prawnika

Wiele ofiar odpuszcza też hejterom, bo najzwyczajniej nie mają czasu, by spędzać godziny na salach sądowych. Ale są też osoby, które za punkt honoru obierają sobie doprowadzenie do skazania hejtera.

Małżeństwo opolskich restauratorów przekazało niedawno sprawę do sądu przeciwko internautom, którzy pisali na Facebooku, że w ich lokalach pracownicy są źle traktowani. W prywatnym akcie oskarżenia widnieje aż 17 nazwisk.

- Domagamy się ukarania nie tylko autorów komentarzy, ale także administratora strony na Facebooku, który nakręcał złą atmosferę przeciwko nam - tłumaczy restaurator.

Polskie prawo niestety nie precyzuje, jaką odpowiedzialność w tym zakresie ponoszą osoby zarządzające stronami, na których pojawia się mowa nienawiści. Pod tym względem przepisy nie nadążają za życiem, dlatego sądy wnikliwie badają każdy przypadek i starają się przede wszystkim ustalić, na ile administratorzy stron mieli wpływ na pojawienie się zniesławiających wpisów.

Radosław Dimitrow

Jako dziennikarz „Nowej Trybuny Opolskiej” i portalu nto.pl staram się być wszędzie tam, gdzie dzieje się coś ważnego. Zajmuję się sprawami, które są istotne dla mieszkańców. Relacjonowałem już m.in. przejście tornada, powódź, liczne procesy sądowe, a także ujawniałem informacje niewygodne dla władz: przypadki mobbingu i nieprawidłowości w pracy urzędów. Uważam, że praca dziennikarza polega nie tylko na opisywaniu, ale także naprawianiu rzeczywistości, dlatego przy okazji klęsk żywiołowych niosłem pomoc poszkodowanym, a podczas epidemii koronawirusa organizowałem wsparcie dla służby medycznej.

Na co dzień szczególnie bliskie są mi sprawy mieszkańców powiatów strzeleckiego i krapkowickiego. Jeśli jest coś, o czym powinienem widzieć, to dzwoń lub pisz.

Moją pasją jest filmowanie. Od 2017 r. pełnię w redakcji funkcję wydawcy wideo oraz kieruję pracą studia nto tv, które działa w Opolu. Jestem twórcą programów telewizyjnych i dokumentalnych.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.