Robert Migdał

Nie zabierać dzieci do restauracji, sklepu, do autobusu? Totalna bzdura!

Nie zabierać dzieci do restauracji, sklepu, do autobusu? Totalna bzdura! Fot. archiwum
Robert Migdał

Pewna amerykańska blogerka (taka pani, co pisze w internecie - radzi, doradza i chwali się swoim życiem) wywołała ostatnio spore zamieszkanie, wrzucając do sieci zdjęcie pokruszonych, rozdyźdanych, obróconych w pył i rozsmarowanych kosmetyków (cieni, pudrów - testerów, które są wystawione dla klientów) w jednej z drogerii. Blogerka napisała, że fali zniszczenia (straty: prawie pięć tysięcy złotych, przeliczając z dolarów na nasze nadodrzańskie pieniądze), w kilka minut, dokonało małe dziecko, które przyszło do drogerii z mamą, a która to mama nie upilnowała dziecka. Blogerka zaapelowała: „Drogie mamy. Nie zabierajcie swoich dzieci na zakupy, w których są drogie rzeczy”.

I się zaczęło. Uaktywnili się zwolennicy i przeciwnicy takich poglądów. Zwolennicy przytakiwali: „Dzieci powinne mieć zakaz wstępu do sklepów. Są gorsze niż huragan”. Przeciwnicy: „Dzieci muszą mieć swobodę, rodzice powinni lepiej pilnować swoich pociech i zapłacić za straty”.

Pozostało jeszcze 68% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Robert Migdał

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.