Paweł Kowal

Od Krakowa do Brukseli. Nie ma chętnych do roli aniołków

Od Krakowa do Brukseli. Nie ma chętnych do roli aniołków
Paweł Kowal

Podobnie układają się polityczne drogi panów prezydenta i premiera. Obaj są w polityce reprezentantami młodszego pokolenia, już faktycznie postsolidarnościowego - chociaż Mateusz Morawiecki miał swój udział w czasach solidarnościowych, gdy jego ojciec był działaczem opozycji.

Obaj są ucieleśnieniem tego, czego wielu komentatorów od dawna wyglądało: zmiany pokoleniowej. Zmęczeni Donaldem Tuskiem i Jarosławem Kaczyńskim wyborcy otrzymali od obozu władzy nową ofertę. W intencji partii władzy relatywnie młodzi politycy na najwyższych stanowiskach mieli „łagodzić przekaz” partii.

Osoby z obozu władzy decydujące o linii partii najwyraźniej miały następujący pomysł: na zewnątrz A. Duda i M. Morawiecki będą prezentowali łagodniejszy wizerunek, szczególnie w sprawach dotyczących Unii, a podgrzewać w razie czego będzie partyjna centrala. W ten sposób najwyraźniej zamierzano też „obsłużyć” nie tylko skrajnie prawicowych wyborców, o których PiS konkuruje z narodowcami, ale też centrowych mieszczuchów, klasę średnią itd.

Celem jest pokonanie niedostępnej bariery 44 proc. poparcia w wyborach, która pozwalałaby PiS spokojnie myśleć o przyszłości, ale tej już powyborczej. Nie pierwsza to tego typu operacja medialna w historii PiS - wystarczy wspomnieć legendarne aniołki prezesa. W takim wariancie, jeśliby okazało by się, że trzeba zmienić kurs, utwardzić - wystarczyłoby liberałów na jakiś czas odsunąć, w przypadku prezydenta zagrozić, że nie dostanie możliwości ponownego kandydowania.

Zmęczeni Donaldem Tuskiem i Jarosławem Kaczyńskim wyborcy otrzymali od obozu władzy nową ofertę

Tymczasem i premier, i prezydent stają się w swoich wypowiedziach z tygodnia na tydzień coraz bardziej ostrzy. Ich retoryka jest agresywna i do tego na polu, które dla PiS jest szczególnie istotne, a mianowicie: interpretacji współczesnej historii Polski z elementami oceny naszego uczestnictwa w Unii Europejskiej.

W ich wypowiedziach polska rzeczywistość nie jest wcale łagodniejsza, ale ostrzejsza od narracji PiS. Jakby wszystko to samo, ale z dodatkową porcją politycznego pieprzu. Jaka jest tajemnica tego, że plan łagodzenia wizerunku nie wychodzi?

I premier, i prezydent stają się w swoich wypowiedziach z tygodnia na tydzień coraz bardziej ostrzy

Ani premier, ani prezydent nie chcą już odgrywać roli miłych europejskich misiów, bo w tej roli w coraz bardziej radykalnym aparacie PiS i coraz większej walce politycznej w Polsce nie da się zakorzenić. Obaj politycy chcą mieć silną pozycję w swoim obozie, obaj pochodzą spoza niego lub z jego obrzeży (jak prezydent). Żaden z nich nie chce polec za liberalne odchylenie. Każdy jakoś kombinuje i myśli, co będzie w przyszłości. Na role aniołków nie ma już klimatu.

Paweł Kowal

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.