O biskupie włocławskim Wiesławie Meringu znów zrobiło się głośno! [zdjęcia]

Czytaj dalej
Fot. Wojciech Alabrudziński
Małgorzata Goździalska

O biskupie włocławskim Wiesławie Meringu znów zrobiło się głośno! [zdjęcia]

Małgorzata Goździalska

O biskupie włocławskim Wiesławie Meringu znów zrobiło się głośno! Tym razem za sprawą listu, jaki skierował do przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, Marina Schulza i wpadki z użyciem nazwy "Leslau".

To nie pierwszy list wystosowany przez ordynariusza diecezji włocławskiej Wiesława Meringa do wysokiej rangi polityka. Ale pierwszy tak głośno komentowany. Dlaczego? Nie tylko ze względu na to, że adresatem listu jest przewodniczący Parlamentu Europejskiego, Martin Schulz, ale głównie ze względu na ostrą treść. Ale biskup włocławski słynie z wyrażania krytycznych, uznawanych często za kontrowersyjne, wystąpień.

Biskup włocławski napisał list do przewodniczącego Parlamentu Europejskiego po tym jak niemiecki polityk wypowiedział się, że wydarzenia w Polsce, zwłaszcza zmiany w ustawie o Trybunale Konstytucyjnym, "mają charakter zamachu stanu".

Włocławski duchowny skrytykował więc władze Unii Europejskiej i Parlamentu Europejskiego wskazując m.in. na to, że w Brukseli nie ma "polityków wysokiej klasy". - Poprawność polityczna idąca w parze z małostkowością nie sprzyja mądrości- napisał.



* Informacje biograficzne pochodzą ze strony internetowej diecezji włocławskiej.

W liście znalazło się także zdanie, za które biskup włocławski był najbardziej krytykowany.

- Szkoda, że jak to kiedyś mówił pan Chirac także "Pan stracił okazję, by siedzieć cicho" - napisał duchowny.

Treść listu

"Z wielkim zdumieniem i oburzeniem przeczytałem Pańską opinię o "zamachu stanu" w Polsce.

Naprawdę znam mój Kraj lepiej niż Pan: żyję w mojej Ojczyźnie już 70 lat; zapewniam Pana, że wybory Pana Prezydenta i nowego Rządu w Polsce nie są dowodem braku demokracji. Wybory ukazały, że większość zwykłych obywateli mojego kraju chce zmiany.

Problem w tym, że ci, którzy mieli dotąd władzę, na tej decyzji tracą; nie chcą się zatem poddać werdyktowi wyborów i wykorzystują dla swoich interesów także Parlament Europejski.

Parlament, pod Pańskim kierownictwem, zajęty jest na pewno bardzo ważnymi sprawami, m.in. długością płomienia świec i ilością wody w spłuczce.

Nie ma dziś w Brukseli polityków wysokiej klasy, czyli ludzi poszukujących dobra wspólnego społeczeństw tworzących Unię Europejską. Poprawność polityczna idąca w parze z małostkowością nie sprzyja mądrości. Szkoda, że jak to kiedyś mówił pan Chirac także "Pan stracił okazję, by siedzieć cicho".

Wiem, że nie zmieni Pan swego stanowiska i Polaków nie przeprosi. Trzeba wielkości, by uznać swój błąd.
Dlatego w "zimowe święta" (tak przecież nazywacie Boże Narodzenie) życzę Panu rozwagi, mądrości i wyobraźni.

Wiesław Mering"

Co z tym "Leslau"?

Ale nie tylko treść listu była szeroko komentowana w kręgach politycznych. Bo okazało się, że w niemieckojęzycznej wersji listu biskup włocławski został podpisany jako "Diözesanbischof von Leslau". "Leslau" użyto jako tłumaczenie nazwy miasta Włocławek. Tymczasem "Leslau" to określenie Włocławka używane przez hitlerowskie Niemcy w czasie II wojny światowej.
Włocławek na wniosek okupacyjnego komisarza miasta Hansa Cramera, przemianowano w październiku 1939 r. na Leslau (a potem na Leslau an der Weichsel). Z kolei przed II wojną światową, jak i po niej w języku niemieckim używano nazwy miasta, ale jedynie w formie bez polskich znaków "Wloclawek".

Na wpadkę z "Leslau" zwrócił uwagę m.in. Krzysztof Kukucki, przewodniczący klubu radnych SLD we Włocławku, który krytycznie ocenia list biskupa włocławskiego do przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. - Obywatel Mering może sobie pisać, co chce - uważa. - Ale hierarcha Kościoła nie powinien wtrącać się do spraw państwowych. No i ta wpadka z nazwą " Leslau". Gdy wysyła się list do przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, to trzeba dziesięć razy go przeczytać, zastanowić się nad jego treścią i formą.

Kuria się tłumaczy

Kuria po kilku dniach od upublicznienia listu przeprosiła za wpadkę wyjaśniając, że był to niefrasobliwy błąd tłumacza, który nie wziął pod uwagę kontekstu historycznego.

Treść wyjaśnienia rzecznika kurii: " W związku z kontrowersjami, jakie wywołało użycie nazwy "Leslau" dla miasta Włocławek, w tłumaczeniu listu Biskupa Włocławskiego Wiesława Meringa, skierowanego do Przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Martina Schulza Kuria Diecezjalna we Włocławka wyjaśnia, że nie było ono zamierzone, a jedynie należy je uznać za niefrasobliwy błąd tłumacza, który nie wziął pod uwagę kontekstu historycznego, w jakim nazwa "Leslau" się pojawiła. Za zaistniały fakt pragnę przeprosić.Ten błąd nie powinien jednak przesłonić motywu i istoty przesłania, z jakim Biskup Włocławski zwrócił się do Pana Martina Schulza, wyrażając w ten sposób protest przeciwko określeniu sytuacji w Polsce jako rzekomego "zamachu stanu".
Ks. dr Artur Niemira, Kanclerz Kurii,
rzecznik prasowy Kurii Diecezjalnej"

Stanął w obronie Telewizji Trwam

Biskup włocławski Wiesław Mering za sprawą swoich wystąpień był już wielokrotnie bohaterem mediów. Występował m.in. w sprawie dostępu Telewizji Trwam do platformy cyfrowej.

- Wyrażam żywy niepokój z powodu przedłużającej się sprawy rozstrzygnięcia decyzji o dostępie do platformy cyfrowej dla TV Trwam - jedynej ogólnopolskiej katolickiej stacji telewizyjnej w naszym kraju" - napisał w apelu skierowanym do wiernych.

W apelu tym zaznaczył, że TV Trwam, jak i zresztą Radio Maryja, stanowią bardzo istotny element informacji o życiu i pracy Kościoła katolickiego w Polsce. - Nie można ignorować katolickiego społeczeństwa, które stanowiąc większość w naszym kraju - przypomnę o tym, choć tym razem w innym kontekście - płaci abonament, jest podatnikiem i współfinansuje tym samym projekt multipleksu - stwierdził . I zachęcił wiernych do do składnia swoich podpisów pod apelem do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w sprawie przyznania koncesji na multipleksie cyfrowym dla TV Trwam.

Hierarcha polemizował także z ks. Adamem Bonieckim, wieloletnim szefem "Tygodnika Powszechnego". Powód? Ks. Boniecki bronił Adama "Nergala" Darskiego. - Nie widzi ksiądz związku między "Nergalem" jako satanistą i jako jurorem (jednego z show w TV - red.)? - napisał biskup Mering. - Proszę zatem zafundować sobie badania okulistyczne i nie szerzyć zamętu w umysłach wiernych, opowiadając schizofreniczne tezy.

Treść listu do Adama Bonieckiego

"Drogi Księże Redaktorze
Ostatnie wydarzenia w naszym Kraju sprawiają, że zwracam się do Księdza Redaktora w formie Listu Otwartego.

Był czas kiedy każdą książkę Adama Bonieckiego z radością brałem do ręki; tak zresztą postępowali prawie wszyscy moi koledzy dzisiejsi księża. Podobnie było z "Tygodnikiem Powszechnym", na który - jako student - "polowałem" w kioskach; potem, już w latach 70-80 -tych korzystałem ze znajomości Pań w kioskach Ruch: odkładały mi egzemplarz.

Po roku 1989 TP stał się inny; Jego nowy Redaktor Naczelny też; aż pismo stało się niszowe, niskonakładowe, przeznaczone dla dobrze o sobie myślących elit. Boleję nad tą ewolucją, do której się Ksiądz Redaktor bardzo przyczynił. To na łamach Księdza pisma pojawiały się nazwiska takich "autorytetów" jak Magdalena Środa (córka prof. Ciupaka, marksisty i "religioznawcy" z czasów PRL), ks. Tomasz Węcławski (ileż się "Znak" natrudził w promocji jego książek), Stanisław Obirek...

Podobny ciąg nazwisk mógłbym dalej tworzyć. Widocznie bliżej było Księdzu Redaktorowi do tych "światłych" niż do "moherowych" (do których siebie z satysfakcją zaliczam). Pracuję we Włocławku, gdzie silne jest dziedzictwo księdza kardynała Wyszyńskiego; ostrzegał kiedyś, że to ci Moherowi nadstawią karku za Kościół; nie "elita". Moje 40-letnie życie kapłańskie nauczyło mnie, że Ksiądz Prymas miał rację.

Piszę to wszystko na marginesie ekwilibrystki słownej Księdza Redaktora w TVN24; to nie jest moja stacja; słowa zaś Księdza Redaktora też nie mogą być przeze mnie przyjęte. Nie widzi Ksiądz związku między Nergalem jako satanistą i jako jurorem? Proszę zatem zafundować sobie badania okulistyczne i nie szerzyć zamętu w umysłach wiernych opowiadając schizofreniczne tezy. "Ani jedna Jota" nie może być zmieniona w Ewangelii, a nasze wypowiedzi powinny być: "Tak, tak nie, nie!"

Może Ksiądz Redaktor popierać "znakomitego artystę"(klasyk powiedziałby: Jakie poparcie taki artysta) i próbować tłumaczyć jego zachowanie! Jednak dziesiątki tysięcy ludzi nie rozumieją Księdza stanowiska i trudno im je przyjąć z ust dawnego Generała Zgromadzenia.

Ujawniam swoje zdanie, żeby fragmenty moich opinii nie docierały do Księdza z innych źródeł.

Życzę więcej tolerancji, uwzględniania zdań mniejszości i tego, co kiedyś nazywano "Sentire cum Ecclesia": Nergal sobie poradzi bez Księdza parasola!
Łączę pozdrowienie w Panu!
Wiesław Mering"

Biskup Wiesław Mering był też członkiem komitetu honorowego Marszu w Obronie Demokracji i Wolności Mediów, który organizowało Prawo i Sprawiedliwość w grudniu 2014 roku . Jednak tuż przed marszem - razem z trzema innymi biskupami - zrezygnował z członkostwa w tym komitecie.

Małgorzata Goździalska

Zajmuję się problematyką samorządową, sprawami kryminalnymi, problemami społecznymi. W imieniu Czytelników podejmuję skutecznie interwencję.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.