O aborcji zdecydują Polacy?

Czytaj dalej
Fot. Waldemar Wylegalski
Norbert Kowalski

O aborcji zdecydują Polacy?

Norbert Kowalski

Przeciwnicy zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej zbierają podpisy pod wnioskiem o referendum. PiS uważa je za zbędne.

Nie ustają echa poniedziałkowego Czarnego Protestu, który odbył się w Poznaniu oraz innych polskich miastach. W środę przed poznańską siedzibą Prawa i Sprawiedliwości przy ul. Św. Marcin pojawili się anarchiści, którzy przekonywali, że zostali bezprawnie zaatakowani i zatrzymani przez policję po zakończeniu poniedziałkowej manifestacji (więcej - patrz niżej). Ponadto publiczny apel wystosowali poznańscy politycy opozycji, którzy uważają, że władze miasta i policja nie sprostały zabezpieczeniu manifestacji.

Podczas gdy w Poznaniu trwa dyskusja o zamieszkach oraz winnych, w całym kraju nie ustają rozmowy o zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej oraz prawach kobiet. Co więcej, debata na ten temat odbyła się nawet w Parlamencie Europejskim.

- To nie jest debata przeciwko Polsce, ale w obronie polskich kobiet. Politycy PiS, którzy uważają, że Parlament nie ma prawa debatować, gdyż dyskusja dotyczy kwestii światopoglądowych, nie mają racji. Parlament ma obowiązek zająć się tym, jeśli są łamane prawa kobiet - nie ma wątpliwości Krystyna Łybacka, europosłanka SLD.

- Parlament Europejski powinien zająć się realnymi problemami, które nękają dziś Unię, czyli np. uchodźcami czy Brexitem. W Polsce nie dzieje się nic takiego, co mogłoby niepokoić pozostałe kraje członkowskie. Debata o prawach kobiet w naszym kraju to inicjatywa motywowana ideologicznie przez silne w PE środowisko liberalno-lewicowe - to z kolei słowa Zbigniewa Dolaty, posła PiS. On sam jest przeciwny aborcji, ale opowiada się za utrzymaniem obecnego, ustawowego kompromisu. Jak przekonują politycy opozycji, ewentualne wprowadzenie całkowitego zakazu aborcji tak naprawdę nie doprowadzi do jej ukrócenia.

W całym kraju obecnie zbierane są podpisy pod wnioskiem o organizację referendum w sprawie aborcji. - Wprowadzanie kary więzienia za aborcję nie zapobiegnie jej, ale doprowadzi do sytuacji, w której kobieta zostanie bez pomocy i bez opieki. Odwołajmy się do suwerena, niech Polacy zdecydują, czy są za liberalizacją, za utrzymaniem kompromisu, czy za zaostrzeniem ustawy - mówi „Głosowi” Krystyna Łybacka.

Z jej opinią nie zgadza się Zbigniew Dolata, który przekonuje, że postulat przeprowadzenia referendum to przejaw kolejnych „fajerwerków politycznych potrzebnych wyłącznie opozycji”. - Polska nie potrzebuje kolejnych sztucznych konfliktów. Wyjście kobiet na ulice było przedwczesną, emocjonalną reakcją. W prawie na razie nic się nie zmieniło, projekt obywatelski - a nie PiS - został tylko skierowany do dalszych prac w komisji. Ulica nie jest dobrym miejscem do debaty na ten temat. Referendum też nie - opowiada Zbigniew Dolata.

Sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka wczoraj późnym popołudniem rozpoczęła prace nad obywatelskim projektem zaostrzającym ustawę antyaborcyjną. Oburzenia nie kryje opozycja.- Mamy w tym momencie jakiś cyrk prawny, a nie prace nad prawem, które ma służyć polskim obywatelom, to jest nie do zaakceptowania - przekonuje posłanka Nowoczesnej - Kamila Gasiuk-Pihowicz.

Anarchiści pobici?
- Moje zatrzymanie było nielegalne, bezpodstawne i bezprawne - opowiadała w środę pod siedzibą PiS w Poznaniu Małgorzata C., jedna z trzech osób zatrzymanych przez policję po zamieszkach na ul. Św. Marcin.

- Nie zrobiłam nikomu krzywdy, a określono mnie jako jedną z najbardziej agresywnych osób i praktycznie wydano na mnie wyrok. Oczywiście było zamieszanie, bo taka była dynamika protestu. Nikogo jednak nie zaatakowałam. Trzymałam transparent, a później zostałam wepchnięta do radiowozu - mówiła Małgorzata C.

Jednocześnie skarżyła się na to, w jaki sposób została potraktowana przez policjantów w radiowozie, a następnie na komisariacie. - Policjanci przycisnęli mnie do podłogi. Ponadto zostałam kilkukrotnie uderzona pałką. Z perspektywy podłogi widziałam, że byli spanikowani. Poza tym już na komisariacie zwracali się do mnie w uwłaczający sposób. Usłyszałam, że jestem ku*wą, śmieciem i brudasem - opowiadała Małgorzata C.


Zobacz też: Zamieszki po czarnym proteście

O komentarz do słów Małgorzaty C. poprosiliśmy Andrzeja Borowiaka, rzecznika prasowego wielkopolskiej policji. - Dziwię się słowom tej pani, gdyż sam byłem na komisariacie i nikt wtedy nie składał żadnych uwag. Te słowa wpisują się w „poradnik” anarchistów zamieszczony na ich stronie internetowej, gdzie zalecają pikietować przed komisariatami czy odbijać zatrzymanych - odpowiada.

Współpraca: Paulina Jęczmionka-Majchrzak

Norbert Kowalski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.