Nowy problem byłego komornika Konrada C.?

Czytaj dalej
Fot. Paweł Relikowski
Norbert Kowalski

Nowy problem byłego komornika Konrada C.?

Norbert Kowalski

Były komornik Konrad C. jest podejrzany o przywłaszczenie 1,5 mln zł ze swojej kancelarii. To prawdopodobnie nie jedyne kontrowersje z nim związane.

Konrad C. jest mi winien 70 tys. zł. Na jego prośbę wpłaciłem tę kwotę do kancelarii adwokackiej, która następnie przekazała ją do sądu w ramach kaucji za C. On sam zapewniał mnie, że zwróci mi pieniądze, ale do dzisiaj ich nie dostałem – przekonuje pan Wojciech, która zna Konrada C. już od dłuższego czasu.

Historia ich sporu to efekt problemów z prawem, które ma Konrad C. W kwietniu 2016 roku został wydalony z zawodu komornika przez Krajową Radę Komorniczą a pod koniec ubiegłego roku prokuratura postawiła mu siedem zarzutów.

– Najpoważniejszy zarzut dotyczy przywłaszczenia ponad miliona złotych i niedopełnienia swoich obowiązków

– mówiła w grudniu ubiegłego roku prokurator Małgorzata Mikoś-Fita, szefowa prokuratury Poznań-Stare Miasto, która prowadzi śledztwo. Łącznie Konrad C. miał przywłaszczyć ok. 1,5 mln zł ze swojej kancelarii.

Jeszcze w październiku 2016 roku prokuratura ustanowiła poręczenie majątkowe za Konrada C. w wysokości 100 tys. zł. Cała kwota została wpłacona przez kancelarię adwokacką Jakuba B., pełnomocnika Konrada C, dzięki czemu były komornik uniknął aresztu. Wcześniej jednak 70 tys. zł na konto kancelarii Jakuba B. wpłacił pan Wojciech.

– Chciałem pomóc C. na zasadzie zaufania. Wydawało mi się, że mieliśmy dobre relacje. Konrad C. sam mi powiedział, że ma problemy oraz poprosił o pomoc

– opowiada pan Wojciech.

I dodaje: – Te 70 tys. zł to kwota, która pochodziła z mojej pożyczki. Ona miała być przeznaczona na prowadzenie interesów. Miałem działać wspólnie z C., który zapewniał, że odda mi pieniądze. Do dzisiaj jednak ich nie otrzymałem.

Mężczyźni nie spisali żadnej umowy i mieli się porozumieć tylko ustne. Jedynym dowodem wpłaty pieniędzy przez pana Wojciecha na konto kancelarii adwokackiej Jakuba B. jest historia przelewów z jego konta.

– Po wpłacie nasze drogi, delikatnie mówiąc, się rozeszły. Chociaż nalegałem na zwrot pieniędzy, C. w końcu stwierdził, bym się odczepił. Od kilku miesięcy nie mam z nim kontaktu – mówi pan Wojciech. Kontaktu nie ma również z pełnomocnikiem Konrada C., Jakubem B., który od marca... przebywa w areszcie i razem z żoną ma postawione zarzuty dotyczące doprowadzenia poznańskiego biznesmena do niekorzystnego rozporządzania majątkiem (w styczniu „Głos” informował o sprawie jako pierwszy).

Sam Konrad C. przyznaje, że zna pana Wojciecha i do stycznia 2017 roku prowadzili wspólne interesy w ramach spółki, której siedziba znajduje się w Berlinie. Przekonuje też, że pan Wojciech miał oddać mu pieniądze.

– Wspólnicy byli mi winni pieniądze za finansowanie działalności spółki wyłącznie przeze mnie. Poprosiłem wspólników o przelanie należnych mi kwot na rachunek bankowy kancelarii adwokackiej

– twierdzi Konrad C.

I dodaje: – 70 tys. zł przelane przez Wojciecha to kwota rozliczenia jego zobowiązań wobec mnie. Nie jestem mu nic winien. To były moje pieniądze, które po prostu oddał.

Jednocześnie Konrad C. zarzuca panu Wojciechowi, że razem z innym wspólnikiem mieli go oszukać i pozbawić udziałów w spółce. – Celem tej zmowy było pozbawienie mnie profitów z wielkiego kontraktu na dostawę paczek z pomocą humanitarną –przekonuje.

Sam pan Wojciech odpowiada, że takie oskarżenia to bzdury. – Przede wszystkim chciałbym wiedzieć za co niby miałem dług wobec niego? To, co on mówi to szczyt bezczelności i kłamstwo. Nic mu nie byłem winien i jestem zszokowany jego słowami. Nie dość, że wpłaciłem pieniądze na jego kaucję, to teraz jeszcze on mnie fałszywie oskarża – grzmi pan Wojciech. I dodaje, że posiada wiadomości sms od Konrada C., w których ten zapowiada, że odda mu pieniądze.

Pan Wojciech zapowiada też, że wyśle do Konrada C. pismo z żądaniem oddania 70 tys. zł. Kolejnym krokiem może być ewentualny pozew cywilny. Pan Wojciech może też czekać aż do kancelarii Jakuba B. zostaną zwrócone pieniądze za poręczenie majątkowe i liczyć na to, że wtedy otrzymałby żądaną przez siebie kwotę. To jednak raczej nie nastąpi szybko.


– Regułą jest, że poręczenie majątkowe jest zwracane dopiero po prawomocnym wyroku sądu

– wyjaśnia sędzia Aleksander Brzozowski, rzecznik poznańskiego Sądu Okręgowego. Tymczasem sprawa Konrada C. nadal jest „zaledwie” w prokuraturze.

Norbert Kowalski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.