Nowi rzeszowianie nie chcą wracać na wieś
9 na 10 nowych mieszkańców Rzeszowa deklaruje, że jakość życia po włączeniu ich wsi do miasta wzrosła.
Badanie satysfakcji z życia na nowych osiedlach przeprowadzili naukowcy Uniwersytetu Rzeszowskiego. Przepytali mieszkańców: Budziwoja, Białej, Miłocina, Przybyszówki, Słociny, Załęża i Zwięczycy. Udało im się zdobyć opinie prawie 600 losowo wybranych osób. Wyniki zaprezentowali w ratuszu.
- 89,6 procent ankietowanych twierdzi, że gdyby musiało znowu wybierać między pozostaniem na wsi a przyłączeniem do Rzeszowa, wybrałoby miasto. 93,2 procent pozytywnie oceniło zmiany, jakie zaszły na ich osiedlach po przyłączeniu do Rzeszowa - referuje dr Hubert Tokarski, jeden z autorów badania.
Tak dobre wyniki zaskoczyły nawet miejskich urzędników.
- Zależy nam na dalszym powiększaniu miasta, przekażemy je teraz wojewodzie, premierowi, a także ministrom, którzy zdecydują, czy Rzeszów znowu urośnie. Trudno o lepszy dowód na to, że polityka miasta w tym aspekcie jest słuszna - mówi Marcin Stopa, sekretarz miasta Rzeszowa.
Według aktualnych danych Rzeszów ma 188 377 mieszkańców, a jego powierzchnia to 120,4 km kw.
Za kadencji Tadeusza Ferenca, od 2006 roku przyłączono do niego wsie:
- Biała,
- Budziwój,
- Bzianka,
- Miłocin,
- Przybyszówka,
- Słocina,
- Załęże
- Zwięczyca
Przed ich włączeniem miasto liczyło 53,7 km kw. i miało tylko 159 tys. ludzi, będąc najmniejszą stolicą województwa w Polsce. Aktualny wniosek o powiększenie granic to propozycja włączenia od nowego roku Racławówki (gm. Boguchwała), Miłocina i Pogwizdowa Nowego (gm. Głogów Młp.), Jasionki, Zaczernia i Nowej Wsi (gm. Trzebownisko). Jest także propozycja połączenia miasta z całą gminą Świlcza.
Procedura zmiany granic zakłada, że wniosek z miasta jest opiniowany przez wojewodę, a następnie przekazywany do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Ono przygotowuje projekt rozporządzenia, który następnie trafia na posiedzenie Rady Ministrów. To tu zapadają ostateczne decyzje.
Mimo negatywnej opinii, wydanej w kwietniu przez wojewodę, władze Rzeszowa liczą na pozytywne rozstrzygnięcia w stolicy. A pomocne mają być w tym wyniki badań, jakie przedstawili wczoraj naukowcy Wydziału Socjologiczno-Historycznego Uniwersytetu Rzeszowskiego.
W mieście jest lepiej
Sondaż przeprowadzono w drugiej połowie kwietnia. Jego celem było określenie poziomu satysfakcji z życia na osiedlach, jakie do miasta włączono w latach 2006 - 2010. Bzianki, która jest w mieście od stycznia, nie brano jeszcze pod uwagę.
- Wyniki dowodzą, że na siedmiu osiedlach 89,6 procent osób jest zadowolonych z włączenia do miasta. Co ciekawe, bardziej usatysfakcjonowane są kobiety, wśród których poziom zadowolenia to aż 94,1 procent - wyjaśnia socjolog z Uniwersytetu Rzeszowskiego.
Na pytanie, jak oceniasz zmiany na swoim osiedlu po włączeniu go do Rzeszowa, 93,2 procent odpowiedziało, że pozytywnie. Marek Ustrobiński, wiceprezydent Rzeszowa, jest przekonany, że to efekt inwestycji poczynionych przez miasto na nowych terenach.
- Wydaliśmy na te tereny już ponad 800 mln zł. Nasze możliwości w tej kwestii są nieporównywalnie większe niż pojedynczych gmin. Duży może więcej, dlatego zachęcamy kolejne sołectwa, aby starały się o włączenie do Rzeszowa - mówi wiceprezydent Ustrobiński.
- Jesteśmy zaskoczeni aż tak wysokim poziomem satysfakcji nowych mieszkańców, tym bardziej że na ich osiedlach ciągle jest coś do zrobienia. My jednak na ich wnioski reagujemy. Gdyby było inaczej, wyniki sondażu byłyby zupełnie inne - mówi Marcin Stopa, sekretarz miasta Rzeszowa. Jako przykład podaje Załęże, które jest w mieście od 2006 roku.
- Kiedy spotykaliśmy się z jego mieszkańcami przed zmianą granic, prosili prezydenta o nową szkołę. Zgodnie z obietnicą powstała zaraz po włączeniu wsi do miasta. Ludzie chcą być traktowani poważnie i staramy się spełniać ich wnioski, dotrzymując składanych obietnic - mówi sekretarz.
W ratuszu zwracają uwagę, że mieszkańcy przyłączonych wiosek najczęściej chwalą inwestycje w budowę dróg i chodników, szkół, domów kultury. O poziomie satysfakcji decyduje także większa dostępność kursów MPK, miejskie wydatki na ochotnicze straże pożarne i koła gospodyń. Nie bez znaczenia jest fakt, że w mieście uliczne oświetlenie świeci przez całą noc, a zimą piaskarki i pługi częściej odgarniają ulice.