Zielonogórzanin Jakub zna już swoje imię. Jego „kolega” z Gorzowa będzie Szymonem albo Oliwierem.
– Szymon? Lepiej nie, bo wtedy nazywałby się Szymon Szymański. Ale może Oliwier – Dorota Bykowska i Wojciech Szymański ze Zdroiska zastanawiają się nad imieniem dla synka, który urodził się 40 minut po północy. Jest pierwszym dzieckiem, które przyszło na świat w gorzowskim szpitalu w 2017 roku.
– Tak myśleliśmy, że przyjdą do nas dziennikarze, właśnie przed chwilą o tym rozmawialiśmy – żartuje babcia chłopca. Bo jest on zdecydowanie wyjątkowy: jako jedyny urodził się w sylwestrową noc. Ostatni poród 31 grudnia 2016 roku został odebrany o 18.10, a z kolei następna była dziewczynka, która z brzucha mamy wyszła o 9.55. Dr Marzena Gendera-Dudziak, ordynator Oddziału Noworodkowego z Pododdziałem Intensywnej Opieki nad Noworodkiem, mówi, że różnie to bywa: czasem ta noc rzeczywiście jest bardziej obfita w porody, ale zwykle nie różni się od pozostałych.
– Zdarza się tak, że dzieci rodzą się tuż przed albo tuż po północy i wtedy to jest kwestia minut – opowiada. Ale podkreśla, że porodu nie da się ani przyspieszyć, ani wstrzymać. – To czysta fizjologia, niekoniecznie można ją kontrolować. Dzieci, które chcą przyjść na świat, po prostu przychodzą.
I choć między 31 grudnia a 1 stycznia niby nie ma dużej różnicy w czasie, to czy przypadkiem ci urodzeni pod koniec roku nie ubolewają, bo jako ostatni mają urodziny? A drudzy, styczniowi, nie mają powodów do radości? – Tak, różnica jest wbrew pozorom ogromna – mówi żartem lekarka.
Wczoraj w samo południe odwiedziliśmy również „porodówkę” w Zielonej Górze. I było... nadzwyczaj cicho. Pierwszym noworodkiem, który przywitał 2017 rok w szpitalu klinicznym im. Karola Marcinkowskiego był syn państwa Kamili i Krzysztofa Wolskich z Zielonej Góry. Chłopiec swoje pojawienie się na świecie obwieścił krzykiem o godz. 6.37. Szczęśliwym rodzicom towarzyszyli dziadkowie. Nie zabrakło gratulacji i radości w związku pojawieniem się na świecie nowego członka rodziny.
– Poród przebiegł spokojnie, czuję się dobrze. Przyznam, że urodziłam już po planowanej dacie, która została przesunięta o dziesięć dni – mówi pani Kamila Wolska. – Z ordynatorem byłam umówiona na poniedziałek, dlatego jak mnie odwiedzi, to czekać na niego będzie mała niespodzianka – dodaje z uśmiechem.
Maluszek ważący 3,670 kg urodził się zdrowy i jest drugim dzieckiem państwa Wolskich. Ma na imię Jakub. Na
braciszka w domu czeka z niecierpliwością jego czteroletnia siostrzyczka. – Imię dla syna wymyśliła właśnie nasza córka. Przez tydzień nawet godziła się z tym, żeby miał na imię Tymoteusz, jednak ostatecznie postawiła się i stwierdziła, że ona nie chce Tymka, chce Kubę – mówi z uśmiechem szczęśliwy tata, Krzysztof Wolski.