Niszczą zieleń dla zarobku!

Czytaj dalej
Fot. Tadeusz Pawłowski
(jwn)

Niszczą zieleń dla zarobku!

(jwn)

Przed świętami częste są przypadki niszczenia zieleni w parkach oraz na miejskich skwerach w Toruniu. Zielone gałązki i forsycje sprzedawane przed Wielkanocą często pochodzą z kradzieży.

Pani Agnieszka mieszkająca przy ulicy. Reja ma psa, z którym często spaceruje w parku na Bydgoskim Przedmieściu w Toruniu. Już dwukrotnie była świadkiem brutalnej dewastacji miejskiej zieleni. Nie zareagowała z obawy przed mężczyznami, którzy na potęgę rwali brzozowe i wierzbowe gałęzie.

- Wiem, że powinnam była odejść na bezpieczną odległość i powiadomić policję albo straż miejską. Nie ukrywam jednak, że po prostu się bałam - opowiada pani Agnieszka. - Widziałam jak dwaj panowie rwą gałęzie z drzew w parku i wiążą je potem sznurkiem. Ewidentnie przygotowywali je na handel. Nie używali przy tym ani sekatora, ani noża. W brutalny sposób okaleczali drzewa. Aż żal było patrzeć.

Amatorów darmowych bazi w tym samym parku nad artówką spotkała inna Czytelniczka. Pani Ewa była świadkiem, kiedy mężczyzna zrywał gałęzie w naprawdę dużej ilości. Na zwróconą uwagę zareagował bardzo agresywnie. Krzyczał, miotał wyzwiskami i kazał się odczepić. - Nic bym nie mówiła gdyby ściął kilka gałązek do wazonu - opowiada pani Ewa. - Do tego w ogóle nie przejął się moimi uwagami, w wulgarny sposób kazał mi odejść. Myślę, że jedynym i najskuteczniejszym sposobem na takich parkowych wandali jest po prostu nic u nich nie kupować. Przecież oni niszczą to, co jest naszym wspólnym dobrem.

Problem nie dotyczy tylko Bydgoskiego Przedmieścia. Amatorów wielkanocnych bazi spotkać można nad Wisłą w okolicach mostu kolejowego, Winnicy i dalej Kaszczorka. Obecni są również na lewobrzeżu - w parku Tysiąclecia i nad rzeką. Tam też szukają brzozowych gałązek do wazonów.

Trzeba też podkreślić, że rzadko kto obchodzi się delikatnie z wierzbami, na których rosną bazie. Zwykle są one zrywane bez użycia żadnych narzędzi, co uszkadza korę i całe drzewo. Podobny los spotyka też kwitnące na żółto forsycje, których krzewy rosną m.in. na Bulwarze Filadelfijskim czy w miejskich parkach. Złodzieje nie omijają też krzewów bukszpanu i innych roślin.

Tomasz Kozłowski z magistrackiego Wydziału Środowiska i Zieleni nie przebiera w słowach komentując opisane zachowania. Podobnie jak inni Czytelnicy, jest oburzony. - To zwykła kradzież, naganna dewastacja, bezmyślne niszczenie mienia, które przecież ma swojego właściciela - jest nim gmina - mówi. - W takich sytuacjach bezwzględnie należy powiadamiać policję lub straż miejską. To łamanie prawa, za które jest kara.

Kozłowski nie ukrywa, że niszczenie zieleni miejskiej oraz kradzieże roślin to dość poważny problem. Również sezonowy. - Przed Wszystkimi Świętymi ścinane są gałęzie iglaków do ozdabiania grobów i robienia wieńców, przed Bożym Narodzeniem jak ciepłe bułki idą gałęzie świerków, a wiosną kradzione są kwiaty - opowiada. - Staramy się temu przeciwdziałać. Przycinamy czubki świerków, żeby rosły nieregularnie i nie nadawały się na choinkę. Kwiaty na klomby wysadzamy na tyle późno, by ich kradzież już się nikomu nie opłacała.

Straty, które ponosi miasto z powodu niszczenia zieleni oraz kradzieży, są trudne do oszacowania. - Wszystko zależy od fantazji naszych mieszkańców. Czasem jest to zwykły wandalizm, a czasem za zniszczeniami stoją romantyczne porywy. Zdarza się, że róże czy inne kwiaty zrywane są z klombów nocami przez panów, którzy chcą nimi obdarować wybranki swojego serca - dodaje Tomasz Kozłowski.

(jwn)

(jwn)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.