Bez dwóch zdań jedną z największych atrakcji turystycznych Wisły jest Zameczek Prezydencki na Zadnim Groniu, będący Rezydencją Prezydenta RP. Będąc w Wiśle i chociaż raz nie wstąpić do Zameczku to grzech. Tym bardziej, że w regionie nie ma przecież aż tak wielu budowli, które mają tak bogatą i intrygująca historię.
Kiedy tylko arcyksiążę cieszyński Fryderyk Habsburg po raz pierwszy wszedł na Zadni Groń i zobaczył jak piękne widoki stąd się rozpościerają, to najpierw oniemiał z zachwytu, a później podjął decyzję, że chciałby w tej okolicy bywać częściej.
- Musi tutaj powstać pałacyk myśliwski - powiedział pewnego dnia roku Pańskiego Anno Domini 1906. Jak arcyksiążę postanowił, tak też się stało. Arcyksiążęcy budowniczy Ernest Altmann przygotował projekt parterowego budynku w stylu karpacko-tyrolskim, zaś znana cieszyńska firma Eugeniusza Fuldy zrobiła taki parterowy budynek z modrzewiu.
Pałacyk nie był mały. Arcyksiążę przyjeżdżając na Zadni Groń miał do dyspozycji m.in. około 30 pokoi, sporych rozmiarów jadalnię, niemały taras, a w pobliżu postawiono zabudowania gospodarcze i poprowadzono drogę z doliny Czarnej Wisełki. W 1907 r. budowa była zakończona. Arcyksiążę ze swoją świtą i zaproszonymi gośćmi przyjeżdżał tutaj polować wiosną na głuszce, a jesienią na jelenie. Gośćmi arcyksięcia Fryderyka i jego żony Izabelli księżnej von Croy-Dülmen byli m.in. w 1915 r. sam cesarz niemiecki Wilhelm II z generałem Hindenburgiem, ponadto Karol I i cesarz Austrii z generałem Hötzendorfem.
Zemsta górali na służbie leśnej i tajemniczy pożar
Arcyksiążę nie cieszył się swym pałacykiem zbyt długo. W 1914 r. wybuchła I wojna światowa, a po jej zakończeniu i rozpadzie monarchii Habsburgów, w listopadzie 1918 r. około 200 wiślańskich górali mszcząc się za nadużycia arcyksiążęcej służby leśnej (w większości pochodzącej ze Styrii lub Tyrolu), obrabowało pałacyk.
W odrodzonej Polsce majątek księcia został znacjonalizowany - stał się własnością Ministerstwa Rolnictwa. Resort nie miał pomysłu, jak zagospodarować obiekt. I nie wiadomo, co by się z nim stało, gdyby nie to, że w 1927 r. Sejm Śląski postanowił wyremontować obiekt i przeznaczyć go na rezydencję dla prezydenta RR. Dar miał być symbolem jedności Śląska z Polską i miejscem wypoczynku dla prezydentów. Remont zakończono 23 grudnia 1927 r., ale już w nocy z 23 na 24 grudnia, w niewyjaśnionych okolicznościach, obiekt spłonął całkowicie!
Dwa miliony złotych na budowę pałacyku
Myliłby się ten, kto by pomyślał, że na tym historia pałacyku się zakończy. Sejm Śląski podjął bowiem decyzję o budowie nowego, jeszcze bardziej reprezentacyjnego obiektu na rezydencję wypoczynkową dla prezydenta RP. Wyasygnował na to ze swojej kasy jak na owe czasy sumę kolosalną, wynoszącą 2 mln zł. Przeprowadzono także zbiórki pieniężne wśród mieszkańców Śląska i miejscowych przemysłowców.
Nowy pałacyk zaprojektował wybitny krakowski architekt prof. Adolf Szyszko-Bohusz. Stworzył modernistyczny obiekt z płaskimi dachami, które w górskim klimacie obfitującym w opady deszczu i śniegu nie spełniały zadania. W 1938 r. dobudowano więc kryte miedzią dachy dwuspadowe. Wystrojem wnętrz zajęli się prof. Andrzej Pronaszko i Włodzimierz Padlewski. W miejscu dawnego pałacyku myśliwskiego powstał Zamek Dolny, a właściwa rezydencja powstała wyżej. Pałacyk został przekazany prezydentowi RP Ignacemu Mościckiemu i jego następcom 21 stycznia 1931. Prezydent Mościcki traktował go jako obiekt wypoczynkowy, lubił to miejsce.
Co ciekawe, już na początku lat 30. XX w. Zameczek był zasilany energią elektryczną, miał własne ujęcie wody pitnej, centralne ogrzewanie i własną dwukomorową oczyszczalnię ścieków.
Esesmani, a później dygnitarze i znani ludzie
W czasie II wojny światowej Zamek trafił w ręce niemieckiego SS. Piękna okolica oraz komfortowe warunki zapewne przyciągały wyższych dostojników hitlerowskich Niemiec, jednak brakuje potwierdzonych informacji na ten temat.
Po zakończeniu wojny ograbiony obiekt szybko został odnowiony i przekazano go z powrotem do dyspozycji prezydenta. Jak podają historycy, w 1948 r. przebywał tu sam Bolesław Bierut. Kiedy urząd prezydenta został zlikwidowany, Zameczek służył jako ośrodek wypoczynkowy dla Urzędu Rady Ministrów. Kilkakrotnie był tu Władysław Gomułka, za to regularnie przyjeżdżał tu polować na głuszce Konstanty Rokossowski. Dwa razy do roku, na Wielkanoc i Boże Narodzenie, gościli tu m.in. premier Józef Cyrankiewicz. Bywali Piotr Jaroszewicz, Edward Ochab, Włodzimierz Sokorski, Edward Gierek.
Zameczek jak Feniks z popiołów
Od 1981 roku obiekt stał się domem wczasowym KWK Pniówek, lecz cały czas pozostawał własnością Skarbu Państwa. W latach 90. dzierżawiła go Jastrzębska Agencja Turystyczna. W 2002 r. został na powrót przejęty przez Kancelarię Prezydenta, która w latach 2003-2005 przeprowadziła jego remont. Został oddany do ponownego użytku w 2005 r. przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.