Niespecjalnie dyskretny urok lidera Mateusza [wideo]

Czytaj dalej
Karina Obara

Niespecjalnie dyskretny urok lidera Mateusza [wideo]

Karina Obara

„Moralista ze skazą” - tak o „polskim przywódcy oporu przeciwko władzy i jej interesom” pisze niemiecki dziennik Frankfurter Allgemeine Zeitung".

Mateusz Kijowski stał przedwczoraj pod 
Sejmem na mrozie i zadawał głośno ważne pytania: - Pani premier, kiedy opublikuje pani wyroki Trybunału Konstytucyjnego? Posłowie PiS, czy nie jest wam zwyczajnie wstyd, że jesteście marionetkami w rękach jednej osoby? Dlaczego rujnujecie ustrój demokratyczny w kraju? Senatorowie PiS, dlaczego przegłosowaliście budżet, mimo że został przyjęty przez Sejm nielegalnie?

A gdy tłum bił mu brawo, lider krzyczał: - Niech moje problemy nie przesłonią idei, o którą walczymy razem!. I marznący sympatycy KOD znów entuzjastycznie klaskali. Do kamer zaś mówili: - Mateusz Kijowski to nie KOD, liczy się to, o co walczymy, a on potrafi zagrzewać. Albo: -Teraz ważna jest Polska i to, co z nią robi PiS, a Mateusz ma czas, aby się wytłumaczyć. Powinien dostawać normalną pensję.

Niemieckie media podkreślały - już po 
tym, gdy wyszło na jaw, że Mateusz Kijowski wystawił KOD-owi faktury na ponad 90 tys. zł (od marca do sierpnia 2016 r.) - że jest jedynym, oprócz Jarosława Kaczyńskiego, który potrafił wraz z KOD mobilizować tłumy. Polska opozycja nie dała rady. Wieszczyły jednak, że po wpadce finansowej grozi mu upadek. Na razie wszystko wskazuje na to, że się myliły. Mateusz Kijowski nie zamierza ukryć się w mysiej dziurze i czekać pokornie na wyrok. Do czasu walnego zgromadzenia w KOD i do momentu zakończenia audytu (który jeszcze się nawet nie zaczął, bo KOD szuka odpowiedniej firmy), Kijowski udziela się publicznie, występuje podczas zgromadzeń i odbiera z każdej strony wyrazy poparcia, a nawet współczucia.

Mateusz Kijowski studiował matematykę, dziennikarstwo i zarządzanie. Pierwsze kroki jako aktywista stawiał w organizacji turystycznej działającej przy lokalnej parafii. W 1990 był członkiem założycielem Ruchu Obywatelskiego Akcji Demokratycznej (ROAD). Był współzałożycielem stowarzyszenia „Stop gwałtom”. W KOD od grudnia 2015r.

Broniła go filozof prof. Magdalena Środa i Jacek Żakowski z „Polityki”, a Jacek Kleyff, bard i poeta, współtwórca kabaretu Salon Niezależnych oświadczył nawet w „Gazecie Wyborczej”, że „przyłączenie się inteligentnych ludzi do nagonki na Mateusza jest samobójstwem inteligencji”. Jego zdaniem za Mateuszem Kijowskim przemawia fakt, że stworzył w parę miesięcy paromilionowy ruch społeczny. Stał się ikoną KOD-u, który bez niego będzie ruchem bez twarzy.

„Mateusz nie jest ani żadnym prowadzącym do boju ani żadnym świętym; jest fantastycznym kolegą z sąsiedztwa, który z dnia na dzień stał się gwiezdnym realizatorem tysięcy ludzkich marzeń” - pisze Jacek Kleyff (GW, 11.01.2017). „Niektóre z nich, jak np. pełna przejrzystość finansowa, nie dały się od razu w pełni bezbłędnie zrealizować. Mateusz jest uczciwym facetem i niczego nikomu nie ukradł, ale (znając proporcje mocium panie) sytuacja jest bardzo podobna do uwalania Lecha Wałęsy za parę bardzo istotnych, acz nieważnych dla dużej sprawy błędów młodości”.

Czyżby? Jeśli nawet porównywać błędy Lecha Wałęsy do błędów Mateusza Kijowskiego, trzeba zauważyć, że młodszy kolega mógł wiele nauczyć się od starszego, zwłaszcza, że PiS nie przepuściło żadnej okazji, aby wytknąć Wałęsie przeszłość. Kijowski musiał liczyć się z tym, że ktoś kiedyś zapyta go z czego żyje, a gdy ten zaprzeczy, że czerpie jakiekolwiek korzyści ze składek KOD, wtedy znajdzie się inny, kto powie: sprawdzam.


"PiS zrobi wszystko, żeby nas skłócić. Niech moje błędy nie będą obciążeniem dla KOD".
źródło: FAKTY TVN

Lider KOD wciąż jednak cieszy się poparciem i nawet wyniki audytu w KOD nie naruszą jego pozycji. Jest inteligentny, zna się na nowoczesnych technologiach (jest informatykiem) i potrafi wzbudzać współczucie. W końcu nikomu przed nim nie udało się przekonać sympatyków, że przelanie na swoje konto ponad 90 tys. za usługi na rzecz KOD, to nie tak wielki koszt kogoś, kto życie poświęca sprawie. Nawet jeśli wszystko odbywało się cichaczem. I nawet jeśli - mimo świetnego fachu w ręku - do 
dziś nie uregulował sprawy z alimentami na swoje dzieci.

Anka Adamczyk, członkini rady krajowej partii „Razem” zauważa, że problem „nietykalności” Kijowskiego wziął się stąd, że Polacy zupełnie nie rozumieją zinstytucjonalizowanej demokracji. - Nie rozumieją pojęcia transparentności. Nie czują potrzeby demokratycznych procedur, tworzonych z myślą o tym, żeby były jasne, proste, przejrzyste i możliwie jak najbardziej odporne na korupcję i autorytaryzm - ocenia. - To nie jest tak, że rządy autorytarne może zastąpić opozycja, która jest zarządzana tak samo autorytarnie, ale jest „nasza”. To nie jest tak, że nie ma znaczenia, czy wiemy, kto i w jaki sposób wystawiał faktury na opozycyjną kasę, bo wiadomo, opozycja jest uczciwa i, w przeciwieństwie do rządu, wydawała pieniądze mądrze. Jeśli PiS może z polską demokracją robić co chce, to właśnie dlatego, że nie ma, nigdy nie było, zaufania do demokratycznych procedur, nie ma poczucia, że jedynym gwarantem uczciwości jest transpa - rentność.

Anka Adamczyk: PiS może z polską demokracją robić, co chce, bo nigdy nie było u nas zaufania do procedur.

Kryzys norm i wartości

Katarzyna Batko-Tołuć, dyrektor programowa sieci Watchdog Polska przypomina w kontekście Kijowskiego ważne angielskie słowo „integrity”. To słowo często jest tłumaczone jako „uczciwość”, ale u nas kojarzy się ono z polityką i wyświechtanym frazesem. - Nie bez powodu w popularnym serialu „Ranczo” do Sejmu dostaje się Polska Partia Uczciwości założona przez wyjątkowo cynicznego gracza, którym jest jeden z głównych bohaterów - mówi. - Tymczasem to angielskie słowo można przetłumaczyć w sposób mniej obciążony złymi skojarzeniami, jako „spójność wartości”. Ktoś, kto ją posiadł, ma świadomość odpowiedzialności za powierzone zadanie publiczne i umie przyznać się do błędu, stara się go naprawić, wie że musi stale budować zaufanie do siebie.

Zdaniem Batko-Tołuć tej spójności brakuje naszym liderom, partiom, instytucjom, i organizacjom. - Etyka wymaga czasem podjęcia decyzji trudnych, nieopłacalnych i naiwnych we współczesnym świecie. Jednak naprawdę „dobrą zmianę” przyniosą ci, którzy zaryzykują bycie etycznymi - twierdzi.

Czy KOD może stać się ruchem odnowy? Musiałby wziąć etykę na sztandary. Być może wyciągając lekcję z ostatniej historii z wynagrodzeniem Mateusza Kijowskiego. - Dotychczasowy KOD borykał się bowiem z tymi samymi problemami, co całe społeczeństwo – z osobistymi animozjami, z paternalizmem, z wybujałymi ambicjami - wymienia Batko-Tołuć. - Ale to jest normalny etap w niewielkiej organizacji członkowskiej, a co dopiero w takim ruchu. Dobry lider dla KOD w tej chwili, to ktoś kto będzie umiał uczynić KOD silnym organizmem. Zazwyczaj to bardziej oznacza inspirowanie innych do 
działania i ustanawianie uczciwych reguł podejmowania decyzji, wydawania pieniędzy, wynagradzania ludzi, którzy pracują na rzecz KOD, jawność i otwartość w kwestii dyskutowania problemów zewnętrznych.

Prawnik i socjolog, dr Adriana Bartnik z Politechniki Warszawskiej jest przekonana, że Mateusz Kijowski złamał normy, których naruszenie zdawać by się mogło zdyskwalifikowałoby każdego jako przywódcę ruchu obywatelskiego. - W analizie socjologicznej ruchu KOD trzeba zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście żyjemy w czasach, w których zanik norm jest usprawiedliwiony? - zastanawia się. - Goethe pisał, że są dwie formy przemocy: prawo i przyzwoitość. I tym dwóm formom powinniśmy podlegać, aby istniał porządek w życiu społecznym. W ostatnich latach w Polsce nie było ani przewrotu rewolucyjnego, ani kataklizmu, ani gwałtownego rozwoju gospodarczego, a tylko w takich okolicznościach, jak pisał Emil Durkheim - normy mogą zanikać i pojawia się anomia. W natłoku informacji możemy mieć problem z wiedzą, z odróżnianiem faktów od opinii, ale zawsze wtedy trzeba pamiętać, parafrazując Słonimskiego, aby zachowywać się przyzwoicie.

A może Polska jest krajem ludzi, którzy potrzebują guru, mistrza, znachora, kogoś, kto obdarzony jest zdolnościami wieszcza i stąd fenomen Mateusza Kijowskiego, który mimo wpadki cieszy się wielkim poparciem?- Jesteśmy bardzo przyzwoitym społeczeństwem - dodaje dr Bartnik. - Większość KOD-erów może broni Mateusza Kijowskiego z tego powodu, że jako społeczeństwo lubimy być lojalni.

Karina Obara

Polityka, psychologia i kultura są ze sobą nierozerwalnie związane i dlatego fascynują mnie dziennikarsko. To, co ludzie wyprawiają na tych polach jest warte pokazania. Zdanie niech każdy wyrobi sobie sam:-)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.