Nie wiadomo czy pszczoły ucierpiały

Czytaj dalej
Fot. Józef Piasecki
Józef Piasecki

Nie wiadomo czy pszczoły ucierpiały

Józef Piasecki

Naszą redakcję zaalarmował czytelnik, zaniepokojony stanem roślinności przy rowach z wodą. Podejrzewa stosowanie roundupu

Pan Henryk obawia się, że od dłuższego czasu wielkopolska firma na swoich polach, w rejonie Bytom Odrzański - Siedlisko - Dębianka, opryskuje rowy, najprawdopodobniej roundupem, chcąc się pozbyć zbędnych w tym miejscu roślin.

- Wcześniej te chemiczne wypalenia było widać troszeczkę, ale teraz to już jest masakra. Jest to sprytnie robione. W jednym roku jest wypalana jedna strona rowu. W kolejnym sezonie druga strona. Jadąc samochodem zawsze widzimy, że przy rowie jest część zieleni. Przecież Roundupem nie można robić oprysków przy ciekach wodnych. Jeżeli nie wypala się rowów, to rosną tam m.in. kwiaty. Przy rzepaku gniazda w ziemi zakładają trzmiele. Trzmiel nie odleci daleko od gniazda i jeżeli nie ma kwiatów, to już jest po nim – martwi się pan Henryk.

Zdzisław Maj, pszczelarz ze Starej Wsi uważa, że jeżeli został użyty roundup i dostał się do rowu melioracyjnego, a pszczoły piją z niego wodę, to wiadomo, że to szkodzi. – Jeden z pszczelarzy wywiózł w te rejony około 500 uli – mówi pszczelarz.

Kinga Lasota - Kielan, kierownik biura zarządu wielkopolskiej firmy informuje m.in., że wszelkie zabiegi, a szczególnie te z wykorzystaniem pestycydów stosowane są zgodnie ze świadomym podejściem do bezpieczeństwa środowiska naturalnego. - Na naszych polach w sezonie wiosennym nie był stosowany środek roundup. Stosowanie wszelkich herbicydów na naszych polach było poprzedzone lustracją terenową pod względem bezpieczeństwa względem środowiska, a wykorzystywane środki są używane zgodnie z zaleceniem - zaznacza kierownik biura zarządu poznańskiej firmy. - Bardziej precyzyjnej informacji wskazującej na nazwę produktów handlowych nie mogę udostępnić ze względu na obowiązująca mnie tajemnicę handlową – dodaje Piotr Jakubowski, dyrektor działu roślin kombajnowych wielkopolskiej firmy.

Nadzór nad stosowaniem środków chemicznych w rolnictwie pełni Lubuski Wojewódzki Inspektor Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Gorzowie Wlkp. Anna Kończak - Opryszko, po. kierownika działu ochrony roślin i techniki, twierdzi, że środki ochrony roślin przy pomocy sprzętu naziemnego, powinny być stosowane w odległości co najmniej 20 metrów od pasiek, a opryskiwaczy ciągnikowych co najmniej trzy metry od zbiorników i cieków wodnych. - W przypadku wątpliwości, czy użyto dozwolone środki czy nie należy jak najszybciej informować inspektorat - słyszymy od pracownika WIORiN.

Józef Piasecki

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.