Nie taka groźna ta Wisła [zdjęcia]
Energa Toruń mogła wygrać w Krakowie i w sobotę walczyć o półfinał TBLK. Nie wykorzystała jednak słabego dnia mistrzyń Polski.
WISŁA CAN PACK KRAKÓW - ENERGA TORUŃ 62:58
Kwarty: 14:12, 14:13, 15:11, 19:22
WISŁA: Turner 13, Ziętara 11 (1), Żurowska-Ciegielska 10 (1), Ouvina 10, 6 as., Nicholls 2 oraz Stallworth 14, Szott-Hejmej 2, Puter 0.
ENERGA: Ajavon 23 (2), 9 zb., Tłumak 6 (2), Taylor 5 (1), 6 as., Macaulay 4, Misiek 2 oraz Bogoje 9, Skorek 5 (1), Szczechowiak 4 (1), 6 zb., Idczak 0, Kudraszowa 0, Walich 0.
Torunianki jechały do jaskini lwa - jak zapowiadał trener Elmedin Omanić - po zwycięstwo. To była praktycznie jedyna szansa, żeby podjąć z mistrzyniami Polski rywalizację o awans do półfinału. Zdecydowanym faworytem była Wisła, ale Artego Bydgoszcz pokazało na finiszu rundy zasadniczej, że to nie jest wcale zespół poza zasięgiem.
Defensywa na poziomie
Od początku było widać, że torunianki solidnie przygotowały się do gry w defensywie. Gospodynie rozpoczęły co prawda od prowadzenia 4:0, ale Energa nie dała się zaskoczyć. Agresja w obronie opłaciła się, po kolejnych przechwytach i kontrach trafiały Matee Ajavon i Paulina Misiek. Już w 5. minucie Jose Hernandez poprosił o przerwę, gdy Energa wygrywała 12:6.
Obie drużyny w ataku grały bardzo nerwowo, zwłaszcza Wisła prezentowała się słabo. Gospodynie pudłowały nawet z czystych pozycji, łatwo traciły piłkę. Yvonne Turner w 7. minucie miała 3 faule na koncie, a rozgrywająca w dwóch poprzednich meczach z Energą rzuciła w sumie 45 punktów.
Nasz zespół nie zdołał do końca wykorzystać zamieszania w obozie rywalek. Zwłaszcza pod koszem brakowało skuteczności (3/14 w 1. kwarcie), a Victoria Macaulay nie trafiła kilku prostych rzutów. To pozwoliło mistrzyniom Polski złapać drugi oddech. W 9. minucie Wisła odzyskała prowadzenie po „trójce” Ziętary.
O ile do obrony trudno było mieć zastrzeżenia, to ofensywa pozostawiała wiele do życzenia. Nie było nikogo, kto uspokoiłby grę, słabo spisywała się Renee Tayor. Energa od prowadzenia 12:6 zaliczyła prawie 8 minut bez punktów i serię 0:10. Wisła nie była wiele skuteczniejsza. Obie drużyny pudłowały na wyścigi i do przerwy miały po 30 proc. skuteczności z gry i solidarnie po 12 strat.
W 15. minucie za 3 przymierzyła Taylor i znowu „Katarzynki” wygrywały 16:19. Potem prowadzenie przechodziło z rąk do rąk, ale do przerwy Wisła była lepsza o 3 punkty.
W 2. połowie początkowo obie drużyny znowu zmieniały się na prowadzeniu. Wciąż skuteczność była fatalna. Dobrą zmianę pod koszem dała Ivona Bogoje, która zastąpiła bezproduktywną Victorię Macaulay. Gdyby jeszcze koleżanki potrafiły wykorzystywać jej niezłe odegrania spod kosza...
Walczyły do końca
Wisła Can Pack w końcu zaczęła korzystać z błędów naszej drużyny i budować większą przewagę. Pod koniec 3. kwarty Enerdze znowu zdarzył się koszmarny przestój i zrobiło się 40:33. Krakowianki w tej kwarcie zdecydowanie lepiej zaczęły bronić i skuteczność z gry „Katarzynek znowu spadła do poziomu 30 procent.
W ostatniej części Wisła odjechała już na 54:43. Sytuacja wyglądała beznadziejnie, bo za faule spadła z boiska Taylor. Wtedy jednak niespodziewanie zaczęła trafiać raz za razem Ajavon. Na 66 sekund przed końcem po jej wolnych był remis 58:58.
Niestety, potem z wolnych punktowała już tylko Turner. W ostatniej minucie „Katarzynki” miały szanse na dogrywkę, ale Ajavon najpierw podała w ręce rywalek, a w kolejnej akcji Bogoje nie trafiła spod samego kosza.