Natalia Dyjas-Szatkowska

Nie ma świąt bez dyngusa!

Lany poniedziałek w naszym regionie to już tradycja. Czy i tym razem wiadra z wodą pójdą w ruch? Fot. Mariusz Kapała Lany poniedziałek w naszym regionie to już tradycja. Czy i tym razem wiadra z wodą pójdą w ruch?
Natalia Dyjas-Szatkowska

- Wielkanoc kojarzy się głównie z lanym poniedziałkiem - mówi Marcin Wiśniewski, nasz zielonogórski Bachus. - Jednego roku nauczyłem pewnego Francuza, na czym polega ta tradycja...

Jedni muszą mieć na stole piaskową babkę. Inni nie wyobrażają sobie Wielkanocy bez tradycji święcenia pokarmów... Zapytaliśmy mieszkańców Zielonej Góry o to, co jest dla nich ważne w święta. Albo o te momenty, które najbardziej zapadły im w pamięć. A odpowiedzi? Zaskakują!

- Świąt Wielkiejnocy nie wyobrażam sobie bez... jajeczka - mówi ze śmiechem prezydent Zielonej Góry, Janusz Kubicki. - A poza tym, to co to za Wielkanoc bez śmigusa - dyngusa? Zawsze staram się wstać pierwszy, by oblać moich bliskich. Choć muszę przyznać, że moim synom udało się raz obudzić przede mną.

I dodaje, że nie wyobraża sobie świąt bez rodzinnej atmosfery. Tego, że wreszcie ma czas na spotkanie z bliskimi. Jednak w tym roku prezydenta Kubickiego ominie jedna, tak ważna dla niego świąteczna tradycja, czyli... aktywność fizyczna.

- Przez skręcenie nogi nie poćwiczę. I to mnie, niestety, przeraża - mówi włodarz Zielonej Góry.

Czasem ważne chwile, takie jak święta Wielkiejnocy zapisują nam się w pamięci z powodu... naszych klęsk kulinarnych. Tak było w przypadku Wojciecha Jurkiewicza, gitarzysty z Zielonej Góry, członka Erlendis Quartet, który obecnie studiuje w Duńskiej Królewskiej Akademii Muzycznej.

- Zrobiłem sernik na święta, bo chciałem dołożyć swoją cegiełkę do świątecznego stołu - zaczyna ze śmiechem W. Jurkiewicz. - I przeczytałem w przepisie, że trzeba dodać budyń. Tak zrobiłem. Dodałem do masy. Tylko szkoda, że nikt w przepisie nie zaznaczył, że nie chodziło o gotowy budyń, a jedynie o... proszek. Sernik wyszedł całkiem niezły. Tylko musiałem go podawać... w miseczkach. Tych świąt długo nie zapomnę.

- A mnie Wielkanoc najbardziej kojarzy się ze śmigusem - dyngusem - mówi zielonogórski Bachus, aktor Marcin Wiśniewski. - Pamiętam szczególnie dobrze jeden lany poniedziałek. Moja siostra uczyła się w liceum językowym. I jakoś tak wyszło, że właśnie na święta przyjechali do nas Francuzi w ramach wymiany językowej. Jeden z nich zamieszkał u nas. Postanowiłem mu pokazać, na czym polega tradycja lanego poniedziałku...

Jak opowiada Marcin Wiśniewski, poprosił siostrę, by zabrała zagranicznego gościa na spacer. A wracając pozwoliła mu iść przodem.
- Mieszkaliśmy wtedy na czwartym piętrze. I ja z tej wysokości wylałem na niego całe wiadro wody - mówi aktor. - Przyznam, że nie był z tego zadowolony, ale w ten sposób poznał naszą polską tradycję.

Ale! To nie koniec świątecznych doświadczeń polsko-francuskich.

- Jak to w lany poniedziałek bywa, poszedłem do kościoła. Wracam z niego na obiad, a tu drzwi do domu zamknięte i nie mogę dostać się do środka - opowiada Bachus. - Nagle drzwi się otwierają, a ja? Zostaję oblany pełną michą wody przez francuskiego gościa. I w ten sposób zagraniczny gość świetnie zrozumiał, na czym polega tradycja śmigusa - dyngusa.

Marcin Wiśniewski z uśmiechem też wspomina śmigusy już z późniejszych czasów. Kiedy to w Letnicy, z której pochodzi jego żona, strażacy w każdy lany poniedziałek jeździli i oblewali wszystkich z wozu strażackich. Nikt wtedy nie wyszedł suchą nogą...
Ale nie dla wszystkich lany poniedziałek to niezbędny element świąt.

- Dla mnie Wielkanoc to zapach paski - ukraińskiego wielkanocnego pieczywa drożdżowego - mówi prezes fundacji Lyada, Irina Brovko, która do Polski parę lat temu przyjechała z Ukrainy. - Ciasto jest z wanilią, rodzynkami, a każda rodzina ma na nie swój unikalny przepis.

Dla Iriny Brovko Wielkanoc to również kraszanki, ale i zapach wiosny czy gałęzi wierzby.

- Święta w Polsce i na Ukrainie mocno się od siebie nie różnią - mówi Irina. - Ale w związku z tym, że Ukraińcy są prawosławni, Wielkanoc jest nieco później niż w Polsce. Nie mamy jednak lanego poniedziałku.

Jak mówi prezes Lyady, nie miała jeszcze okazji doświadczyć śmigusa w Polsce.

- Ale mam nadzieję, że córka w tym roku z koleżankami pozna w całości tę tradycję - mówi ze śmiechem Brovko.

A dla Państwa z czym kojarzy się Wielkanoc?

Natalia Dyjas-Szatkowska

Dzień dobry! Nazywam się Natalia Dyjas-Szatkowska i jestem rodowitą zielonogórzanką. Pracuję w "Gazecie Lubuskiej" od 2016 roku. I choć z wykształcenia jestem filologiem polskim i teatrologiem, to swoją pracę zawodową związałam właśnie z mediami. 


W obszarze moich działań znajdują się: 



  • problemy i sprawy Zielonej Góry,

  • kwestie, które poruszają mieszkańców powiatu zielonogórskiego.


Ważne są dla mnie codzienne problemy mieszkańcówsprawy społeczne i kulturalne naszego regionu. Nie jest mi obojętny los zwierzaków i często piszę o nich na naszych łamach. Lubię spotkania z ludźmi i to właśnie nasi Czytelnicy są dla mnie wielką inspiracją. To oni podpowiadają, czym warto się zająć, co ich boli, denerwuje, ale i cieszy. 


Zawsze lubiłam rozmawiać z ludźmi. Jako osoba, która pracowała z nimi podczas organizacji różnych wydarzeń kulturalnych i festiwali, zrozumiałam, że to właśnie człowiek i jego historia są dla mnie najważniejsze. To więc chyba nie przypadek, że zaczęłam pracę w dziennikarstwie... 


W wolnych chwilach (jeśli jakaś się znajdzie... :)) nałogowo pochłaniam książki (kryminałom mówię nie, ale mocno kibicuję nowej, polskiej prozie) i z aparatem poznaję nasze piękne województwo lubuskie. Chętnie dzielę się urodą regionu na łamach "Gazety Lubuskiej" i portalu "Nasze Miasto". Nie boję się też pokazywać, co jeszcze mogłoby się tutaj zmienić. I to właśnie przynosi mi największą satysfakcję w pracy. Gdy uda się choć trochę ulepszyć otaczającą nas rzeczywistość. 


Czy w Twojej okolicy dzieje się coś ważnego? Masz sprawę, która Twoim zdaniem powinna zostać opisana w naszej gazecie? A może masz jakiś kłopot, który należy rozwiązać? Śmiało! Skontaktuj się ze mną, postaram się zająć danym tematem.


Kontakt do mnie: natalia.dyjas@polskapress.pl


Telefon: 68 324 88 44 lub: 510 026 978.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.