Po katastrofie budowlanej gmina obiecała pomoc. I na tym poprzestała...
Na oknach niewielkiego domku kartka „Wstęp wzbroniony, budynek grozi zawaleniem”. Na piętrze, w mieszkaniu Pauliny i Bogusława Zembroniów w Juszkowie w rogu pokoju stoi kominek. Sufit pokryty barankiem. W kuchni kafelki, wyłożona płytkami łazienka z trójkątną wanną, na ścianie pokoju 10-letniego Oliwiera tapeta z ogromną piłką. I tylko rysy na ścianach, suficie i zapadnięta podłoga wskazują, że doszło tu do katastrofy budowlanej.
- Dramat - mówi Paulina Zembroń. - Już ponad rok tułamy się po wynajętych mieszkaniach. Nie wyciągamy do nikogo ręki po pomoc, próbujemy sami sobie radzić. Ale powoli już zaczyna nam brakować sił...
W domu przy ul. Raduńskiej w Juszkowie mieszkały cztery rodziny. Młode małżeństwo (on jest stolarzem, ona pracuje w żłobku), po spłaceniu zadłużenia rodziców Bogusława, przed trzema laty wykupiło od gminy Pruszcz Gd. lokal. Sukcesywnie remontowali niewielkie mieszkanko na poddaszu, wkładając w nie każdy zarobiony grosz. Wszystko runęło - dosłownie - 4 czerwca ub. roku.
W materiale:
- historia Pauliny i Bogusława Zembroniów z Juszkowa;
- umowa z gminą na budowę nowego domu - różne punkty widzenia;
- stanowisko wójt gminy Juszkowo.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień