Nice 1 liga. Mielecka obrona nie do przejścia
Mielczanie dzięki dwóm zwycięstwom z rzędu, odskoczyli od strefy spadkowej. Podopieczni Zbigniewa Smółki nie stracili jeszcze nawet gola.
Dwa mecze, dwa zwycięstwa, sześć punktów i bilans bramkowy 2:0. FKS Stal Mielec weszła w rundę wiosenną Nice 1 ligi więcej niż dobrze i przesunęła się w tabeli na 11.pozycję. Przewaga nad zajmującą miejsce barażowe Wisłą Puławy wzrosła do czterech „oczek”.
Bronią wszyscy
To co może imponować w grze Stali Mielec na początku rundy wiosennej, to pressing na rywalu niemalże na całym boisku. W grze obronnej uczestniczą wszyscy zawodnicy, a próba odbioru piłki odbywa się daleko od bramki strzeżonej przez Tomasza Liberę. Gdy któryś z mielczan stracił piłkę, od razu ruszał sprintem za zawodnikiem, który mu ją odebrał. Nikt nie otrzymał od trenera Zbigniewa Smółki. taryfy ulgowej. Gra na takiej intensywności jest efektem doskonałego przygotowania zespołu przed rozpoczęciem runndy. W Woli Chorzelowskiej i w Turcji zawodnicy mocno popracowali nad kondycją i wytrzymałością. Zbigniew Smółka wiedział, że jeśli taki styl gry ma wypalić, to zwodnicy muszą być przygotowani na 100 procent.
W rezultacie takiego stylu gry, ani piłkarze MKSu Kluczbork w pierwszej wiosennej kolejce, ani tydzień później zawodnicy Olimpii Grudziądz nie potrafili w najmniejszy sposób zagrozić mieleckiej Stali. II trener zespołu z Grudziądza po meczu w Mielcu nie miał złudzeń.
- Stal nas zdominowała. Nie przypominam sobie tak słabej pierwszej połowy w naszym wykonaniu, jak ta w Mielcu - mówił Jacek Linowski.
Trudno trenerowi z Grudziądza było wypowiedzieć się winnym tonie. Jego podopieczni przez 90 minut w Mielcu zdołali oddać ledwie jeden celny strzał.
Przykład idzie od kapitana
Szczególnie we znaki przeciwnikom daje się Mateusz Cholewiak. I to nie tylko dlatego, że zdobył zwycięską bramkę w ostatnim meczu. Kibice zwrócili uwagę również na jego niespożyte pokłady energii, które wykorzystał również w grze pressingiem, jak i w pomaganiu kolegom z drugiej linii i obrony. Sam zawodnik słysząc takie opinie zachowuje spokój. - Nie można mi przypisywać takich zasług. Nasze wyniki są efektem pracy całej drużyny - stwierdził kapitan Stali.
- Staramy się, tak jak tylko możemy, żeby prezentować się jak najlepiej. To również determinuje naszą grę obronną. Każdy stara się odebrać piłkę, pobiec za przeciwnikiem. Koncentrujemy się, jesteśmy zdeterminowani i walczymy do końca. O końcowym wyniku decyduje praca całej drużyny - dodał kapitan Stali.
Lód na głowę
Taka gra drużyny nie jest zaskoczeniem dla trenera Zbigniewa Smółki, choć ten - mimo, że zadowolony z występów swoich podopiecznych - ostrzega przed hurraoptymizmem.
- Mocno pracowaliśmy, aby w jak najlepszy sposób wejść w rozgrywki. Należy jednak pamiętać, że przed nami jeszcze sporo meczów, dlatego do czerwca będę powtarzał: zachowujemy chłodne głowy, dajemy na nie lód i wciąż ciężko pracujemy. Chcemy osiągnąć nasz cel, a do tego potrzebujemy stu procent koncentracji i pracy - mówi trener mieleckiej Stali.
W podobnym tonie wypowiadają się zawodnicy. - Przed nami jeszcze dużo spotkań. Droga do szczęśliwego zakończenia rundy wciąż jest długa - zaznacza Sebastian Zalepa, który rundę wiosenną rozpoczął od dwóch bardzo dobrych spotkań.
W najbliższą sobotę mielczanie zagrają na wyjeździe w dalekim Bytowie. Mimo, że najbliższy rywal biało-niebieskich nie zaczął rundy, tak jak by sobie tego życzył, to nikt w Mielcu nie ma zamiaru przeciwnika lekceważyć. - Bytovia ma swoje problemy. My już od dzisiaj rozpoczynamy analizę gry rywala. Damy z siebie wszystko, żeby również i tam zapunktować - zapowiada Zalepa.