Paulina Błaszkiewicz

Nasi Janusze lepsi od Niemców

Nasi Janusze lepsi od Niemców Fot. Archiwum prywatne
Paulina Błaszkiewicz

Rozmowa z dr Tomaszem Marcysiakiem, socjologiem z Wyższej Szkoły Bankowej w Toruniu.

Kilka lat temu śmialiśmy się z białych skarpet w sandałach, w ubiegłym roku słuchaliśmy o beneficjentach programu 500 plus, którzy wreszcie pojechali na wakacje. Te zachowania Polaków na wakacjach są chyba ciekawe dla socjologów?

Gdy w mediach zaczęto komentować, że giną sztućce, odkręcane są krany, bo motłoch pojechał na wakacje, napisałem taki tekst na bloga „500 plus na wakacjach”. Nie zgadzałem się bowiem z tymi ocenami. Nie wiem, czy grupa mniej zamożnych Polaków na wakacjach dobrze się czuje, dostając kwaterę obok wielkiego hotelu albo rezydencji. Widzę latem zróżnicowanie i podziały społeczne. Może nie tyle na plaży, ale na ulicach, a zwłaszcza na parkingach, już tak. Poza tym mówimy o beneficjentach 500 plus, ale o jakości usług w kurortach rzadko wspominamy. Tymczasem dużo się zmienia wśród restauratorów i w tym wszystkim, co nazywam kolorowym bajzlem. A w kurortach niewielu dba o to, by jedzenie było dobre, bo klienta nie da się przyciągnąć na więcej niż jedną kolację. On chce chodzić od knajpy do knajpy, dlatego gastronomicy wychodzą z założenia, że nie ma sensu dbać o jakość i smak, bo klient i tak drugi raz nie przyjdzie.

A co ze słynnymi Januszami?

Obojętnie gdzie pojedziemy, to spotkamy Janusza. Przyznam, że wolę naszych Januszy dookoła niż głośnych i wulgarnych Niemców czy wszechfotografujących, nawet siebie w toalecie, Azjatów. Oni wracają do domu i po dwóch tygodniach, w czasie przeglądania zdjęć, jeden z nich mówi: „O zobacz wieża Eiffla”, a drugi pyta: „To my we Francji też byliśmy?”. Oni nie mają czasu przeżywać, robią zdjęcia. Byłem w Malezji w przepięknej miejscowości Melaka, gdzie zwiedzałem świątynię. W pewnym momencie przyjechała japońska wycieczka. Jako jedyny biały na przestrzeni kilkunastu kilometrów byłem dla nich atrakcją turystyczną, jak misio na Krupówkach, i każdy chciał sobie ze mną zrobić zdjęcie. Tymczasem świątyni nawet nie było w ich kadrach. Byłem ja i toalety z tyłu. W tym roku jadę do Hiszpanii i wiem, że będę miał francuskich Januszów obok siebie, a że socjolog nigdy do końca nie jest na wakacjach, więc będzie co obserwować. Dziś mamy do czynienia z ujednoliceniem wzorów konsumpcji i stylu życia, a zawdzięczamy to globalizacji. Interesują mnie zmiany, które wynikają z globalnych trendów związanych ze społeczeństwem konsumpcyjnym, z potrzebą bycia wyjątkowym, a z drugiej strony potrzebą bycia samemu i jednocześnie ze wszystkimi.

Gdybyśmy nie mieli Facebooka, to co byśmy robili? Komu się chce oglądać zdjęcia znajomych z wakacji?

Tę potrzebę możemy dziś łatwo zrealizować...

Tak, proszę zwrócić uwagę, że nie możemy się rozstać z aparatem w telefonie. A zdjęcia robimy niemal automatycznie, tak jak mrugamy powiekami. I chwilę później liczymy już lajki na Facebooku. Kartezjusz powiedział”: „Myślę, więc jestem”. Gdybyśmy mieli go dziś sparafrazować, to słynne motto brzmiałoby: „Widzą mnie, więc jestem”. Część z nas tak się zachowuje.

Dlaczego tak bardzo chcemy pokazać siebie innym?

Jest okazja i możliwość. Gdybyśmy nie mieli Facebooka, to co byśmy robili? Komu się chce oglądać zdjęcia znajomych z wakacji? Gdy odwiedzaliśmy znajomych pierwszy raz w ich nowym domu, który miał dwa albo trzy lata, padało pytanie: „A widzieliście, jak ten dom powstawał?”. No i film z budowy domu był obowiązkową częścią wieczoru. Dziś to wszystko wrzucamy do mediów społecznościowych, choć nie generalizowałbym i nie umieściłbym wszystkich w koszyku naszych pejoratywnych zachowań wakacyjnych. Jest cała masa naszych rodaków, która na wakacje wybiera miejsca mało promowane, np. agroturystyczne gospodarstwo w Borach Tucholskich czy Bieszczadach, gdzie tak naprawdę chodzi o to, by być całkowicie odizolowanym. Ci ludzie są tak zafascynowani pobytem tam, że nie mają potrzeby dzielenia się tym z innymi i niechętnie zdradzają miejsce swojego pobytu.

Wakacje są dla nas luksusem?

To zależy od nas. Luksus jest w głowie. Dobrego samopoczucia nie kupimy, choć wydaje nam się, że i odpoczynek można dziś kupić. Tymczasem coraz częściej mamy obawę, czy tam, gdzie jedziemy, będzie pogoda, będą atrakcje. Jesteśmy nastawieni na kolekcjonowanie wrażeń, jak pisał Zygmunt Bauman. One muszą być. Nawet jak pojedziemy na Bali, to nie wystarczy nam przyroda. Musi się coś dziać, wyspa musi uchylić nam rąbek prawdziwego życia tubylców.

Paulina Błaszkiewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.