Najmłodsze dzieci z Włocławka za późno kończą zajęcia
Miało być więcej sal, a po remoncie we włocławskiej szkole przybyła tylko jedna.
- Mam dziecko uczęszczające do pierwszej klasy podstawówki szkoły numer czternaście - mówi dzwoniący do redakcji mężczyzna, proszący o zachowanie anonimowości. - Szkoła jest po remoncie, miało być więcej sal, a zajęcia miały się wcześniej kończyć. Do tego nie możemy pomóc dzieciom w rozebraniu się w szatni. Dlaczego rodzicom się tego zabrania?
Szkoła po remoncie wypiękniała. Widać to na każdym kroku, nawet na zewnątrz, gdzie jest nowe boisko. Dlaczego więc niektóre dzieci muszą mieć zajęcia do godziny 15 lub 16?
Nauka na dwie zmiany. Jest zbyt mało sal
- Po remoncie przybyła nam tylko jedna sala - wyjaśnia Aneta Rzekanowska, dyrektor szkoły. - To pozwoliło skrócić zajęcia pierwszoklasistów o jedną godzinę.
Nie ma innej możliwości. Nie mamy więcej sal lekcyjnych.
W szkole uczy się blisko 570 uczniów w 25. oddziałach. Jest 17 sal lekcyjnych.
- W przyszłym roku, kiedy uczniowie pięciu klas trzecich odejdą do czwartych, w szkole będzie mniej klas pierwszych, sytuacja ulegnie poprawie - podkreśla dyrektor Rzekanowska. - Jednak radykalne skrócenie czasu trwania zajęć w szkole nie będzie możliwe.
Pomoc rodziców? Robią to nauczycielki i woźne
W przyszłym roku szkolnym ma wejść w życie reforma edukacji, a to będzie wymagać kolejnych działań. Czy może to poprawić obecną sytuację? - Dziś trudno mi na ten temat mówić, bo decyzje będą zapadały na poziomie władz miasta - odpowiada Aneta Rzekanowska. - Na razie brane są pod uwagę różne propozycje.
A co z pomocą rodziców przy rozbieraniu się, szczególnie maluchów? Okazuje się, że nie ma takiej potrzeby. W szatni, w czasie przerwy są nauczycielki i woźne, które pomagają dzieciom mającym z tym problem, ale, jak zapewnia jedna z woźnych, nawet wtedy dzieci nie chcą pomocy, wręcz przeciwnie koniecznie chcą same się rozbierać czy ubierać. - Gdyby do szatni weszli rodzice, to trudno byłoby się poruszać.