Rozmowa z prof. Patrykiem Pleskotem, historykiem, autorem książki „Niewiadomski - zabić prezydenta”.
Zabójstwo w Gdańsku kojarzy się panu ze śmiercią prezydenta Narutowicza?
Pewne analogie się pojawiają: napięta atmosfera polityczna, zamordowanie osoby publicznej… Przez skojarzenie tych wypadków manifestacja przeciwko przemocy w Warszawie odbywała się m.in. pod Zachętą, gdzie doszło do zamachu 16 grudnia 1922 roku.
Jak to możliwe, że nie udało się uchronić prezydenta.
Narutowicz stał przed obrazem, podczas gdy Niewiadomski wmieszał się w tłum. W pewnym momencie wyciągnął swojego hiszpańskiego 10-strzałowego browninga (pamiątka z wojny polsko-bolszewickiej) i strzelił w plecy prezydenta trzy razy. Niezbyt chlubnie, jak na wielkiego patriotę. Pociski przebiły grube futro Narutowicza. Kilka minut później prezydent skonał na rękach Kazimiery Iłłakowiczówny. W tym momencie dla Niewiadomskiego rozpoczęła się kluczowa chwila spektaklu. Nie uciekał, czekał na proces, liczył że przed egzekucją będzie mógł wystąpić w roli męczennika. Proces był bardzo szybki, do egzekucji doszło w ciągu miesiąca. Władza chciała pokazać swoje zdecydowanie i nie pozwolić na dojrzewanie legendy męczennika, który jeszcze w więzieniu pisał swój polityczny testament. To są bardzo chaotyczne zapiski, które potwierdzają, że psychika Niewiadomskiego była wówczas mocno zachwiana. Ale jednocześnie w więzieniu skończył książkę poświęconą polskiemu malarstwu.
Zapraszamy do czytania pełnej wersji rozmowy z prof. Patrykiem Pleskotem, historykiem, autorem książki „Niewiadomski - zabić prezydenta”.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień