Andrzej Flügel

Moim zdaniem: Opcja niemiecka

Andrzej Flügel

Zawsze razi mnie nadmierne nadmuchiwanie balonika. Nagle wszyscy oszaleli na punkcie Angelique Koerber.

To bardzo fajnie, że zwyciężczyni Australian Open ma polskie korzenie. Super, że bardzo fajnie mówi w naszym języku, a babcia i dziadek czekają na nią w podpoznańskim Puszczykowie z pierogami i rosołem. Tyle, że zawodniczka reprezentuje Niemcy, jak sama przyznała w jednym z wywiadów czuje się związana z tym krajem i dlatego startuje w jego barwach. Stąd robienie gigantycznej zadymy w mediach, bramy powitalne okrzyki radości dziwią mnie niezmiernie.

I tradycyjnie pojawiające się pytanie: czemu ona nie reprezentuje Polski? Mimo, że przecież sama powiedziała, że wybrała Niemcy, o co nie można mieć do niej żadnej pretensji. Przy okazji wielkiego sukcesu Koerber pomyślałem sobie, że zawodnicy o polskich korzeniach, którzy osiągnęli wysoki poziom, jak choćby wcześniej Klose i Podolski, kiedy stają przed dylematem jaki kraj reprezentować, zawsze wybierają naszych zachodnich sąsiadów. Ci słabsi, tak jak kilku piłkarzy, którzy nie mieliby szans w reprezentacji Niemiec, kierują swój wzrok ku Polsce. Doczekamy się kiedyś ruchu w drugą stronę?

Dzisiejsi władcy Polski mogą odetchnąć. Ostatni bastion niemczyzny w naszym sporcie przestał istnieć. Trener piłkarzy ręcznych Michael Biegler po klęsce z Chorwacją podał się do dymisji.

Pewnie niektórzy się skręcali ze złości kiedy brał przerwę podczas meczu i ryczał na naszych chłopców po niemiecku. Świetny był gość, który niemal równocześnie z trenerem tłumaczył na polski, tak szybko jakby wiedział co Biegler chce powiedzieć. Przy okazji tej dymisji wyszła nasza wspaniała natura. Przed mistrzostwami czytałem opinie, że Biegler świetnie rozumie się z zespołem, to że nie mówi po polsku nie ma znaczenia. Ma facet wizję i pomysł. Po meczu z Chorwacją dowiedziałem się, że w sumie to nigdy nie miał nic do powiedzenia drużynie. Zawodnicy sami podejmowali decyzję co mają grać i kiedy zmieniać ustawienie. On tylko krzyczał żeby aktywnie w obronie i skutecznie w ataku co nie jest raczej odkrywcze i gdyby tam postawić teściową, która widziała choćby jeden mecz, to powiedziałaby to samo. Zresztą nie nauczył się po polsku...

Bo my tak mamy. Jednego dnia chwalimy i nosimy na rękach, drugiego wymierzamy kopy.

Trener pokazał klasę. Nie jęczał, jak wielu w jego sytuacji, że zespół nie zrealizował jego zaleceń, że miał kontuzje czołowych graczy. Wziął to na klatę i powiedział: Jestem winny! Niewielu tak potrafi. Niemiec, ale porządny...

Najbardziej rozśmieszył mnie pewien kibic chorwacki, który zachwalał organizację mistrzostw i mówił, że kocha Polskę. Też kochałbym Chorwację gdybyśmy w Zagrzebiu albo w Splicie wbili ich reprezentację w parkiet. Ale rzeczywiście fajnie wyglądały pełne hale. Szkoda, że w decydujących meczach już bez nas.

Piłkarze naszej ekstraklasy już niedługo wyjdą na boiska. To już za osiem dni. Tymczasem Robert Lewandowski ciągle strzela w Bundeslidze. I dobrze. Niech trafia dalej. Aż do Euro i jeszcze dalej.

Andrzej Flügel

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.