Młodzież tańczy break dance, a sąsiadom jest zbyt głośno
- Nawet w niedzielę nie można odpocząć od muzyki dobiegającej z SOK - skarży się czytelnik.
Pan Marek mieszka w bloku przy ul. Koszalińskiej 10, w bliskim sąsiedztwie Słupskiego Ośrodka Kultury. Mężczyzna twierdzi, że sąsiedztwo bardzo często jest uciążliwe, bo zbyt głośne. Szczególnie wtedy, gdy w sali widowiskowej odbywają się koncerty lub zajęcia taneczne młodzieży.
- Ta sytuacja trwa od ponad trzech lat. W sali, której okna wychodzą na nasz blok, prowadzoną są różne zajęcia i odbywają się imprezy - mówi pan Marek. - Okna od tego pomieszczenia są często otwarte, a wtedy my słyszymy wydobywającą się z niego dudniącą muzykę. Jest tak głośno, że nawet w ciepłe dni nie możemy otworzyć okien czy wyjść na balkon albo po prostu odpocząć po pracy. Głośną muzykę słychać tam nawet po kilka godzin w niedziele, a w tygodniu do późnych godzin popołudniowych. Takie sąsiedztwo jest dla nas bardzo uciążliwe.
Jak twierdzi, wiele razy rozmawiał na ten temat z dyrekcja SOK, a także z policjantem dzielnicowym. Jolanta Krawczykiewicz, dyrektor Słupskiego Ośrodka Kultury, potwierdza, że w sali widowiskowej regularnie trwają zajęcia taneczne.
- U nas można uczyć się tańca towarzyskiego, ludowego, zumby, mamy również zajęcia break dance. Ponieważ sala nie jest klimatyzowana, musimy otwierać okna, szczególnie gdy jednocześnie ćwiczy 30-osobowa grupa - tłumaczy Jolanta Krawczykiewicz. - Staramy się żyć w zgodzie z naszymi sąsiadami. Pan Marek jest jedyną osobą, któremu przeszkadza muzyka grana podczas zajęć tanecznych. Teraz, wiosną, odbywa się dużo przeglądów, konkursów i festiwali, na których młodzież chce się zaprezentować. Dlatego próby trwają nawet w niedziele.
Jak dodaje, gdy odbywają się koncerty, mieszkańcy okolicznych bloków są informowani o tym poprzez ogłoszenia na klatkach schodowych. O takich wydarzeniach wiedzą również policja i straż miejska.
- Dzięki takim informacjom na klatkach nasi sąsiedzi są też często na widowni podczas koncertów czy różnych pokazów. Jeśli wiemy, że koncert skończy się po godz. 22, przepraszamy sąsiadów i prosimy o wyrozumiałość. Takie sytuacje zdarzają się jednak zaledwie kilka razy w roku - mówi Jolanta Krawczykiewicz. - Cieszymy się, że młodzież do nas przychodzi grać, śpiewać i tańczyć. Lepiej, żeby młodzi ludzie w twórczy sposób dawali upust swojej energii, niż by mieli niszczyć i dewastować przestrzeń publiczną.