Rozmowa z Michałem Syską, prawnikiem, działaczem społecznym, dyrektorem Ośrodka Myśli Społecznej im. Ferdynanda Lassalle’a we Wrocławiu o młodych w polityce, którzy odrzucają stare formy komunikacji.
- Z najnowszego badania Instytutu Spraw Publicznych i Kantar Public wynika, że polska młodzież (15-24 lata) wyraźnie częściej określa swoje poglądy jako prawicowe niż jako lewicowe. Młodzi mają dość?
- Ta identyfikacja jest wynikiem klimatu politycznego, który chociażby premiuje polska szkoła. Nauczając historii promuje postawy konserwatywne i indywidualistyczne stawiając na indywidualną przedsiębiorczość. Samo słowo lewica pojawia się częściej w przestrzeni publicznej pod pojęciem "lewactwa" i jest pejoratywne, więc postawy młodych ludzi, które zauważają badacze nie mogą dziwić.
- Największym poparciem młodych cieszą się ugrupowania, które można określić jako anty-systemowe lub anty-establishmentowe. Czy to ich radykalny język przyciąga młodych ludzi?
- Z reguły postawy młodych są buntownicze, kontestacyjne. Polska tym odróżnia się od krajów Europy Południowej, że młodzi tam, jeśli szukają form kontestacji polityki, przybierają one postać lewicową. Tam lewica kojarzy się jako walka z reżimami autorytarnymi. W Polsce ze względów historycznych jest inaczej. Po drugie mamy do czynienia z pokoleniem całkowicie wychowanym w przestrzeni wirtualnej, zwłaszcza w mediach społecznościowych. Badania pokazują, że media społecznościowe sprzyjają formułowaniu bardzo radykalnych sądów i opinii. Przebijają się w nich poglądy ostre, ocierające się o mowę nienawiści bądź przekraczające tę granicę. Młodzi niemal całą swoją wiedzę o świecie czerpią z mediów społecznościowych, bo raczej nie czytają tradycyjnych gazet, a jak wiemy czytelnictwo książek w Polsce także jest na zatrważająco niskim poziomie.
- Dlaczego radykalny język tak pociąga młodych?
- Bo jest wyrazisty. Sam sposób bycia w mediach społecznościowych wymaga ciągłego wyróżniania się, szokowania oraz pewnej skrótowości przekazu. Z badań wynika, że najmłodsi respondenci zaufaniem obdarzają dwa ugrupowania, które mają bardzo uproszczony przekaz (Kukiz'15 i partia Korwin-Mikkego). Zarówno Korwin jak i Kukiz posługują się ogólnikowymi hasłami, w których nie ma miejsca na żadne niuansowanie, bo w mediach społecznościowych też nie ma na to miejsca. Młodzi nie znają innego przekazu niż ten z mediów społecznościowych, który opiera się na jednoznaczności, skrótowości, braku cieniowania czy rozważania różnych racji. Media społecznościowe sprawiają też, że zanika platforma wymiany poglądów, bo zamykamy się we własnych bańkach wśród ludzi o tych samych poglądach. A gdy dochodzi do jakiejś konfrontacji, to nie polega ona na wymianie poglądów, ale na wymianie inwektyw.
- Z tego, co pan mówi wynikałoby, że młodzi są leniwi intelektualnie. Skoro imponuje im skrótowy przekaz, czy to oznacza, że zaprzestają własnych poszukiwań?
- Na etapie rozwoju, na którym się znajdują, to jest zadanie przede wszystkim rodziny, szkoły i mediów, aby pobudzać do własnych poszukiwań i proponować inne źródła pozyskiwania wiedzy o świecie. Nie wydaje mi się, że zachowania młodych wynikają z lenistwa. To pokolenie, które nie zna innego świata. Jest bardziej zajęte sobą niż próbą zrozumienia, co się tak naprawdę dzieje w polityce. Poza tym młodym jest bardzo trudno znaleźć się w szumie informacyjnym. Zanik profesjonalnych tradycyjnych mediów i przeniesienie debaty do mediów społecznościowych powoduje, że wiele osób ma kłopoty z hierarchizacją informacji, z odróżnieniem informacji ważnej od nieważnej i prawdziwej od fałszywej. Fake newsy już na poziomie globalnym uważane są za jeden z sukcesów prawicowego populizmu. Trudno oczekiwać od 18-letniej osoby, że będzie potrafiła sama poruszać się w gąszczu informacyjnym. Kiedyś robiły to wysokiej jakości media, pomagała szkoła, a teraz młodzi są pozostawieni sami sobie w mediach społecznościowych. To powoduje chaos, również z identyfikacją polityczną czy tożsamościową.
- To znaczy?
- Gdybyśmy zapytali młodych, co dla nich oznacza prawicowość, okazałoby się, że mowa o dużej różnorodności postrzegania. Najmłodsi wyborcy mają ogromne kłopoty, aby w ogóle zdefiniować swoje problemy i zauważyć, o jaki spór ideowy im chodzi. Niepokojące jest to, że w mediach społecznościowych promowany jest skrajny indywidualizm, co łączy się z powszechną od 25 lat w Polsce dominacją koncepcji neoliberalnych, które polegają na budzeniu nieufności wobec państwa. Kukiz'15 i partia Korwin-Mikkego potęgują tę nieufność, mają skrajnie libertariański program ekonomiczny, ocierający się niemalże o darwinizm społeczny. To wszystko wyzwania dla szkoły. Warto zastanowić się, czy obok przedsiębiorczości nie wprowadzić wiedzy o państwie na wyższym niż dotychczas poziomie. Cała metoda nauczania powinna być oparta na współpracy, budowie wspólnoty, uczeniu się rozwiązywania problemów w grupie i edukacji międzykulturowej. Badania pokazują też, że najmłodsi wyborcy w Polsce są najbardziej ksenofobiczni. Wielkim paradoksem jest, że bardziej otwarci na przyjmowanie uchodźców są najstarsi wyborcy. Prof. Michał Bilewicz z Centrum Badań nad Uprzedzeniami pokazuje też poprzez swoje badania, że młodzi w Polsce są bardziej podatni na teorie spiskowe niż starsi wyborcy.
- Na Kukiz’15 zagłosowałoby 35 proc. młodych mężczyzn i 20 proc. kobiet. Na ugrupowanie „Wolność”, którego lider Janusz Korwin-Mikke słynie z seksistowskich wypowiedzi, chce głosować 25 proc. mężczyzn i „tylko” 14 proc. kobiet. PiS jest dopiero na piątym miejscu. To są raczej dane świadczące o niezagospodarowaniu młodych.
- Twardy elektorat PiS-u to są raczej osoby starsze. PiS osiągał dobre wyniki w 2005r. i w niedawnych wyborach poprzez podniesienie kwestii socjalnych oraz wzmocnienie roli państwa w gospodarce i życiu społecznym. To stoi w sprzeczności z poglądami bardzo młodych ludzi, którzy ciągle jednak wierzą w rozwiązania rynkowe. Na młodych nie działa też model związku Kościoła i państwa, a zarówno Kukiz'15 jak i partia Korwin-Mikkego nie wysuwają na pierwszy plan postulatów dotyczących Kościoła czy religii w życiu publicznym. Młodzi bardziej wierzą, że państwo tłumi przedsiębiorczość, co oznacza dla nich to, że państwo kradnie pieniądze z naszych podatków.
- Jakie wnioski partie mogą wyciągnąć z tych badań?
- To wielkie wyzwanie komunikacyjne dla partii: jak porozumiewać się z wyborcą w przestrzeni wirtualnej, jak przełamywać bańki informacyjne. Na całym świecie zanikają więzi tworzone pomiędzy partią polityczną a elektoratem. Teraz za partiami raczej nie stoją zwarte, twarde elektoraty, które łatwo można zidentyfikować geograficznie czy demograficznie. Przede wszystkim jednak wyniki tych badań to wyzwanie dla systemu edukacyjnego i mediów, które chcą być opiniotwórcze i nastawione na jakość. Zarówno szkoła jak i media mogą postawić tamę fałszywym informacjom, aby w chaosie informacyjnym udało się odsączyć to co ważne i wartościowe.