Rozmawiał Mariusz Szramka

Miłość i pasja do flamenco zrodziły się w niej już w dzieciństwie [rozmowa]

Magda Navarrete wystąpiła w Toruniu w ubiegłym tygodniu. Fot. www.magdanavarrete.pl Magda Navarrete wystąpiła w Toruniu w ubiegłym tygodniu.
Rozmawiał Mariusz Szramka

Rozmowa z piosenkarką i tancerką Magdą Navarrete o jej wielkiej życiowej pasji, jaką jest hiszpańskie flamenco.

- Kiedy zrodziła się w Pani miłość do flamenco?
- Ta melodia grała tak bardzo w mojej duszy, że już jako sześcioletnia dziewczynka obejrzałam w telewizji program dokumentalny, w którym przewijały się urywki z tańca flamenco. Powiedziałam wówczas mojej mamie, że właśnie tym będę się w życiu zajmować. Jako czternastolatka natrafiłam na gitarzystę, który prezentował różne ciekawe rytmy. I tak to się pięknie dalej rozwijało. Dużym przeżyciem była dla mnie możliwość występów jako wokalistka w zespole Los Payos. Był to pierwszy w Polsce duży, profesjonalny zespół flamenco. Następnie moja aktywność artystyczna rozwinęła się do wielu projektów muzycznych różnej maści. Obecnie współpracuję m.in. z zespołem Caravana Banda, z którym przyjechałam do Torunia.

- Studiowała Pani muzykę i antropologię w Madrycie. Jak wspomina Pani tamten okres i jakie emocje i skojarzenia przywołuje dziś Hiszpania?
- Hiszpania to kraj pod każdym względem napełniający moje zmysły. Ludzie uśmiechają się do siebie na ulicy, w powietrzu unosi się piękny zapach kwiatów. Fascynuje mnie też hiszpańskie bogactwo kulturowe, od architektury aż po muzykę. Kiedy mieszkałam w Madrycie, miewałam również takie wrażenie, że to miasto jest trochę ogłuszające. Madryt jest duży, trzeba poszukać dróg po swojemu. Byłam wtedy młodą osobą. Teraz taki wyjazd z pewnością potraktowałabym inaczej. Natomiast miałam wielkie szczęście. Muzycznie wyniosłam bardzo wiele z pobytu w Hiszpanii, poznałam interesujących ludzi. Wróciłam z Madrytu praktycznie już jako gotowa śpiewaczka flamenco.

- Jak reaguje polska publiczność na flamenco?
- Zawsze spotykam się z entuzjazmem. Flamenco to niewyczerpana encyklopedia muzyki. Z jednej strony jest trudne i wymagające, ale także niezwykle porywające. Na każdym koncercie atmosfera jest wyjątkowa. Czasem bywa tak, że przeważa nostalgia i skupienie. Z kolei innym razem podczas występu jest mnóstwo radości i energii. Ja ze swej strony staram się, aby poprzez dobór choreografii, strojów i piosenek pokierować show w taki sposób, żeby nie było nawet przez chwilę nudno i aby Polacy mogli poznać flamenco od najlepszej strony.

- Co jest dla Pani największym sukcesem artystycznym?
- Najważniejsze jest to, że mogę dzielić się radością z innymi ludźmi. Wiem, że kiedy występuję na scenie, mogę podarować widzom wiele niezapomnianych emocji. Publiczność na moich koncertach może się cieszyć, wzruszać, mieć chwilę na refleksję i zamyślenie. Pewnego razu, po jednym z moich występów, zdarzyło się coś niezwykłego. Podeszła do mnie dziewczyna
i powiedziała, że pod wpływem jednej z moich piosenek postanowiła dać szansę swojego chłopakowi. Wróciła do niego po tym koncercie. Na mój kolejny występ przyszli już razem. Takie zdarzenia są dla mnie bardzo poruszające. Bardzo cenię sobie momenty, kiedy miałam możliwość współpracy ze Stanisławem Soyką i Krystyną Jandą, która wyreżyserowała spektakl „Flamenco namiętnie”. Współpraca z Jandą zostawi ślad w moim sercu z pewnością na wiele lat. To wybitna aktorka i reżyserka, która czuła od początku, jak ze świata flamenco stworzyć gotowy spektakl. Uwagi i sugestie od Jandy są bardzo cenne. Ona nigdy nie daje uwag po to by kogoś urazić, przeciwnie - człowiek czuje się wówczas ogromnie zmotywowany. Chciałabym pod koniec życia mieć chociaż cząstkę energii, którą jest zasilana Krystyna Janda. Jestem zainspirowana jej osobowością.

Rozmawiał: Mariusz Szramka

Rozmawiał Mariusz Szramka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.