Miliony przesyłek, czytające maszyny i granica państwa. Tu trafia Twój list [ZDJĘCIA,WIDEO]
Zaglądamy do Węzła Ekspedycyjno-Rozdzielczego Poczty Polskiej w Zabrzu, czyli gigantycznej sortowni, przez którą przechodzą wszystkie przesyłki w okolicy. W Polsce jest ledwie kilka takich miejsc.
Jest kilka minut po godzinie 8. Po ogromnej hali uwija się sporo osób, ale największy ruch widać tu w nocy. To logiczne. Popołudniami opróżnia się skrzynki pocztowe i nadane listy rozpoczynają swoją wędrówkę do adresatów. Najczęściej znamy tylko jej start i metę, a tymczasem najciekawsze jest to, co dzieje się pomiędzy. Każda przesyłka musi trafić właśnie tu gdzie jesteśmy, lub do podobnych miejsc w innych częściach kraju. Zaglądamy do Węzła Ekspedycyjno-Rozdzielczego Poczty Polskiej w Zabrzu.
Miliony przesyłek dziennie
Pocztowy kompleks w Zabrzu, którego główną częścią jest wspomniana już hala, powstał w 2007-2008 roku. Pod uwagę brane były różne lokalizacje w aglomeracji, ale najatrakcyjniejszą okazała się działka w Zabrzu przy ul. Mielżyńskiego. Obok istniał już węzeł Drogi Krajowej nr 88, a po kilku latach powstała autostrada A1, dzięki czemu te tereny stały się jednymi z najlepiej skomunikowanych w regionie.
W Polsce znajduje się 9 głównych WER-ów. Zabrzański jest największym po Warszawie. Trafiają tu wszystkie przesyłki wysłane z województw śląskiego i opolskiego oraz dodatkowo listy z województwa świętokrzyskiego. Średnio przechodzi przez niego ok. miliona listów i 50 tys. paczek na dobę, choć liczby te potrafią znacznie wzrosnąć np. w okresach świątecznych. Podobnie jest z zatrudnieniem. Standardowo na samej hali, nie licząc zaplecza technicznego czy kierowców, pracuje ok. 650 osób. Gdy zapotrzebowanie rośnie, zatrudnia się więcej osób.
WER-y to olbrzymie sortownie przesyłek. Trafiają tu nieposegregowane listy i paczki prosto z placówek pocztowych lub innych sortowni. Tu muszą zostać rozpakowane, pogrupowane na nowo, ale już z uwzględnieniem terminu i miejsca dostarczenia, i wysłane w dalszą drogę. To ogromna logistyczna operacja.
- Fachowo mówimy o czymś takim jak strumień. Składa się na niego kilka czynników, m.in. rodzaj przesyłki, droga jaką musi pokonać, środek transportu czy czas na dostarczenie. Różne kombinacje tych czynników tworzą różne strumienie. W niektórych firmach strumień jest jeden – wszystkie przesyłki dostarcza się w jeden sposób, w jednym czasie. Logistyka Poczty Polskiej jest jednak bardziej rozbudowana. Tu strumieni mamy aż 12 – wyjaśnia Marek Wróbel, kierownik Wydziału Ekspedycyjno-Rozdzielczego w Zabrzu.
Pomimo takiego skomplikowania i ogromu przesyłek proces segregacji, jaki zachodzi w zabrzańskiej sortowni, jest paradoksalnie dość prosty. Przynajmniej w teorii.
- Prostota jest kluczem. Klient musi dostać przesyłkę na czas i to jest najważniejsze. Nie można więc dodatkowo komplikować tej drogi – mówi Roman Sura, kierownik działu obsługi eksploatacji.
Zaczynamy więc od recepcji. To miejsce, do którego przyjeżdżają samochody z przesyłkami. Rampa, kilkanaście doków, rozładunek. Listy z małych placówek pocztowych przychodzą w workach i nie są raczej posegregowane. Te z większych lub innych WER-ów są już wstępnie pogrupowane i spakowane w specjalne kasety to transportu, a te w kontenery.
Ludzie listy piszą, a adresy czyta maszyna
Po rozładunku na recepcji przesyłki ruszają w głąb hali. Osobno palety, paczki, listy rejestrowane (takie, których nadanie zostało zarejestrowane, przede wszystkim listy polecone) i nierejestrowane. Każde mają własny „szlak” biegnący przez środek hali. Na tym szlaku kolejno trafiają na coraz dokładniejsze „sita”. Najpierw sortownia miejscowa. Tu wydzielane są przesyłki zaadresowane na nasz teren, czyli miejscowe. One trafiają bezpośrednio do wybranych placówek pocztowych.
Przesyłki przeznaczone dla innych części Polski trafią do odpowiednich WER-ów, a dopiero stamtąd do właściwych placówek. Jednak już teraz są precyzyjnie segregowane, aby ułatwić ich późniejszy rozdział. Działa to oczywiście w obie strony: przesyłki, które trafiają do Zabrza z innych sortowni, są już pogrupowane.
Przechodząc coraz dalej w głąb hali przesyłki są coraz precyzyjniej dzielone. Region, miasto, konkretna placówka. W przypadku paczek odbywa się to oczywiście ręcznie. W przypadku listów również przy użyciu maszyn. W zabrzańskim WER-ze znajdują się dwie maszyny do sortowania. Każda jest w stanie posegregować od 30 do 50 tys. listów na godzinę.
- Nie każdy list może być segregowany w ten sposób. Mówiąc w uproszczeniu nadają się do tego te o standardowych wymiarach, czyli ok. połowa przychodzących. Operator przepuszcza listy przez maszynę. Komputer sczytuje adres i na tej podstawie segreguje przesyłki – wyjaśnia Henryk Kasperczyk, kierownik zmiany strefy listów.
Co ciekawe, maszyna potrafi rozpoznać również adresy napisane ręcznie. Gdy ma wątpliwości, informuje o nich operatora i on odczytuje adres.
Gdy przesyłki przejdą przez całą halę są już posegregowane i spakowane do dalszego transportu. Dokładnie naprzeciwko recepcji znajduje się identyczne miejsce, czyli ekspedycja. Różnica jest jednak taka, że stąd samochody wyjeżdżają.
Poczta hybrydowa
Cała hala jest przestrzenią otwartą z wyjątkiem jednego miejsca. Na środku znajduje się jednak zadaszone i zamknięte pomieszczenie z ograniczonym dostępem. Wchodząc do niego trzeba przejść przez kolejne środki bezpieczeństwa. Wynikają one po pierwsze z ochrony danych osobowych, a po drugie z wyjątkowej dbałości o działające tu komputery i maszyny. To dział wydruku i konfekcjonowania, który realizuje usługę poczty hybrydowej. Na czym ona polega?
- Klient wysyła do nas dokumenty w formie elektronicznej, a my drukujemy je i wysyłamy do dalej do adresatów. Z tej usługi najczęściej korzystają duże firmy czy banki, które drukują w ten sposób różnego rodzaju faktury, wyciągi lub inne dokumenty – wyjaśnia Artur Brożek, kierownik działu wydruku i konfekcjonowania.
Co w paczkach piszczy
Gdy przez Twoje ręce przechodzą miliony przesyłek, szansa trafienia na coś nietypowego jest całkiem spora. Pracownicy sortowni nie raz mieli do czynienia z przesyłanymi pocztą chemikaliami czy zwierzętami. Węże, pająki – to tylko niektóre przykłady. Oczywiście prawo polskie dopuszcza przesyłanie niektórych gatunków, ale tylko w specjalny sposób. Zdarza się jednak, że nadawcy ignorują przepisy. Czasem wynika to również z różnic pomiędzy prawem RP, a krajem, z którego dana przesyłka pochodzi. W WER-ze znajduje się bowiem oddział celny, przez który przechodzą przesyłki z zagranicy.
- W pewnym sensie mamy tu więc granicę państwa – mówi Roman Sura.