Mieszkańcy wsi nie chcą fermy syna posła

Czytaj dalej
Fot. Grzegorz Dembiński
Mikołaj Woźniak

Mieszkańcy wsi nie chcą fermy syna posła

Mikołaj Woźniak

Mimo planowanego wprowadzenia zakazu hodowli norek w Polsce, syn posła Ajchlera stara się o budowę fermy nawet na 140 tysięcy norek.

Od kilku lat Piotr Ajchler, wiceprezes Zarządu Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Lubosinie oraz syn Zbigniewa Ajchlera, posła PO stara się wybudować tam fermę norek. Teraz brakuje mu tylko pozwolenia na budowę, które wydaje starostwo powiatowe w Szamotułach. Wniosek o nie składał już kilkukrotnie, a urzędnicy za każdym razem wskazują w nim uchybienia.

Cieszy to mieszkańców, którzy liczą, że uda się zablokować budowę fermy. Na początku września znów protestowali oni przeciwko niej. Wspierają ich organizacje prozwierzęce, takie jak Viva czy Otwarte Klatki.

Co z pozwoleniem?

– Od 2011 roku mieszkańcy walczą z budową fermy. Decyzja środowiskowa i warunki zabudowy zostały wydane bardzo szybko, jeszcze przez poprzedniego burmistrza Pniew. Zbiegło się to w czasie ze złożeniem przez niego urzędu – wspomina Katarzyna Piechocka, mieszkanka Lubosiny.

Dodaje, że później zwiększono powierzchnię, którą miałaby zająć ferma, a od 2016 roku Piotr Ajchler, inwestor składa wnioski o pozwolenie na budowę.

– Jednak starostwo oddala kolejne wnioski. W międzyczasie uzgodniliśmy z pniewską radą gminy, że przegłosuje nowy plan zagospodarowania dla działki i uniemożliwi inwestycje wpływające na środowisko – tłumaczy Piechocka.

Nowy plan zagospodarowania uniemożliwiłby budowę fermy.

„Gra” toczy się więc o to, które dokumenty pojawią się i zaczną obowiązywać pierwsze.

– Starostwo każe przesyłać kolejne, niebywałe wręcz, poprawki i kolejny raport środowiskowy. Urzędnikom pomyliły się role i zamiast pomagać przedsiębiorcy – przeszkadzają – komentuje Piotr Ajchler. I zaznacza: – Jestem przekonany, że jeśli tak dalej pójdzie, to nie dojdzie do tej inwestycji.

Mieszkańcy obawiają się skutków powstania fermy. Mówią o fetorze, muchach, uciekających z fermy norkach i samej etyce ich hodowania.

– Byliśmy na innych fermach.

To wręcz niewyobrażalny smród. Jest dużo minusów, a plus jeden: ktoś na tym zarobi.

Ale nasze pikiety są po to, żeby powiedzieć, że mieszkańcy polskiej wsi nie godzą się na to – podsumowuje pani Katarzyna.

Z kolei Piotr Ajchler odpowiada, że każda źle prowadzona hodowla, to zwiększenie ilości much, czy uciążliwy zapach.

– Przeciwnicy tej inwestycji opierają się na pseudohodowlach, a my jesteśmy profesjonalistami – odpiera Ajchler.

Niedługo nowa ustawa

Sytuację zaognia fakt, że ojcem inwestora jest Zbigniew Ajchler, poseł PO i prezes RSP w Lubosinie. Wstąpił on do Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt, który pracuje nad ustawą, która... miałaby zakazać m. in. hodowli norek.

Organizacje prozwierzęce zarzucają mu lobbing na rzecz przemysłu futrzarskiego i to, że wszedł do zespołu tylko po to, żeby zablokować ten zapis. Z kolei według mieszkańców poseł wspiera syna.

– Zorganizowałam w Sejmie spotkanie z mieszkańcami przeciwnymi fermom. Był na nim także poseł Ajchler, który twierdził, że syn wycofał się z inwestycji. A dwa dni wcześniej po raz kolejny złożył on wniosek pozwolenie na budowę – mówi Martyna Kozłowska z fundacji Viva.

Piotr Ajchler tłumaczy, że słowa ojca błędnie wtedy zrozumiano, a on musiał wycofać jeden projekt i złożyć kolejny.

– Oczywiście, że wiem o tym, co robi mój syn. Jest inwestorem, ale traktuję go jak każdego rolnika. Posiada najważniejsze dokumenty do pozwolenia na budowę, ale nie może go uzyskać z uwagi na mnożenie dokumentów uzupełniających – tłumaczy „Głosowi” Zbigniew Ajchler.

Poseł dodaje, że zależy mu na rzeczowej dyskusji nad ustawą, a nie takiej przepełnionej emocjami. Krytykuje także działania organizacji prozwierzęcych, twierdząc, że pokazują one sytuację z tzw. hodowlanych szpitalików, w których trzymane są chore zwierzęta.

– Nie ma z mojej strony mowy o żadnym lobbingu, jest troska o rozwój polskich gospodarstw.

Formalnie nie należę do żadnej organizacji związanej z przemysłem futrzarskim

– ucina Zbigniew Ajchler.

Mikołaj Woźniak

Najchętniej piszę o polityce. Na bieżąco monitoruję pracę posłów i senatorów z Wielkopolski, a także projekty ustaw, które trafiają do Sejmu. Piszę także teksty interwencyjne, lubię opisywać ludzkie historie. Trzymam rękę na pulsie i poszukuję tematów z różnych dziedzin. To moja druga przygoda w "Głosie", po trzyletniej przerwie. Za pierwszym razem trafiłem tu na staż zaraz po maturze i zostałem na ponad pięć lat. Prywatnie jestem fanem komiksów i piłki nożnej.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.